Badania wskazują na to, że kilka procent osób doświadcza swoich snów monochromatycznie, niczym w wewnętrznym czarno białym telewizorze.
Nauka nie do końca radzi sobie ze snami, a badanie ich przypomina sprawdzanie w domu co było na imprezie wieczorem, kiedy wszystko jest już ładnie posprzątane, butelki wyrzucone, w zasadzie nic nie wskazuje na to że cokolwiek się działo. Z pewnymi wyjątkami nie pamiętamy na ogół snów. Często możemy mieć przeświadczenie, że coś nam się śniło, mamy na końcu języka co, ale jest to tak ulotne, że czasem ciężko poza ogólnikami powiedzieć co to było. Gdzieś biegłem, jechałem samochodem, ale z kim, gdzie, po co może być już trudno określić.
Jaka może być w takiej sytuacji wiarygodność ankiety w której odpytamy ludzi o to czy obrazy w snach widzieli w kolorze czy też czarno-białe? Pewnie dość niska. Sen rządzi się odmiennymi regułami od świata rzeczywistego, przypomina nieco jego karykaturę. Nie ma tu sztywnych związków przyczynowo skutkowych, wydarzenia rozgrywają się w pewnym uproszczeniu. Powiedzmy, że w śnie gdzieś biegniemy. Kiedy biegniemy na jawie powiedzmy wokół parku, potrafimy powiedzieć w co jesteśmy ubrani, w jakie buty, w jaką koszulkę. W czasie snu wiemy, że jesteśmy w coś ubrani, ale jest to jeden z nieistotnych dla snu szczegółów które mózg pomija. Gdybyśmy świadomie w czasie snu zerknęli na obuwie, bądź historia rozgrywająca się w śnie wiązała się z butami, na przykład nadepnęliśmy na jeża, wtedy mózg prawdopodobnie wygenerowałby potrzebne szczegóły.
Pytanie jest więc czy wśród osób, które twierdzą że widzą sny monochromatycznie, odczucie to jest powodowane rzeczywistym brakiem kolorów czy po prostu małej istotności tej informacji dla ich snu. Mózg w czasie snu może zapewnić nam fałszywe poczucie, że wszystko jakieś kolory ma, bez faktycznego „malowania” wszystkiego. Znowu, jeśli kolor jest istotny dla wydarzeń snu, mózg na żądanie może potrzebny kolor wygenerować, uszczegółowić sen o dany detal. Jest trochę jak w powieści, w której autor decyduje które szczegóły opisze w tekście, a co musimy po prostu przyjąć, że jest. Skoro mózg w śnie potrafi sprawić, że za normalne uważamy fruwanie nad miastem niczym ptak, bądź za oczywisty uważamy fakt udziału w wojnie, która skończyła się ponad pół wieku temu, to drobne oszustwo z percepcją barw nie wydaje się niczym nadzwyczajnym.
Zresztą kolor nie jest niezbędną częścią snu. Osoby ślepe od urodzenia również maja rozbudowane sny, w których nie ma kolorów, nie ma czerni i bieli. Wizualne bodźce nie są częścią reprezentacji wyśnionego świata, jako takie nie są po prostu przez mózg generowane. Za to zyskują inne bodźce, dotyk i dźwięk, które są często mocno uboższe w śnach osób widzących. Następnym razem kiedy uda nam się zapamiętać sen, zastanówmy się jaki był kolor naszego ubrania, jaka tekstura materiału, jaki był nasz dźwięk głosu.
Źródło grafiki: pixabay.com
Śniłam już sny kolorowe, czarno białe. Sny jednej barwy tj. czerwone, zielone, żółte i dwa razy w życiu sceneria była do góry nogami….
Ostatnio prawie nie mam snów, to znaczy nie pamiętam ich po obudzeniu. Kilka dni temu stało się inaczej. Chodziłem po staromiejskim sklepie Fone w Kopenhadze, w którym rzeczywiście bywałem kilka ładnych lat temu. We śnie wyglądał on nieco inaczej. Był połączony z dworcem kolejowym, a część półek była zasłonięta folią. W pewnym momencie nastąpiła lawina wydarzeń. Zorientowałem się, że chodzę z kupionym gdzie indziej pakietem filmów DVD na którego nie mam przy sobie rachunku, przez co mogę zostać posądzonym o ukradzenie go ze sklepu. Czym prędzej więc opuściłem sklep. Chwilę później przypomniałem sobie, że jest już trochę późno i mogę spóźnić się na samolot. Było około 7 wieczorem. Szukałem tablicy informacyjnej, żeby sprawdzić o której jest odlot do Warszawy (choć przecież nie byłem na lotnisku!), jednocześnie – to mi się chyba nigdy wcześniej nie zdarzyło we śnie – nawiedziła mnie refleksja, że jeśli jest już za późno, to spoko – wykupię sobie jeszcze jeden nocleg w Kopenhadze i polecę rano. Chwilę później dotarło do mnie, że nie mam przy sobie czarnej torby z moim kochanym nikonem. Została w poprzednim zapyziałym hoteliku, w którym nocowałem! Podziałało to tak paraliżująco, że po chwili się obudziłem. Piąta rano. Dzięki temu pamiętam sen tak dobrze i zapisałem go, żeby nie zapomnieć szczegółów.
Sny to jednak dziwna rzecz. Nie do końca kupuję teorię, że to mózg oczyszcza się z niepotrzebnych informacji. Te z dzisiejszego snu były tak poukładaną historią, że mogły się wydarzyć naprawdę. W innym życiu albo wszechświecie.
Jedna z teorii mówi, że sny są potrzebne w procesie uczenia się. Jest udowodnione, że łatwiej przyswajamy wiedzę, jeśli możemy się po nauce dobrze wyspać. Pewnie stąd pochodzi przesąd o kładzeniu książki pod poduszkę. Nie chodzi nawet o to, że wstajemy bardziej wypoczęci, ale o to, że mózg ma czas i możliwość na poszufladkowanie zdobytej wiedzy poza naszą świadomością, kiedy może poświęcić na to moce przerobowe, bo nie przetwarza kakofonii bodźców bombardujących nas na jawie. Sięganie z kolei do wspomnień sprzed kilku lat, tak jak w Twoim śnie, może być po prostu sposobem mózgu na archiwizowanie informacji, tj. sięganie na starą półkę po książkę ze wspomnieniem, odkurzenie jej, przekartkowanie, następnie odłożenie z powrotem, może bez paru kartek lub/i z bardziej zwięzłym zapisem.
Mogło tak być, natomiast dla mnie najdziwniejsze w tym śnie było to, że nastąpiła tam analiza myślowa. To nie był sen świadomy. Był to sen, w którym zastanawiałem się, jaką opcję wybrać, a przecież w snach wszystko zwykle robisz automatycznie. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek wcześniej zdarzyło mi się coś podobnego.