Sztuka o tym jak zwyczajne spotkanie towarzyskie może przekształcić się w prawdziwe piekło oraz jak trudno zachować człowieczeństwo w obliczu diabła.
Akcja „Kolacja kanibali” ma miejsce w Paryżu w czasie niemieckiej okupacji. W prywatnym mieszkaniu grupa przyjaciół obchodzi urodziny młodziutkiej Sophie (Aleksandra Domańska), zorganizowane przez jej męża. Jest skromnie, chociaż gospodarze oraz goście starają by uczcić okazję godnie, na stole pojawia się koniaczek z przemytu i czarnorynkowa wędlinka. Wszyscy bawią się doskonale, piją zdrowie jubilatki, wokół krążą żarciki z wojny oraz Niemców.
Nagle za oknem słychać strzały, ktoś pod samym domem zabił dwóch niemieckich żołnierzy. Wkrótce pojawia się gestapo, zabierając z każdego mieszkania po dwie przypadkowe osoby na odwetowe rozstrzelanie. Kiedy niemiecki oficer stuka do ich drzwi, w geście przewrotnej uprzejmości wobec gospodarzy, których zna osobiście, daje im możliwość, a jednocześnie przymus wyboru. Spośród swojego grona mogą sami wybrać dwie osoby, a jak nie wybiorą, to zginą wszyscy.
Sytuacja uwypukla i uzewnętrznia wszystkie cechy każdej z postaci, doskonale widać to na scenie. Inaczej do problemu podchodzi profesor, a inaczej biznesmen, mąż, młoda dziewczyna, rewolucjonistka, weteran wojenny, kaleka i kolaborant. W każdym tkwi jednak zwierzęcy instynkt przetrwania, każdy chciałby by to inny się poświęcił dla dobra ogółu. Niezależnie jak trudne i beznadziejne wydawało się wcześniej życie, to wszyscy chcą żyć. Przyjaźń, miłość, wartości moralne, wszystko to zdaje się pękać i kruszyć pod naporem strachu. Ale jak przekonać innych, że samemu powinno się przetrwać? Jak wartościować czyjeś życie i porównać z innym – dokonaniami, przeżytymi cierpieniami, potencjałem, młodością, bagażem doświadczeń, zdrowiem? Jak można racjonalnie wybrać kogoś z grona znajomych na pewną śmierć?
Szczególne miejsce w tym przedstawieniu zajmuje postać gestapowca (Rafał Mohr). Świetnie się prezentuje w eleganckim czarnym mundurze, który jednak na poziomie podświadomości wzbudza czystą grozę. Przemawia łagodnie, z dużą kulturą osobistą, wywodzi swoje racje z żelazną logiką, cytując przy tym swobodnie greckich filozofów. Jednocześnie bezlitośnie skazuje innych ludzi na śmierć oraz na katusze samo upodlenia. Nie jest tępym katem, jest oprawcą inteligentnym, wykształconym, potrafi stopniowo odrzeć ofiary z wszelkiej nadziei, przed nieuchronną śmiercią umiejętnie popycha je w coraz głębszą otchłań zatraty człowieczeństwa. Polecamy tę ucztę wydestylowanych emocji.
Źródło grafiki: teatrpolonia.pl