Kolejny koniec świata ma nastąpić 23 września 2017 roku, tyle że tym razem magia cyfr może złamać nawet niektóre spośród sceptycznych umysłów.
Jak wiadomo 21 sierpnia nastąpi całkowite zaćmienie Słońca w USA. Lokalnie zjawisko to określane jest mianem Great American Eclipse. Przez kilkadziesiąt minut w kolejnych miejscach na terenie Stanów Zjednoczonych zapadać będzie całkowita ciemność. Podobne zjawisko miało poprzednio miejsce w 1918 roku. Amatorzy apokalipsy już postawili tezę, że niedługo po tym zaćmieniu na niebie pojawi się wieszczona już przez Zecharię Sitchina dziesiąta planeta Układu Słonecznego Nibiru. Dokładnie rzecz biorąc, ma się stać widzialna z Ziemi po 33 dniach, czyli 23 września, by w październiku uderzyć w Niebieską Planetę. Nie byłoby nic specjalnego, ponieważ koniec świata miał następować niemal corocznie od 2012 roku, ale tym razem magia numerologia robi swoje. A konkretnie przewija się przez to liczba 33, było nie było – określająca również liczbę przeżytych lat przez Chrystusa.
Zwolennicy magii 33 zwracają uwagę, że słowo Elohim pojawia się w Księdze Rodzaju dokładnie tyle razy. Podczas wspomnianego zaćmienia Księżyc znajdzie się w „czarnej fazie”, która ma miejsce co 33 miesiące. Zaćmienie Słońca będzie widoczne jako pierwsze w stanie Oregon. czyli 33 stanie USA, a po raz ostatni będzie widziane w mieście Charleston, leżącym na 33 równoleżniku półkuli północnej. Wspomniane poprzednie zaćmienie miało miejsce 99 lat wcześniej, czyli 33 x 3.
Sceptycy powiedzą oczywiście, że to takie same zależności jak szukanie odniesień do Ziemi w konstrukcji Wielkiej Piramidy. Powiedzmy jasno – to o wiele mniej znaczące zależności. Nie przeszkadzają one jednak coraz większej liczbie internetowych proroków głosić, że Nibiru pojawi się po 23 września zupełnie znienacka i zostawi nam ledwie ponad miesiąc na pogodzenie się z końcem świata. Samemu zaćmieniu warto jednak się przyjrzeć w telewizji.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Sprawcą apokalipsy ma być planeta X aka Nibiru, aczkolwiek zdaje się, że musiałaby zacząć się poruszać z superprędkością, by wychynąć z odmętów Układu Słonecznego, bo na razie nawet nawiedzeni obserwatorzy jej nie widzą.
David Meade to pisarz, który w swoich książkach skupił się na tematyce związanej z „Planetą X”. Według niego wejdzie ona na kurs kolizyjny z Ziemią dokładne 23 września. Rząd amerykański ma o wszystkim wiedzieć, ale nie informować obywateli, by nie siać paniki. Według Meade koniec świata ma wyglądać tak, że 23.09 nic nie uderzy w Ziemię, ale stanie się jasne, że Nibiru już zmierza.
No i kolejny koniec świata, który nie nadszedł 🙁 Ciekawe, jak się tłumaczy Meade.
Teraz mowa o połowie listopada, gdy z czeluści kosmosu ma się wyłonić niewidziane przez teleskopy Nibiru i przywalić w Ziemię. Koniec świata będzie o wiele mniej spektakularny….