Hipotez jest sto, w tym wiele zupełnie absurdalnych. Warto wśród nich wskazać jedną najbardziej wiarygodną. Po 25 artykułach na ten temat ogłaszamy wreszcie, kto strzelał do JFK.
W poprzednim artykule opisany został najbardziej prawdopodobny organizator spisku na życie JFK, czyli Carlos Marcello. Teraz spróbujemy odtworzyć przebieg wypadków 22 listopada 1963 roku na Dealey Plaza w Dallas. Zaznaczmy bardzo jasno, że jest to próba ułożenia puzzli, zamknięcia w jednym układzie wszystkich faktów, które nie pasują do wersji oficjalnej – ale nie tajna wiedza, wynikła ze świeżo odtajnionych akt.
Lee Harvey Oswald był figurantem od dawna znajdującym się na celowniku CIA. Prowadzącym go wysłannikiem agencji był zapewne George de Mohrenschildt. Próbowano Oswalda wmontować w próbę zamachu na konserwatywnego generała Walkera, a potem w morderstwo liberalnego JFK. Wszystko to miał zrobić sam, praktycznie bez żadnego planowania. Ot, po prostu wychodził z domu na spacer czy do pracy i strzelał. Dlaczego? Jeden ze sceptyków udzielił kiedyś wyczerpującej odpowiedzi na to trudne pytanie: ponieważ chciał zaistnieć. Oczywiście, można w to wierzyć, a także przyjąć do wiadomości tysiąc kolejnych przypadków, jakie się wydarzyły wokół sprawy JFK. Są ludzie, którzy wierzą w całe serie przypadków i nie przeszkadza im to uważać się za światłych przeciwników jakichkolwiek „teorii spiskowych”. Ja w przypadki nie wierzę, ponieważ wiem, że jeśli coś zachodzi z prawdopodobieństwem 1:100 , a inna rzecz – także 1:100, to prawdopodobieństwo, że oba te zdarzenia zajdą równocześnie wynosi już nie 1:100, lecz 1:10,000.
Wracając do Dallas, spróbujmy ustalić które z kluczowych figur znajdowały się na miejscu zbrodni. Pierwsza i najważniejsza postać – Eugene Hale Brading. Czystej krwi gangster, który został schwytany w budynku Dal-Teksu, a następnie wypuszczony. Nie ma możliwości, żeby znalazł się na Dealey Plaza przypadkiem. Stawiam tezę, że to właśnie on był strzelcem usadowionym na jednym z niższych pięter Dal-Teksu. Broń, jaką się posługiwał, była prawdopodobnie typowo snajperska, być może z założonym tłumikiem.
Jimowi Garrisonowi nie udało się ustalić, gdzie dokładnie przebywał 22 listopada David Ferrie, czyli jeden z pomocników Carlosa Marcello. Jak pamiętamy, stał się on podejrzanym w śledztwie dociekliwego prokuratora z Nowego Orleanu. To prawdopodobnie Ferrie, którego nawet uwieczniono na co najmniej jednym wspólnym zdjęciu z Oswaldem, zorganizował ekipę usadowioną w składnicy książek. Pada przy tym odwieczne pytanie: czy Oswald wiedział o spisku, czy był jedynie kozłem ofiarnym? Moim zdaniem wiedział i tego dnia rano faktycznie przyniósł broń do pracy, po czym umieścił ją na szóstym piętrze. Ale nie strzelał, bo nie mógł znaleźć się w ciągu 90 sekund na pierwszym piętrze składnicy, a poza tym test parafinowy przeprowadzony przez FBI wykazał, że tego dnia nie oddał żadnego strzału, ponieważ jego ręce wskazywały obecność prochu, ale prawy policzek już nie, co w przypadku snajpera jest praktycznie niemożliwe. Nawiasem mówiąc, komisja Warrena miała spory problem z interpretacją tego faktu. Sprawę po prostu pominięto jako możliwą pomyłkę.
Skoro nie strzelał Oswald, to kto? Na pewno nie James Files ani Roscoe White, których historie zostały w mniejszym lub większym stopniu sfabrykowane. Nie ma sensu podawać jakichś wymyślonych nazwisk. Mógł to być John Roselli albo Charles Nicoletti, ale to tylko przypuszczenia. Historia nie wie, kto to mógł być, natomiast z zeznań co najmniej dwóch świadków wynika, że ów osobnik razem z Oswaldem odjechał znajdującym się kilka przecznic dalej samochodem.
I wreszcie trawiasty pagórek. Relacje świadków co do tego miejsca są rozbieżne, ale historia pokazana w dokumencie „Men Who Killed Kennedy” przekonała mnie, że umieszczonym tam strzelcem był korsykański zabójca Lucien Sarti, a asystował mu i następnie odebrał od niego karabin policjant J.D. Tippit, którego jako „badge mana” zidentyfikował potem świadek Gordon Arnold.
Czyli trzej strzelcy umieszczeni właściwie w trójkącie. Byłaby to realizacja zasady „ognia krzyżowego”, bardzo odważna próba zamachu bez pozostawienia czegokolwiek przypadkowi. Wjeżdżając w zasięg trzech niezależnych strzelców, JFK praktycznie nie miał szans przeżycia. Jednocześnie strzelcy byli tak ustawieni, że żaden nie znajdował się naprzeciwko innego w momencie, gdy brał prezydenta na cel.
Liczba strzałów bez żadnych wątpliwości była większa niż trzy. Argumentów na to podawaliśmy wiele. Moim zdaniem były cztery strzały, co zresztą sugerowała komisja HSCA. Brading prawdopodobnie oddał dwa strzały – pierwszy niecelny, który ranił Jamesa Tague’a oraz chwilę później ten, który trafił JFK w szyję i przebił przednią szybę limuzyny. Potem ze składnicy książek padł jeden strzał, trafiający w plecy gubernatora Connally’ego. Na koniec Sarti strzałem z mausera za pomocą dobrze sobie znanej „eksplodującej kuli” dobił JFK z trawiastego pagórka. Pierwszy strzał był skojarzony przez świadków jako fajerwerk, ponieważ trafił w beton i spowodował specyficzny rozprysk. Drugi nie był przez wielu słyszany, ponieważ Brading strzelał z cichej broni, a on po prostu przeszedł przez cel i wylądował gdzieś na trawniku. Za to większość świadków relacjonowała, że ostatnie dwa strzały padły w bardzo małym odstępie czasowym, co zresztą się zgadza z widocznymi na filmie Zaprudera ranami Connally’ego i JFK.
Wielokrotnie zastanawiałem się nad rolą w spisku tak zwanego „człowieka z parasolem”. Jako jedyny w Dallas miał tego słonecznego dnia parasol i otworzył go akurat w momencie, gdy przejeżdżała prezydencka limuzyna. Stojący obok człowiek o ciemnej karnacji podniósł równocześnie dłoń w geście sieg heil. To też kolejny z przypadków. Po cóż ktoś taki byłby potrzebny spiskowcom? Otóż strzelec z trawiastego pagórka jako jedyny nie widział w pełni pola akcji i mógł potrzebować sygnalizacji czy cel nadjeżdża. Ale akurat ten element całej sprawy to jedynie didaskalia.
Co się stało potem? Nie wydaje się, żeby plan wrobienia Oswalda był od początku ukartowany. Jest podejrzenie, że zamysłem Oswalda była ucieczka z USA na Kubę, zwłaszcza że w miesiącach poprzedzających zamach starał się o wizę i w końcu ją uzyskał. Wszystko się popsuło w momencie sprzeczki z Tippitem, który prawdopodobnie przyjechał pod jego dom i miał za zadanie wywieźć go z miasta. Oswald zabrał broń, bo czuł, że dzieje się coś, o czym nie był do końca poinformowany i zaczynał się bać, że to w końcu on jako pracownik składnicy książek zostanie uznany za jedynego winnego. To, co się stało później, jest ogólnie znane – po zastrzeleniu Tippita Oswald ucieka w panice do pobliskiego kina, gdzie po dziesięciu minutach zjawia się garnizon policji, by go aresztować. Podczas przesłuchania, które – to zupełny ewenement – nie zostało zaprotokołowane, coś zeznaje, ale do dzisiaj nie wiemy co dokładnie. Wiemy za to co powiedział dziennikarzom w swoich krótkich, legendarnych wypowiedziach. Stwierdził, że nikogo nie zabił i że jest kozłem ofiarnym. Zgodnie z powyższą teorią, mówił prawdę. I faktycznie w momencie pojmania go przez policję, stał się niebezpieczny dla spiskowców, a jednocześnie łatwo można było zwalić na niego całą winę, gdyby tylko unieszkodliwić go zanim zacznie sypać. Zrobił to załamany pozycją, w jakiej się znalazł, Jack Ruby. A potem już nikomu nie zależało, żeby jakakolwiek inna wersja niż „Oswald, trzy strzały” wypłynęła na światło dzienne. Mafia likwidowała kolejnych niewygodnych świadków, a agencje rządowe nie mieszały się do tych spraw. Paradoks tkwi w tym, że czyniono to w imię bezpieczeństwa narodowego. Na pytanie, dlaczego mafia likwidowała świadków, odpowiedź jest prosta – bo gdyby wyszło na jaw, że to ona stała za zabójstwem prezydenta USA, opinia publiczna wymogłaby na rządzie zniszczenie donów i nie byłoby wyjścia: trzeba by wyrwać mafię z korzeniami.
Oczywiście, można jeszcze dyskutować o tysiącach szczegółów związanych z tą sprawą. Jest tam wiele elementów nieważnych, często niezwiązanych wręcz z JFK. Z biegiem lat namnożyło się też mnóstwo mitów, a zaprawione w dezinformacji czynniki podsunęły i nagłośniły wiele fałszywych tropów.
Efekt tego jest taki, że dziś możemy jedynie domniemywać, kto zabił JFK. I tak pozostanie na zawsze. Do pewnych spraw po prostu nie można się przyznawać.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Ciekawa koncepcja. Kolejne Pearl Harbor.
Mimo wszystko cały czas jest kopa zagadek. Kiedy bardzo dokładnie się temu przyjrzeć, to, ile rzeczy się ze sobą nie zgadza, jest fascynujące. Chociażby to, że chwilę po tym jak prezydent został postrzelony, policjant wbiegł na Grassy Knoll (trawiasty pagórek obok drogi którą jechała kawalkada prezydenta. Według części teorii to stamtąd padły „dodatkowe” strzały) i natknął się tam na ludzi, którzy pokazali dokumenty Secret Service. Trzymali w rękach broń, ale pozwolono im się oddalić. Co najbardziej zaskakujące, później ustalono, iż tam nie miało prawa być żadnych funkcjonariuszy Secret Service, wszyscy byli w kawalkadzie. Kim byli ci ludzie?
Teraz dochodzi do tego relacja Clinta Hilla, czyli agenta Secret Service, który wskoczył do limuzyny. Opowieść Hilla, wbrew jego intencjom, przyczyni się raczej do umocnienia teorii spisku. Ochroniarz potwierdził bowiem, że chwilę po zamachu żona Kennedy’ego krzyczała: Co oni zrobili?! Co oni zrobili?! Do tej pory fakt takiego zachowania Jacqueline Kennedy nie był potwierdzony. Bazując na plotkach, zwolennicy teorii spisku uznali, że żona prezydenta wiedziała, kto mógł chcieć zabić jej męża. A teraz słowa pani Kennedy potwierdził będący tuż obok niej agent Secret Service…
Dzisiaj zdałem sobie sprawę z arcyważnej rzeczy. Otóż przejrzałem liczbowe dane dotyczące świadków z Dealey Plaza. Opisywali, skąd ich zdaniem padły strzały. Otóż 47 twierdziło, że z składnicy książek. Aż 52 było zdania, że tylko z okolic trawiastego pagórka. Natomiast tylko 5 świadków zeznało, że według nich strzały padły zarówno ze składnicy książek, jak i trawiastego pagórka. Skłaniający się ku teorii spisku nie powinni pozostać głusi na te dane. Sugerują one bowiem to, że – mówiąc w skrócie – albo ekipa strzelała od strony TSBD i Dalteksu, albo z okolic trawiastego pagórka. Nie z dwóch tych miejsc naraz. Możliwe jest więc, że trzeba będzie zrewidować to, co napisałem rok temu w artykule powyżej.
Niewątpliwie Kennedy’ego zabiło CIA, co wydaje się już dzisiaj dosyć oczywiste. Była to bowiem jedyna organizacja, która mogłaby się na coś takiego porwać i przeprowadzić, prawie bezbłędnie, tego typu akcję. Jednak nie mogła tego uczynić sama, bo byłoby to zbyt ryzykowne. Można więc założyć, że co do tego, że prezydent musi „odejść” istniał w Białym Domu pewien konsensus. Kennedy był po prostu niewygodnym człowiekiem, chociaż próby uczynienia z niego bohatera i tego, który chciał zakończyć wojnę w Wietnamie (którą sam w zasadzie rozpoczął), prezentowana np. w firmie Olivera Stone’a, jest naiwna. Kennedy po prostu wszedł w konflikt z CIA, chciał zrobić porządki, stał się nieprzewidywalny. Był katolikiem (jako jedyny prezydent w historii USA), a katolików amerykańska elita nie szanuje, kobieciarzem, inwalidą faszerowanym środkami przeciwbólowymi. Za to świetnie wypadał w telewizji, ludzie go lubili bo był młody, przystojny i pięknie przemawiał. Wybory wygrał cudem, nie rozumiał na czym polegają długofalowe interesy Ameryki związane z eskalacją zbrojeń, za to jako demokrata był zwolennikiem równouprawnienia Murzynów i demokratyzacji życia. Nie rozumiał, że prezydent USA nie działa w próżni, ale jest po to, żeby realizować interesy określonych lobby. Żeby było gorzej skutecznie postawił się Chruszczowowi, zdobywając sobie zaufanie narodu i pewnie zmierzał ku kolejnej prezydenturze. Dlatego też CIA, w porozumieniu z innymi organizacjami rządowymi, popieranymi przez przemysł zbrojeniowy i wojsko, postanowiło, że należy „skorygować” wynik wyborczy i zastąpić niewygodnego Kennedy’ego na układnego i łatwego do sterowania Lyndona Johnsona.
Tak ogólnie to się zgadza, po za tym że Kennedy rozpętał wojnę w Wietnamie. Wysłał tam kilka tysięcy doradców wojskowych. To jest NIC w porównaniu jakimi siłami Stany Zjednoczone dysponowały w Wietnamie po śmierci Kennedy’ego.
Gdyby go nie zabili, to pewnie było by już dawno po lądowaniu na Marsie, a tak może za 20 lat…. Wtedy NASA miała dobry budżet, a poza propagandą te misje dawały kolosalnego kopa w rozwoju. Dziś nikt nie ładuję już takiej kasy w program kosmiczny. Szkoda, bo takie misje tworzą problemy, a problemy to to, co napędza ludzką pomysłowość. Mogło powstać wiele ciekawych rzeczy.
To w tamtych latach powstały plany tego czym USA dysponuję w wojsku obecnie. Taki blackbird – do dziś nic nie lata szybciej, a konstrukcja jest już stara. Następny taki szybki samolot może powstanie za 20 lat (co prawda będzie 2x szybszy, ale jednak to będzie kilkadziesiąt lat po SR-71).
przez lata obejrzalem wnikliwie wszystkie filmy dotyczace zabojstwa Kennedego (bylo ich kilka oprocz tego najlepszego Zaprudera) przeczytalem setki artykulow, a nawet bylem kilkakrotnie na miesjcu, co ciekawe oprocz babuszki byl jeszcze czlowiek z czarnym parasolem nigdy nie odnaleziony, po co parasol w sloneczna pogode? wspomniana kobiete media nazwaly ja babuszka, bo byla podobna do „rosyjskiej kobiety”, co do samego zamachu mimo setek opracowan zwolennikow spiskowej teorii, nie mozna stwierdzic autorytatywnie na 100%, ze Oswald sam nie mogl zabic prezydenta i ranci gubernatora, byl tam i strzelal i teoretycznie mimo wadliwego karabinka i kilku innych czynnikow, o ktorych nie chce mi sie tu pisac, nie mozna ostatecznie przesadzac, ze byl jeszcze inny strzelec, ukryty na pagorku czy tez rowniez taj jak Oswald w skladnicy,a teraz pytanie do tych osob, ktore uwazaja, ze Oswald nie dzialal sam, zadaje sobie je od wielu lat i nigdy nigdzie nie znalazlem odpowiedzi, dlaczego potrzebni sa w ogole inni strzelcy na potwierdzenie teorii spiskowej, przeciez fakt, ze Kennedyego zabil tylko Oswald wcale nie przekresla tej teorii :-)no i pytanie dodatkowe, czy nie uwazacie, ze Ci, ktorzy przygotowali zamach chcac uniknac w przyszlosci powstania teorii spiskowej wystawili by na pewno 1 strzelca (a na przygotowanie zamachu mieli sporo czasu)
Oscar Marino twierdzi że nie było planu by ratować Oswalda.Była zachowana duża rezerwa w jego kierunku o której On sam nie wiedział.Zapewne wierzył że po wykonaniu zadania uda mu się zbiec na Kubę i zająć fotel blisko Castro.Nie zdawał sobie sprawy że może być tylko narzędziem.Wielokrotnie można spotkać się z twierdzeniem że kto byłby na tyle głupi aby zlecić to Oswaldowi?A dlaczego nie?Jedynymi faktami że Oswald „pracował” dla wywiadu kubańskiego są mikrofilmy w ZSRR i na Kubie(Czyli wrota nie do otwarcia w tym okresie)I kilka osób z wywiadu Kubańskiego.Sam Oswald nie miał nic co wiązało by go z Kubańczykami.Jak podsumował Marino…”Nawet karabin nie był nasz”.CIA nie miała zdjęcia Oswalda przy ambasadzie.Ryzyko żadne a w przypadku śmierci JFK tylko zysk.Zresztą sam zobowiązał się spełnić życzenie.Sytyuacja z wyrzuceniem Oswalda z ambasady i jego odgrażanie wyglądają na teatrzyk…w końcu agenci G-2 doskonale zdawali sobie sprawe że ambasady są na podsłuchu CIA.
Jest też jeden dowód który świadczy że Oswald po powrocie z Meksyku planował zamach.Słynny plan miasta odnaleziony przez FBI.Ale od początku….Wiedziano o wizycie prezydenta w Dallas we wrześniu czyli Oswald będąc w Meksyku mówiąc o zabiciu JFK wiedział że ten będzie w jego mieście.Wiedział też że na pewno wyląduje na lotnisku Love(w 1963 r. było to główne lotnisko.)Oswald nie znał w październiku trasy przejazdu ale wie że wszystkie parady i kolumny prowadzą przez Main street.Na swoim planie miasta zaznaczył ołówkiem wysokie budynki przy przypuszczalnej trasie przejazdu.Co najmniej osiem z nich było pozycjami w których miałby widok na kolumnę prezydencką.Pod koniec Października uśmiecha się do niego szczęście i otrzymuje prace w TSBD.Więc nie był to jakiś spontaniczny atak który przyszedł mu do głowy na 2-3 dni przed wizytą JFK….Zobowiązał się to zrobić.
Oczywiście oczywiście a wszystkie dowody zakreślone ołówkiem wysokie budynki i nagrania dzwiękowe jak zobowiązuje się zabić JFK posiadasz w swoim tajnym sejfie. xD
Wszystko jest w książkach i materiale dowodowym.Raczej proponowałbym na tym się opierać a nie na „pierdołach”ze stron www czy kiepskich filmach.
W sprawie zabójstwa JFK według odnalezionych przeze mnie materiałów, kluczową role miał grać znany kubańsko-amerykański mafioso Santo Trafficante.
Był synem własciciela kasyn,importerem kokainy z Peru , po śmierci ojca w 1954 stał się dominujacą postacią w amerykańskiej mafii na Kubie, także niepoślednia rolę odgrywał w Tampa na Florydzie.Posiadał Kasyno Sans -Souci , oraz wraz z innym znanym mafiosem Meyerem Lansky’m był współwłascicielem National Casino.
Po przejeciu w 1959 roku władzy przez wczoraj zmarłego Fidela , większość mafiosów została wygoniona z wyspy. Trafficante jednak, zanim został deportowany, spędził jakiś czas w więzieniu, co póżniej stało się powodem niesprawdzalnych wiadomości wśród kubańskiej emigracji że został zwerbowany.
Wraz z Sam’em Giancana i John’em Rosselim , Meyer’em Lansky’m w 1960 był zamieszany w operację CIA mającą na celu zlikwidowanie Castro mafiosi prowadzili grę w celach osobistych, nie chodziło im o zabicie Castro, ale o puszczenie w niepamięć wczesniejszych przewin: Trafficante tak dalece się zbratał ze służbami, że niedługo przed smiercią w 1987 miał swój udział w operacji Iran-Contra.Operacja zabicia Castro rękami mafiosów została bezowocnie zamknięta w 1962 .
W 1995 roku emerytowany oficer kubańskiego kontrwywiadu ujawnił że Trafficante i Ruby byli zamieszani w plan zabicia JFK.
Jose Aleman znajomy wysokiego urzędnika w rządzie Castro Rolando Cubela uczestniczył w spotkaniu z Trafficante w swoim hotelu, w Miami w czerwcu 1963 .Trafficante narzekał podczas spotkania na polityke wewnętrzną prezydenta, na uwagę Aleman że JFK może zostać ponownie wybrany usłyszał od Trafficante ” Nie Jose, zostanie trafony” / hit/
Aleman zeznający w 1976 przed HSCA najwyrazniej jest zmieszany ujawnieniem dziwnego zwrotu Trafficante’go , przyznajac ze nigdy wczesniej go nie słyszał, próbujac nawet tłumaczyć że” zostanie trafiony przez przewagę głosów”/!/
Wcześniej masowemu odbiorcy sprawa stała sie znana ponieważ Aleman sprzedał historię do opublikowania w „Washington Evening Post”
Mniej wiecej w tym samym czasie tzn w lecie 1963 roku miało miejsce spotkanie Lee Harvey’a Oswald z … Jack’iem Ruby.
Gaeton Fonzi sledczy HSCA odnalazł w Key West na Florydzie George’a Faraldo zarządce lotniska, który zeznał że w lecie 1963 na lotnisku młodzież zorganizowana w grupie Fair Play for Cuba oczekiwała na odlot do Kuby , aby podjąć tam socjalistyczne współzawodnictwo w koszeniu trzciny cukrowej. Wsród tej grupy był Oswald, Faraldo zeznał że widział Ruby’ego rozmawiającego z nim.
Jack Ruby własc. Jacob Rubenstein podobnie jak Trafficante, własciciel Carousel Club w Dallas, w latach 1962-63 rozmawiał telefonicznie z siedmioma mafiosami skazanymi pózniej przez Prokuratora Generalnego Bobby’ego
z wyznań jego kochanki Gail Raven wynika ze Ruby zabijając Oswalda wykonał rozkaz ponieważ „nie miał wyboru, miał szefów tak jak każdy inny”
Joe Shimmon waszyngtoński policjant twierdzi że Ruby zabił Oswald’a na rozkaz Trafficante.
Ruby miał rozległe znajomosci pośród miejscowej policji, znał wielu ludzi także z biura szeryfa.
Na spotkaniu z reporterami po ujęciu Oswalda Prokurator Okręgowy Henry Wade podał błędna informację że Oswald należał do Free Cuba Comitee .
Fair Play for Cuba ! poprawił prokuratora znajdujący sie pomiędzy reporterami Ruby
24 listopada w podziemiach Dallas Police Departament strzelił Oswald’owi w brzuch z okrzykiem „Zabiłes prezydenta , szczurze!”
Robert Blakey przewodniczący HSCA napisał pózniej ze morderstwo dokonane na Oswald’zie miało „wszelkie cechy mafijnego uciszenia swiadka w celu nie ujawnienia konspiracji”.
Przeczytałem ostatnio książkę „Double Cross” napisana przez brata i bratanki Sama Giancany – Chucka oraz Sama jr.
Z książki tej wynika, że:
1.Marilyn Monroe została zamordowana przez Nicolettiego i jego ludzi poprzez zaaplikowanie czopka. Byli to ludzie od Sama Giancane, który dostał rozkaz od CIA. Sam chciał w ten sposób wrócić w morderstwo Bobbyego,który tego dnia był u MM zakończyć związek
2.lee harvey oswald powiązany był z mafia nowoorleanska od urodzenia – jego wujek pełnił funkcję adiutanta Carlosa Marcello.
3.oswald miał być w związku z Davidem Ferrie – dziwiakiem który który pomagał przerzucać narkotyki i broń do Ameryki Środkowej Giancanie i Marcello
4.oswald wcale nie był sympatykiem Castro i komunista – była to informacja sfabrykowana przez służby. W rzeczywistości był prawicowym zwolennikiem „Śmierć Castro” – czyli CIA od początku do końca.
5.po przybyciu do stanów cia skierowała go do Guya Bannistera, którego biuro było w rzeczywistości „parawanem dla tajnych krajowych operacji CIA oraz ściśle tajnych operacji Outfitu”
6.kiedy oswald został wysłany do Dallas przez przełożonych spotkał się z Rubym oraz Georgiem DeMohenschildem.
7.George miał pomóc zarobić pieniądze na ropie oraz nabyć mu ważne kontakty naftowe np. Z H.l Huntem. Outfit i narciarze mieli finansować kariery np. Lyndona Johnsona
8.łącznikiem w Dallas był Roselli.
9.giancana miał powiedzieć że spisek obejmował sama górę cia. Zamieszany w spisek był Lyndon Johnson i Richard Nixon, którzy wielokrotnie spotykali się z Giancana przez kilka miesięcy kiedy zamach był przygotowywany. Alternatywne plany zamachu obejmowały: Miami, Chicago, Los Angeles
10.Chicago miało zapewnić zamachowców, natomiast prezydent Dallas zorganizuje bardzo słaba ochronę JFK
11. Z opowieści krążących po Outfitcie brat Sama miał dowiedzieć się że zorganizowani zostało zawodowi mordercy tacy jak charles harrelson, Jack Lawrence oraz 2 osoby od Trafficante
Z Chicago mooney wydelegowal do zamachu Caina, Nicolettiego i Milwaukee Phila.
Sam miał powiedzieć bratu że to Cain i Nicoletti byli prawdziwymi zamachowcami rozstawionymi A dwóch końcach budynków Dallas Book Depository z którego rzekomo strzelał Oswald. Jak zapewnił brata mooney to nie oswald, a Cain strzelał ze słynnego okna na 6 piętrze
12.Cia dodała kilku swoich ludzi do drużyny zamachowców J.D Tippita, Roscoe Whitea jako faktycznych strzelców oraz Franka Fioriniego i Lee Harveya Oswalda człowieka z z tego zamieszano zrobić samotnego zamachowca
13.W czasie zamachu członkowie najwyższego eszelonu CIA odizolowali się od świata w pokoju hotelowym wyposażonym w rozmaite urządzenia.dzieki użyciu krótkofalówek bezpośredni uczestnicy zamachu mogli zając swoje pozycje oraz dowiedzieć się o lokalizacji Oswalda zaraz po zabójstwie.
Zamachowców oslanial Milwaukee Phil
CIA wytypowalo Tippita i Whitea do usunięcia Oswalda. Mieli zamordować go w obronie własnej jednak Tippit stchorzyl i pozwolił Oswaldowi uciec A White nie miał wyjścia i musiał zabić swojego partnera.
Hoover ze względu na nienawiść do Kennedych starannie zatuszowal ślady
14. Morderca Bobbyego miała być osoba dluzna pieniądze Outfutowi