Prezydent Kennedy przedstawiał się jako symbol życia – przystojny, inteligentny, ubrany na sportowo, uwodzicielski. Ale czy za tą fasadą nie kryło się coś zgoła przeciwnego?
Jeden z naszych współpracowników przedstawił ciekawą hipotezę na temat zamachu w Dallas. Oddajmy mu głos: „Uczciwie mówię: to jest tylko zabawa i nie potrafię podać niczego, co potwierdzałoby tę tezę. Ale wygląda ona frapująco: agenci Secret Service doskonale wiedzą, jak wygląda prawda o prezydencie. To nie tylko erotoman i uwodziciel, ale także praktykujący narkoman. Aby walczyć z bólem kręgosłupa bierze regularnie coraz większe dawki amfetaminy (do tego momentu jesteśmy 100% zgodni z faktami). Wie o tym oczywiście także J. Edgar Hoover, szybko dowiaduje się Lyndon Johnson. Zaczynają się niepokoić: mamy zimną wojnę, a u steru naszego państwa stoi czynny narkoman, co oznacza, że w każdej chwili może nacisnąć guzik atomowy. Albo właśnie nie nacisnąć, gdy będzie trzeba. Chwilę temu mieliśmy świat na krawędzi wojny, prezydent jakoś wyszedł z tego, ale takie momenty będą się przecież zdarzać. Niesprawny Kennedy ze swoim uzależnieniem jest po prostu niebezpieczny dla państwa. Sowiety – jeśli jeszcze o tym nie wiedzą – to lada moment mogą się dowiedzieć i wykorzystać to. A temu prezydentowi kroją się kolejne 4 lata rządów, bo naród jest nim zachwycony. I wtedy spisek nie będzie typowym spiskiem, ale czynem patriotów zajmujących najwyższe stanowiska – czynem, który uwalnia naród od niebezpieczeństwa. Tylko i wyłącznie przez taki „stan wyższej konieczności” można uzasadnić fakt, że zamach, a szczególnie następujące po nim śledztwo, wyglądały tak, jakby połowa Ameryki była ze sobą w zmowie”.
Ciekawa hipoteza, na dodatek podparta wychodzącymi na światło dzienne kolejnymi doniesieniami o przyjmowanych przez Johna Kennedy’ego specyfikach.
Historia doktora Jacobsena, pseudonim „Feelgood”
ABC News otwarcie o problemach ze zdrowiem JFK
Książka opisująca dolegliwości prezydenta
Źródło grafiki: geektyrant.com
Teoria zgrabna i nawet racjonalna. Pozostaje tylko pytanie kto najął cyngli? Inaczej mówiąc, kto wykonał pierwszy ruch?
W Polsce wyszła właśnie książka o zabójstwie JFK reklamowana hasłem „agenci Secret Service wreszcie przerywają milczenie”. Przejrzałem w Matrasie. Gdy zobaczyłem, że w książce hasło „teorie spiskowe” jest traktowane w najlepszym razie z ironią, podziękowałem. Zdaje się, że to jakieś memuary mające wykazać, że służby nie miały kompletnie nic wspólnego z zabójstwem. Dziękuję bardzo.
Rozkaz wykonawczy 11110, mający odebrać FED monopol na zarządzanie pieniądzem. JFK nie był ostatnim prezydentem USA , który chciał to zmienić. Ostatnim był prawdopodobnie Ronald Regan, który zaczął mówić o parytecie złota dla dolara i został postrzlony przez …szaleńca ??? Po tym skutecznym „postraszeniu” zapomniał zupełnie o temacie ! JFK był bodaj czwartym prezydentem USA , który zginął w zamachu po pomysłach odebrania prywatnemu bankowi prawa do emisji dolara. Najsłynniejszym jest Lincoln i jego „green backs”. JFK wyemitował 20 mld „swoich” dolarów w banknotach 5 i 20 dolarowych z pominięciem FED. Johnson po objeciu urzędu prezydenta USA rozpoczął natychmiast usuwanie tych dolarów z obiegu. Koniec dolara jako waluty rezerwowej na świecie i narzędzia do opodatkowania całego świata (podatek imperialny w cenie ropy naftowej kupowanej tylko za dolara !) jest bliższy niż spodziewali się tego experci (2024-25 ). Chiny przechodzą w rozliczeniach swego handlu zagranicznego z dolara na juana ( Japonia, Australia, Arabia Saudyjska, Chile, Iran ( + złoto )) i banksterzy planują szybkie zastąpienie dolara inną walutą ogólnoświatową opartą…. o parytet złota, aby zdobyc zaufanie narodów . Oby im się nie udało ! Teraz, do kiedy ludzie jeszcze wierzą w dolara , drukują dolary w ramach programów QE1, QE2, QE 3 ( tzw.” luzowanie ilościowe „) jak gazety i wykupują co się da na całym świecie. My Polacy jesteśmy tego przykładem – 49 % udziałów w naszych złożach gazu na Bałtyku dla Amerykanów (wielki sukces Lotosu ? ) !!! Amerykanie jeszcze bronią dolara ( Irak, Libia, Syria, Iran – wszystkie te kraje odeszły od dolara w rozliczeniach swego handlu zagranicznego ! ) .ONZ zakazuje drukowania pustego pieniądza ( 40 mld USD tylko we wrześniu w ramach QE 3 ) ale co ONZ może zrobić USA , kiedy ci przykręcą kurek z dolarami na pensje dla urzędasów z NY ? I kółko kreci się dalej.
MICZ – a skomentujesz jakoś teorie w tej sprawie przedstawione w ostatnim odcinku przez MAX TV? Czy może z założenia nie oglądasz Kolonki wiec odmawiasz komentarza? 😉
Maksa zacząłem lubić od czasu gdy się zaczął produkować w necie, bo z czasów TVP go nie trawiłem. Teraz gość jest jak dobry, zaskakujący film klasy B 🙂 A co mówił we wspomnianym przez ciebie odcinku, bo nie oglądałem?
Chyba łatwiej obejrzeć niż opisać, bo cały odcinek o tym zrobił https://www.youtube.com/watch?v=gK_xpL2k64s
Właśnie zacząłem oglądać i już cały drżę z podniecenia! Max powie jak zabito JFK! Jeszcze tylko 28 minut i wszystko będzie jasne 🙂
Niezły program. O kuli w szybie wcześniej nie słyszałem, cała reszta bez niespodzianek. Gdy chwilę się zastanowisz, to ta przebita szyba właściwie niczego nie wnosi do wersji zdarzeń. Może poza wskazaniem, że komisja Warrena się myliła, ale o tym wiedzą nawet niemowlaki. Wersja Maksa uwzględnia wszystkie zdarzenia na Dealey Plaza i z tym, że strzał w głowę był oddany z innego kierunku, z innej broni, to oczywiście zgoda. Natomiast nie bardzo mi się chce wierzyć, że strzelając z szóstego piętra Oswald trafia prezydenta z szyję, a potem odłamek tej kuli leci w Tague’a jakieś sto metrów dalej. W ogóle mam problem z uwierzeniem, że Oswald mógł oddać choć jeden strzał. Pisałem o tym w „Oswald cudotwórca”, dziwiąc się ile czynności musiałby wykonać w półtorej minuty. W tej chwili, po tym wszystkim co czytałem i rozmyślałem na całą sprawą, jestem najbliższy wersji, że Oswald jako osoba przygotowywana na zostanie kozłem ofiarnym dostał info co się święci, przyniósł nawet broń, jednak sam nie oddał ani jednego strzału. Nie do końca wiedział co ma się stać i gdy połapał się, że JFK został zabity, wpadł w panikę i zaczął uciekać.
Poza tym zwróć uwagę na postać Tague’a. W wersji Maksa dostaje on postrzał rykoszetem po pierwszym strzale. Tymczasem facet twardo twierdzi do dziś, że zanim poczuł ranę, słyszał wcześniej co najmniej jeden strzał. Info o tym, że pierwszy strzał był niecelny pojawia się w wielu relacjach świadków.
I wiesz co – teraz tak sobie myślę, że tak zwany umbrella man i stojący obok niego delikwent robiący gest sieg heil to może nie do końca były niezależne freaki. Pytanie, które sobie wielokrotnie zadawałem brzmiało: po cóż strzelcom byłby potrzebny znak kiedy strzelać? Ano właśnie po to, by strzelili niemal równocześnie i żeby strzały zlały się w jeden „wybuch petardy”, jak to relacjonowali świadkowie. Nie mówię od razu, że te dwa lumpy były w spisku, ale też nie wykluczam, że ktoś im dał z 500$ prosząc, by otworzyli parasol i zrobili gest ręką.
Ergo, jakbyś mnie tak na szybko pytał, obecnie przychylam się do wersji: 4-6 strzałów, dwaj strzelcy w Daltex Building, Oswald wie ale nie strzela, rezerwowy strzelec za płotkiem na trawiastym pagórku widząc, ze JFK jeszcze żyje, wypala i dobija go.
Jeszcze tak sobie myślę, że Max włożył sporo pracy w ten odcinek. Rzadko widać tak szczegółowe przygotowanie dziennikarskie. Nawet program Wołoszańskiego był bardziej pobieżny.
A z ciekawości,jakie jest twoje zdanie na ten temat?
Trochę za mało wiem, o samym zamachu aby się wypowiedzieć. Właściwie dopiero program MAXa uporządkował mi w głowie wiele informacji i teorii o których słyszałem zazwyczaj przypadkowo i wyrywkowo. Najważniejsze jednak dla mnie jest to, kto stał za zamachem, a nie kto pociągał ze spust. Ameryka tamtych czasów była pełna napięć, nie tylko ze względu na sytuację międzynarodową, ale też z przyczyn gospodarczych. To czas przeciągania liny i ostrego lobbingu jeśli chodzi o kształtowanie ustroju gospodarczego USA. Ciekawy jest też wątek poruszony wyżej przez „makkak”. Nie wiele o nim wiem, ale chętnie w wolnej chwili pogooglam ten temat.
Bohaterem na pewno nie był. Jego ojciec dorobił się na handlu alkoholem w czasach prohibicji, i zarówno on jak i cały klan Kennedych mieli powiązania z mafią. Książki napisane przez J. Kennedy’ ego były tak wątpliwej jakości, że musiały być poprawiane przez ghostwriterów i kupowane po cichu w dużych ilościach przez jego ojca. Inaczej nie stałyby się bestsellerami. Sam Kennedy walczył w czasie II wojny światowej z Japończykami, ale najpierw ostro sprzeciwiał się przystąpieniu do wojny Ameryki z państwami Osi i w ogóle powstrzymania agresywnych zapędów Hitlera w Europie. W 1960 r. wygrał wybory prezydenckie w USA w dużej mierze dzięki pomocy mafii, która oczekiwała, że powiązany z nią JFK będzie jej sprzyjał i wspierał mafiosów. Przecież to dzięki nim zaszedł tak wysoko (z czołowymi gangsterami miał nawet te same kochanki).
Kennedy w początkach swojej kariery nie był zbyt przewidującym politykiem.
W lipcu 1939, na kilka tygodni przed atakiem Niemiec na Polskę, Kennedy jako attache przyjechał na polecenie swojego ojca, wówczas ambasadora Stanów Zjednoczonych w Londynie do Warszawy, głównie w celu zbadania nastrojów wśród społeczeństwa i polskich polityków. W liście do ojca o swoim pobycie w Polsce napisał:
„Wyjeżdżam stąd pokrzepiony i wzmocniony i będę mówił wszędzie tam, gdzie będzie mi dane, iż wobec tak poważnego zagrożenia społeczeństwo polskie spogląda w przyszłość z niezachwianą wiarą w słuszność swojej sprawy, patrzy z optymizmem, ale i z przekonaniem, że jeżeli do konfrontacji dojdzie, to jej wynik nie może być inny jak zwycięstwo”.
Naprawdę ktoś w to wierzy że Kennedy chwalił się agentom Secret Service że „doktor zdrówko” podaje mu amfetaminę.