Skłonność doszukiwania się drugiego dna i głębszego sensu ważnych wydarzeń jest wpisana w algorytmy naszych mózgów. Często potrafi być zwodna.
Wszystkim nad wydaje się, że potrafimy podejść obiektywnie i racjonalnie do rzeczywistości, natomiast nasze rozumowanie obarczone jest wieloma zbadanymi i opisanymi błędami poznawczymi. Trzeba się z tym pogodzić. Mózg dlatego jest tak sprawną maszyną, ponieważ potrafi pewne rzeczy robić szybko, idąc na skróty. W większości wypadków z korzyścią dla właściciela, czasem jednak pudłuje i wiedzie na poznawcze manowce. Przykładowo w naturalny sposób nasze mózgi uznają iż wielkie wydarzenia, muszą mieć wielkie przyczyny, nawet jeśli nie ma ku temu podstaw. To jest właśnie efekt wielkiej przyczyny.
Świetnie widać ten właśnie efekt w działaniu przy porównaniu zamachu na Johna F. Kennedy’ego oraz Ronalda Reagana, więcej o podobieństwach obu wydarzeń jest w tym artykule. Spróbujmy myślowo przyłożyć teorie omawiane przy okazji pierwszego wydarzenia, do drugiego. Czy fizycznie możliwe jest oddanie sześć strzałów w niecałe dwie sekundy z jakiegoś pośledniego pistoletu i bez fachowego przeszkolenia? Czemu nie strzelili wszyscy dodatkowi strzelcy, którzy musieli być rozmieszczeni w innych miejscach, gdyby podstawowy zamachowiec nie wypełnił zadania, przecież nikt poważny nie wystawiłby tylko jednego strzelca? Dlaczego pan pod drzewem ma parasol, mimo że nie ma deszczu, a pani z tyłu ma dziwne nakrycie głowy? Czemu trasa przebiegała tak, że kawalkada samochodów jechała inaczej niż zwykle? Jaki jest prawdziwy powód zamachu na najpotężniejszego człowieka na Ziemi, bo przecież nikt nie wmówi nam, że taki banał jak chęć zaimponowania pięknej aktorce? W jaki sposób kula mogła złamać prawa fizyki i magicznie przejść dookoła pancernych drzwi prezydenckiej limuzyny i trafić prezydenta?
Wszystko to, co w odniesieniu do Reagana wydaje się absurdalne, jest zupełnie na poważnie i drobiazgowo rozstrząsane w przypadku Kennedy’ego. Jeden i drugi był prezydentem USA, obaj mieli kody atomowe i prowadzili twardą politykę wobec Związku Radzieckiego. Czemu w przypadku jednego zamachu teorii spiskowych jest na pęczki, a przy drugim nie ma ich wcale i nikt nie kwestionuje wersji oficjalnej? Tu z pomocą przychodzi nam efekt wielkiej przyczyny. Kennedy zginął, a Reagan nie. Przecież musiał być jakiś ważny powód śmierci prezydenta. Nie mógł to być samotny wykolejeniec z bronią ze sklepu na rogu, tylko przynajmniej wielki międzynarodowy spisek. Na podobnej zasadzie nie mieści się w głowie, że katastrofa lotnicza z ważnymi oficjelami państwowymi mogłaby się wydarzyć tylko z powodu braku widoczności w gęstej mgle na lotnisku, jako tragiczny, ale najzwyklejszy wypadek.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Pełen pluralizm – również na Tungusce mogą się ukazywać sceptyczne artykuły 🙂 Oczywiście nie jest problemem to, że z broni można oddać strzał co dwie sekundy, tylko jakim cudem kula zatrzymuje się na kilka sekund w powietrzu. Okoliczności zmiany trasy są w miarę dobrze znane, zostały opisane na Tungusce, i z całą pewnością nie można ich zaliczyć do „rutynowych”. Oczywiście, można mówić, że to wszystko to teorie podciągane pod zaskakujący efekt, że udało się zabić prezydenta USA, ale taka postawa nosi w moich oczach więcej radykalizmu niż dopatrywanie się w krzakach na trawiastym pagórku strzelca w mundurze policyjnym.