





Alexandre Dumas pewnie nie podejrzewał jak nośna będzie jego opowieść, opublikowana po raz pierwszy w odcinkach w roku 1844. Najnowszej ekranizacji podjęła się brytyjska BBC.
Serial 'Muszkieterowie’ jest solidnie wykonany, z jakością z której BBC słynie, choć po prawdzie trudno z tak znanej historii wykrzesać coś zupełnie nowego. W końcu każdy, jeśli nawet nie czytał powieści, która przecież jest lekturą szkolną i akurat jedną z tych strawnych, to widział przynajmniej jeden z licznych filmów lub seriali. Znacie? Znamy. To posłuchajcie.
Jest wiek XVII, młody i dumny, choć ubogi chłopak, d’Artagnan (Luke Pasqualino) udaje się do wielkiego świata, do samego Paryża, aby dołączyć do królewskiej straży, elitarnych muszkieterów. Już pierwszego dnia udaje mu się zrazić do siebie aż trzech z nich, co kończy się pojedynkiem na ubitej ziemi. Rytuale tyleż honorowym, co nielegalnym. Zanim Atos (Tom Burke), Portos (Howard Charles) i Aramis (Santiago Caberera) mają okazję utrzeć nosa młokosowi, zjawiają się straże kardynała Richelieu, szarej eminencji na dworze króla Ludwika XIII. Kardynał, jak na kartach powieści zręcznie lawiruje w meandrach polityki, mimo formalnej podległości królowi, to on pociąga za wszystkie najważniejsze sznurki we Francji. Pomagają mu w tym szpiedzy i agenci, tacy jak milady de Winter. Przeciwwagą dla Richelieu jest pan de Treville, komendant muszkieterów, który zleca naszym czterem bohaterom różnego rodzaju misje na rzecz króla.
'Muszkieterowie’ obfitują w efektowne pojedynki szermiercze, bijatyki w knajpach i konne pościgi, wartka akcja jest głównym atutem serialu i wszystko czego spodziewamy się w gatunku płaszcza i szpady tutaj odnajdziemy. Scenariusz czerpie garściami, ale nie trzyma się literalnie powieści, jest sporo uproszczeń na potrzeby adaptacji telewizyjnej. Postacie muszkieterów i d’Artagnana są dobrze obsadzone, świetny jest de Treville, mniej przekonująco wypada milady de Winter oraz Ludwik XIII, trochę zbyt blado wypada postać kardynała Richelieu. Imponujące są stroje, a także zaułki Paryża z czasów na długo przed postawieniem wieży Eiffla. Ogląda się przyjemnie o ile nastawimy się na akcje i stronę wizualną, a nie na wyrafinowane intrygi.
Źródło grafiki: bbcamerica.com
Większą niż Stu legendą jest Paul McCartney. Pod koniec lat 60-tych wybuchła plotka, że zginął on w wypadku samochodowym. I że Beatlesi, z jakiegoś niepojętego powodu, tego nie ujawnili i zastąpili go sobowtórem. Kanadyjskim policjantem. Plotka ta stała się strasznie popularnym mitem miejskim, a fani Beatlesów rzucili się robić prywatne dochodzenia w tej sprawie. Zaczęli szukać na okładkach płyt i w tekstach utworów znaków i sygnałów, które miałyby sugerować, że faktycznie jest z Paula trup.