Filmowy „Wyścig” pozostaje bardzo wierny rzeczywistej historii rywalizacji dwóch gwiazd Formuły 1. Jest to prawdziwa opowieść o starciu skrajnych filozofii życiowych.
Niki Lauda przedstawiony jest jako facet stuprocentowo skoncentrowany na robocie. Przed wyścigiem dokładnie studiuje tor. Dba o najdrobniejsze szczegóły ustawienia samochodu. Godzinami ćwiczy jazdę. Mówi co myśli nie bacząc czy kogoś akurat obraża, jest towarzyską niezdarą i postrzegany jako brzydal. Akceptuje tylko ściśle określony poziom ryzyka. Dla niego wyścig to niczym wysokooktanowa partia szachów, bierze w tym udział na zimno, bez emocji wykonuje kolejne ruchy na planszy. Robi to bo jak sam twierdzi takie ma umiejętności i tylko w ten sposób potrafi zarobkować.
James Hunt z kolei to typ playboya i hedonisty, podoba się kobietom, wszyscy go lubią. Nie stroni od alkoholu, ani od fanek. Przepuszcza pieniądze na ciągłe hulanki. Zdarza mu się ścigać na kacu i po nieprzespanej nocy. W kontrakcie ma zastrzeżone, że na imprezach sponsorskich może pojawiać się w stroju swobodnym, ubiera się wieczorowo w t-shirt i klapki. Traktuje wyścigi jak wysokoobrotowy mecz rugby, lubi adrenalinę, gra z prawdziwą pasją, kontaktowo, jakby miało nie być jutra.
Podobieństwo fizyczne głównych bohaterów filmu, Nikego Laudy (Daniel Bruhl) oraz Jamesa Hunta (Chris Hemsworth) do oryginalnych postaci jest uderzające. Dotyczy to również postaci drugoplanowych, żony Laudy, Marlene (Alexandra Maria Lara), żony Hunta (Olvia Wild) oraz gwiazdy zespołu Ferrari, Claya Regazzoni (Pierfrancesco Favino). Film kręcono na prawdziwych torach wyścigowych z wykorzystaniem autentycznych samochodów Laudy i Hunta.
Wydarzenia przedstawione w filmie solidnie bazują na faktach, nie ma tu typowego hollywoodzkiego chodzenia na skróty albo upiększania ze względów marketingowych. Bohaterowie jak w życiu nie są czarno-biali, mają swoje wzloty i upadki. Podobnie czarno biały nie jest wynik rywalizacji tej dwójki.
Lepszym kierowcą był technicznie Lauda, udowodnił to zdobywając trzy tytuły mistrzowskie i gdyby nie wypadek na torze, po którym i tak podniósł się nieprawdopodobnie szybko, zapewne miałby czwarty. Hunt jest po ludzku sympatyczniejszy, to z nim poszlibyśmy na piwo, uosabia też to, co w sporcie najpiękniejsze, pasję i wolę walki, które pozwalają mu ukończyć wyścig w zalanym strugami deszczu torze w Japonii i zdobyć tytuł mistrzowski. Wyścig z którego Lauda wycofał się ze względu na ryzyko przekraczające przyjęty przez niego limit.
Źródło grafiki: blogspot.com
Mogli wybrać innych wykonawców. Blondyn kojarzy mi się z jego bratem, który co rusz pojawia się w brukowcach. Lalusiowaty Bruhl nie zmienił się wiele od 10 lat, gdy go zapamiętałem w niemieckim Good bye Lenin.
Howard nie odchodzi od swojego bezbarwnego, dość naiwnego stylu. Lubi w banalny sposób dramatyzować, sięga po tanie sztuczki (złowieszczo przedstawiony deszcz) ma jednak sztywno ustawione granice, których nie przekracza. Nie niepokoi widza, a konflikty pokazuje z bezpiecznego dystansu. I chce się podobać wszystkim. Okazuje się, że w zderzeniu z interesującym tematem i dobrymi aktorami, udaje stworzyć nieco bardziej charakterne dzieło. Nikt nie powie o „Wyścigu”, że jest mocny czy surowy, ale mnogość niuansów, klimat lat 70., dbałość o detale, wielowarstwowość rywalizacji między bohaterami, sprawiają, że nie jest to typowy obraz Howarda o neutralnym pH.