W 1986 roku brytyjski scenarzysta komiksowy Alan Moore przedłożył w wydawnictwie DC Comics projekt historii, która w nowatorski sposób ukazywała życie superbohaterów.
Składająca się z dwunastu odcinków sera „Strażnicy” (ang. the Watchmen), powstała we współpracy z rysownikiem Davidem Gibbonsem i kolorystą Jackiem Higginsem, okazała się zarówno finansowym (do tej pory sprzedano ponad dwa miliony egzemplarzy), jak i artystycznym sukcesem (jedyny komiks, jaki znalazł się na liście 100 najlepszych, wydanych po 1923 roku powieści, według magazynu „Time”). Wydanie tego przełomowego dla branży dzieła stało się jednak również początkiem końca współpracy DC z Moorem, który czuł się oszukany przez potentata rynku komiksowego. Według relacji scenarzysty, podpisane z nim kontrakty były sformułowane tak, aby pozbawić go praw do własnego dzieła (te miały wrócić do autorów po tym, jak komiks nie będzie dodrukowywany przez okres minimum roku, co nigdy nie miało miejsca).
Obrażony na DC Alan Moore dokończył rozpoczętą już serię „V jak Vendetta” (noszona przez głównego bohatera maska stała się symbolem walki internautów z ACTA) i w 1989 roku ostatecznie rozstał się z wydawnictwem. Z tego też powodu niezrealizowany został zapowiadany przez Moore’a w 1985 roku projekt „Minutemen”, którego bohaterami mieli być członkowie grupy Gwardzistów (poprzedników Strażników). Światła dziennego nie ujrzały również inne prequele, do których napisania namawiało autora DC, a w których powróciliby Rorschach, Nocny Puchacz i Komediant. Moore się jednak na to nie zgodził, w czym poparł go Gibbons, sceptycznie odnosił się również do sugestii wydawcy, aby inni autorzy mogli tworzyć opowieści w uniwersum „Strażników”. Dopiero po latach miało się to zmienić, ale rzecz odbyła się już bez zgody Alana Moore’a. O tym napiszemy już wkrótce.
Oficjalna strona poświęcona Strażnikom
Źródło grafiki: DC Comics
W tej pozornie prostej historii kryminalnej wiele elementów zasługuje na uwagę. Pierwszym, najbardziej widocznym, jest dekonstrukcja etosu superbohatera. Członkowie Strażników to w większości żadne „supermeny”, tak pod względem możliwości i zdolności, jak i moralności. Życiowi wykolejeńcy, psychopaci, pazerni na sławę czy pieniądze, złamani idealiści, borykający się z demonami przeszłości, tworzący niezdrowe relacje z bliskimi. Przywdziewanie kostiumu herosa niszczy i degeneruje, czasem stanowi drogę ucieczki od innych problemów, czasem staje się usprawiedliwieniem dla sadystycznych skłonności. Wreszcie — każe zastanowić się nad tym, jakie właściwie Zło należy unicestwić, szczególnie w świecie, gdzie ludzie nie są czarno-biali, a za przeciwników nie ma się papierowych czarnych charakterów, próbujących dla kaprysu zyskać władzę nad światem.
Pierwotnie akcja Strażników miała się toczyć w świecie superbohaterskim, a bohaterami miały być znane z universum DC postaci: Blue Beetlem, Captain Atom i inni. Ponieważ szefowie DC nie wyrazili zgody na takie „dosadne” potraktowanie swoich postaci, Moore musiał stworzyć nowe, unikatowe charaktery jak Dr. Manhatan i Komediant… Tak wiec konstrukcja bohaterów na potrzeby wyłącznie tej historii została niejako narzucona z zewnątrz, bo Moore chciał pewnie „po swojemu” wziąć znanych popkulturowych herosów i przerobić ich na swoją modłę, tak jak to potem genialnie uczynił z Ligą, Zagubionymi Dziewczętami i pewnie innymi tytułami również.