Ignacy Mościcki był czwartym prezydentem II Rzeczpospolitej. Jego życiorys dobrze ilustruje dramat polskości, nieustanną walkę z siłami ze wschodu oraz zachodu.
Na zdjęciach w podręcznikach historii widzimy siwego nobliwego pana, wysokiego, zwykle w rękawiczkach i kapeluszu. Wzór zrównoważenia i dyplomacji, Zanim się jednak zestarzał, wiódł żywot niepoprawnego idealisty. Jako chemik z wykształcenia, w młodości konstruował bomby mające służyć bojownikom walczącym z carem, by następnie przejść do bardziej radykalnych działań. Otóż zamierzał zamierzał przebrać się w galowy mundur i wtargnąć do wnętrza soboru, w którym gromadziły się najwyższe sfery carskich dygnitarzy, a następnie – to cytat z jego wspomnień – salwą bomb ich powitać, ginąc razem z nimi. Na te szalone czasy, końcówkę XIX wieku, spuszczono później welon zapomnienia. Nie wypadało mówić o tym, że przyszły prezydent był za młodu anarchistą.
Podczas emigracji, Mościcki poznał w Londynie Józefa Piłsudskiego i związał się ze środowiskiem socjalistów. Kontynuował też karierę naukową. Był autorem nowatorskiej metody pozyskiwania azotu z powietrza. Dzięki temu patentowi, mógł w Polsce ruszyć przemysł chemiczny, w szczególności zajmujący się produkcją nawozów sztucznych. Mościcki po powrocie z emigracji, do czego zachęcił również Gabriela Narutowicza słowami „Polska niecodziennie odzyskuje niepodległość”, wszystkie patenty naukowe przekazał w ramach darowizny Rzeczpospolitej. Było to jego największym życiowym osiągnięciem, nie kariera polityczna w cieniu Józefa Piłsudskiego. Pod koniec lat 20-tych miał rzekomo romans z sekretarką żony, Marią Dobrzańską-Nagórną (na zdjęciu oboje w towarzystwie nuncjusza papieskiego), co wpisywało się w towarzyszącą mu – wyrażaną wśród przeciwników politycznych – opinię bawidamka.
To Ignacy Mościcki mianował nieszczęsnego Rydza-Śmigłego marszałkiem Polski. Gdy wybuchła II wojna światowa, prezydent uciekł do Rumunii, zrzekając się władzy, a następnie przenosząc do Szwajcarii. Dowiedział się jeszcze o tym, że Polska wpada w ręce Sowietów, po czym w 1946 roku zmarł.
Źródło grafiki: NAC
Różne rzeczy robił, ale i tak nie wymiga się od faktu, że w 1934 powołał do życia ZUS.
Jeżeli chodzi o ocenę, to był on wybitnym specjalista w swojej dziedzinie, ale prezydentem był tylko na papierze, przynajmniej do momentu śmierci Piłsudskiego, potem wbrew temu czego się spodziewano, nie ustąpił ze stanowiska lecz postanowił wykorzystać uprawnienia jakie dała mu konstytucja kwietniowa (a nie trzeba chyba wspominać, że były one bardzo rozległe). W momencie gdy zrozumiał, że Śmigły reprezentuje realną siłę polityczną, podjął starania, które miały na celu porozumienie się z nim, czego owocem był rząd Sławoj-Składkowskiego. Po niefortunnym zasłabnięciu w trakcie wygłaszania mowy, która miała przypominać jaką w państwie pełni prezydent, jego otoczenie ostatecznie doszło do wniosku, że należy dobrze żyć z Rydzem, a głównym celem Mościckiego stało się dotrwanie do końca kadencji. Moim skromnym zdaniem lepiej by było gdyby zajmował się badaniami, ale cóż stało się inaczej.
A propos Piłsudskiego, to często zapominamy, że w Powstaniu Wielkopolskim za bardzo wódz Józef nie brał udziału… ponieważ nie było to w jego interesie. Często wspomina się, że Marszałek obiecał Niemcom nie wtrącać się w sprawie Wielkopolski i jej przynależności do Polski. Cały zryw był dziełem Wielkopolan, którzy poczuli się opuszczeni przez Marszałka i musieli sami wywalczyć niepodległość. Wiele ciekawych historii związanych jest z życiem Marszałka. Są tam białe i czarne karty.
Polecam film z pogrzebu marszałka Piłsudskiego, kawał historii w 15 minut. http://www.youtube.com/watch?v=cAfHCKFsLd4#t=291