Ostatnia kobieta, którą w Wielkiej Brytanii oskarżono o uprawianie czarów. Alianci przez jej działalność nie mogli otwierać drugiego frontu w Europie.
Helen Duncan (1897-1956) była szkockim medium. Począwszy od lat dwudziestych przeprowadzała seansy spirytystyczne, które nie wzbudzały zbytniego zainteresowania czynników oficjalnych. W kolejnej dekadzie zainteresowało się nią londyńskie towarzystwo spirytystyczne. Duncan nie była znajomą królika, więc poddano ją drobiazgowemu dochodzeniu, w którym zbadano m.in. ektoplazmę, czyli kleistą substancję, wydzielaną rzekomo przez medium podczas seansów. Główne jego składniki stanowiło białko jajka oraz zmielony papier toaletowy. Dzięki tej obserwacji wyeliminowano Szkotkę z jakichkolwiek poważnych zgromadzeń.
Duncan nie przejmując się jednak niczym, działała spokojnie dalej. W listopadzie 1941 r. prowadziła seans spirytystycznym w Portsmouth. Świadkowie zeznali, że wezwała ducha marynarza, który zginął w czasie służby. Nosił on na czapce napis HMS Barham. Oznajmił uczestnikom seansu, że jego statek zatonął podczas bitwy morskiej. Był pewien problem – HMS Barhamowi oficjalnie nic się nie stało. Pływał jakby nic. W rzeczywistości od 25 listopada leżał już na dnie, ale Marynarka Królewska utrzymywała ten fakt w tajemnicy. Upubliczniono go dopiero w styczniu 1942 r. Ponieważ Alianci przygotowywali się do ofensywy w Europie, Duncan znalazła się na celowniku. Skazano ją na więzienie na mocy ustawy o czarach pochodzącej z 1735 r. Ulokowano ją na dziewięć miesięcy w celi akurat na czas ostatnich przygotowań do operacji otwarcia drugiego frontu we Włoszech.
Nękana jeszcze wielokrotnie przez policję Szkotka zmarła kilka tygodni po szoku jakiego doznała, gdy stróżowie prawa brutalnie wyrwali ją z transu w którym przebywała podczas jednego ze swych seansów. Po latach badacze dowodzili, że informację o zatopieniu HMS Barham Duncan mogła usłyszeć w formie plotki, ponieważ niektóre gazety instynktownie poinformowały o tym wydarzeniu. Komuś, kto produkował sztuczną ektoplazmę, nie można było wierzyć.
Strona poświęcona Helen Duncan
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Na zdjęciach zrobionych kilka lata po wojnie Helen nadal prezentuje się okazale. Czarny płaszcz ledwie jest w stanie objąć potężną Szkotkę. Wciąż poważna, skupiona i dostojna. Przyjaciele i znajomi twierdzą jednak, że pobyt w więzieniu zrujnował jej życie. Nigdy nie była już taka jak wcześniej. Mimo odbytej przez nią kary, policja nie dała jej spokoju. Podczas nalotu policyjnego na seans w Notthingam w listopadzie 1956 roku, zostaje brutalnie wyrwana z transu. Powoduje to mocne poparzenie żołądka i w efekcie doprowadza do jej śmierci.
Znalazłem piękny opis przyłapania Heleny na gorącym uczynku… „Przyciemniony pokój, oświetlony jedynie czerwonymi kandelabrami. Helen jest spokojna i skupiona. Wita się z uczestnikami i powoli zaczyna przygotowywać się do seansu. W pomieszczeniu panuje kompletna cisza, w tle słychać jedynie piecyk gazowy. Zapada w trans, na jej czole pojawia się kropla potu. Nagle z ust, lub może z nosa medium, zaczyna wydobywać się substancja z daleka przypominająca watę. Gdy obiekt osiąga wielkość ok. pół metra, seans zostaje brutalnie przerwany… Głośny gwizd, trzaskanie drzwi, rozbiegane światła latarek na ścianach i przerażonych, oślepionych twarzach gości. Tupot butów i okrzyki: policja, nie ruszać się! Ktoś rzuca się i próbuje złapać znikającą ektoplazmę. Na próżno. Policji pozostaje jedynie osoba medium. Hellen Duncan zostaje aresztowana”.
Spośród 300 tysięcy spalonych na stosie czarownic 200 tysięcy stanowią ofiary inkwizycji
protestanckiej, zaś 70 tysięcy inkwizycji anglikańskiej. Inkwizycja katolicka najczęściej
stosowała pokuty kościelne, zaś wyroków śmierci wydawała stosunkowo niewiele i w
dodatku nie wszystkie były wykonywane. Np. w całym okresie działania inkwizycji w
Hiszpanii wydano 3 – 5 tys. wyroków śmierci (dokładnymi danymi nie dysponujemy),
przy czym nie wiadomo ile z nich wykonano naprawdę.” (strona 54) Wystarczy też spojrzeć na najsławniejsze procesy, a jest to: Salem w USA (purytanizm), Peney w Genewie (kalwinizm) i Witten, czyli Niemcy. Protestantyzm „wskrzesił” wiarę w ingerencje szatana w ludzkie życie, a jak się doda do tego większą swobodę w interpretacji Biblii i zmiesza z niepokojami społecznymi oraz surowością (purytanie bardzo często wzniecali stosy, a są mocno radykalni w sprawach religii) życia mamy mieszankę wybuchową.