W dzień przed Świętem Zmarłych w filmie Johna Carpentera człowiek w masce mordował opiekunki dzieci. W świecie rzeczywistym ludzie ograniczają się do niszczenia dyni.
Rodowód święta Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain, podczas którego następowało pożegnanie pory letniej i powitanie zimowej. Związany był on także z samym Świętem Zmarłych, gdyż wierzono, że tego dnia zaciera się granica między zaświatami a dominium ludzi żyjących. Celtowie wierzyli, że w ostatnim według ich kalendarza dniu roku duchy zmarłych odwiedzają ziemię w poszukiwaniu ciepłego schronienia. Ciałom astralnym najłatwiej było wtedy przedostać się do naszej rzeczywistości, dlatego duchy przodków czczono i zapraszano do domów, ozdabiając je specyficznymi symbolami. Jednak trzeba było też jakoś odstraszyć złe duchy – stąd zwyczaj przebierania się w przerażające kostiumy i palenia ognia.
Nazwa Halloween pochodzi od wyrażenia „All Hallows’ Eve”, co oznacza Wigilię Wszystkich Świętych. Święto we współczesnej formie znane jest w Ameryce Północnej od XIX wieku – gdzie zostało sprowadzone przez irlandzkich imigrantów, do zachodniej Europy trafiło w wieku XX. W Polsce do dziś jest mało popularne, a nieliczni świętują je od lat 90-tych. Za czasów komunizmu było zakazane.
Pogańskie korzenie Halloween bywają asumptem za negowania sensu obchodzenia tego święta. Rzeczywiście, jest coś niepokojącego w tym, że tuż przed dniem, gdy liczy się zaduma i refleksja nad zmarłymi, wykonuje się rytuały przypominające zabawy z horrorów klasy B. Do najważniejszych symboli Halloween należy oczywiście wydrążona dynia ze świeczką w środku – Jack-o’-lantern. Specjalnie wydrążone dynie ustawia się w oknach lub przed domami, żeby chroniły przed złymi mocami. Jest też przeznaczona dla najmłodszych zabawa w „Cukierek albo psikus” (Trick or Treat). Chodzi w niej o to, że dzieci z pojemnikami na słodycze odwiedzają sąsiadów, a jeśli nie dostaną cukierka, zobowiązane są spłatać im jakiegoś psikusa.
Źródło grafiki: pixabay.com
Byla satanistka powiedziała o Halloween: „Niektórzy ludzie myślą, że tak długo, jak ich dzieci przebierają się za baseballistów albo aniołki, to mogą uczestniczyć w zabawie trick-or-treating (zbierania słodyczy). Nie zgadzam się z tym, ponieważ Halloween opiera się na wyśmiewaniu Boga i jego świętych. Nawet jeśli masz niewinny strój i niemal wszystko wokół ciebie wydaje się być niewinne, jesteś narażony nie tyle na negatywne, co wręcz demoniczne działanie. Tak więc nie warto uczestniczyć w tej zabawie, w której nagrodę stanowią cukierki. Lepszym rozwiązaniem jest całkowite zignorowanie Halloween i skupienie się na uroczystości Wszystkich Świętych. Należy zaangażować się w działalność chrześcijańską, odmawianie Różańca w rodzinie lub czytanie żywotów świętych”.
W tym roku zaobserwowałem zwiększoną aktywność przebranych dzieciaków, biegających po domach z „trick or treat”. Pogańska tradycja coraz mocniej nas penetruje…
W dzień ten przez wiele stuleci obowiązywał post i potrawy świąteczne nie zawierały mięsa, dawano więc ciasto ziemniaczano-jabłkowe, placki ziemniaczane, ziemniaczany pudding albo torciki z jagodami zwane blackberry pes , wypieki: coteannon – rodzaj zapiekanki ziemniaczano-kapuścianej; czy barm brack – pieczywo o sile symbolu, nazwa tego chleba z owocami wywodzi się od słowa breac – nakrapiany.
Jest więc barm brack – upieczony na proszku, jest tea brack z suszonymi owocami moczonymi w naparze herbacianym. W jednej z tych potraw zawsze znajdowała się niespodzianka – starannie owinięta w pergamin obrączka ślubna, srebrna moneta, guzik lub metalowy naparstek. Kto znalazł w swoim kawałku niespodziankę, wiedział, co go czeka w przyszłym roku – pierścionek oznaczał zamążpójście, moneta – władzę, guzik – starokawalerstwo, naparstek – staropanieństwo.