W czasach umierającego komunizmu mieliśmy już Relax, podróbki konsol z Pongiem, a także obskurne salony gier na dworcach kolejowych. Ale pojawiło się coś jeszcze.
Oto pewien trzydziestoletni człowiek postanowił dostarczyć nad Wisłę nieznaną tu planszową rozrywkę wprost ze zgniłego Zachodu. Firma Encore powstała w środku stanu wojennego. Jej założyciel Jan Adamski (rocznik 1953) pomysł na wydawanie gier planszowych podpatrzył na Zachodzie. Wystarczyło wybrać się do Berlina, żeby zobaczyć nieznany w Polsce świat wielościennych kostek, rozkładanych papierowych płacht oraz klimatu magii i miecza. To był moment, gdy gier komputerowych w Polsce jeszcze nie było, zaś to w co graliśmy na automatach było innym światem, ale jednak w salonach gier nie dało się spędzać całych dni. Te gry nie były aż tak smaczną strawą dla umysłu.
Początkowo Adamski nazwał swoją firmę „Wyrób gier logicznych z papieru i tektury”, a następnie „Zabawkarstwo Jan Adamski”. Te zabawne nazwy były potrzebą czasów, gdyż w końcówce komunizmu obowiązywały przepisy, że dzięki takiemu profilowi działalności „rzemieślnik”, bo o prywatnych przedsiębiorcach jeszcze wówczas nie słyszano, płacił znacznie mniejsze podatki.
Gry Jana Adamskiego dowcipem jednak nie były. Najpierw uderzył wydany bez praw licencyjnych Labirynt Śmierci. Był trudny, dla wielu – między innymi dla dziewięcioletniego wówczas autora tego tekstu – zbyt trudny. Poza tym wymagał rysowania labiryntów. Kolejna produkcja, Bitwa na Polach Pelennoru – bitewna planszówka w której walczyliśmy armiami złego Mordoru i dobrego Gondoru – miała znacznie bardziej klarowne reguły, tyle że nie była wcale o niebo lepsza od Stratego czy Riska.
Gwiezdny Kupiec uderzył w 1986 r. Podobnie jak poprzednie produkcje Encore, wydany został na wariackich papierach. Był nieautoryzowaną kopią zachodniej gry ekonomicznej Star Trader, w której zmienialiśmy się w kosmicznych piratów-handlarzy, operujących w sześciu układach gwiezdnych i dokonujących tam transakcji na izotopach, podzespołach, polimerach i żywności. Poruszając się pomiędzy układami gwiezdnymi można było wykonywać hiperskoki! Cały czas trzeba było mieć na uwadze zmieniające się wskaźniki podaży i popytu. W jednym miejscu transport izotopów dawało się sprzedać drogo, a jednocześnie można było tam tanio kupić żywność i przewieźć ją z zyskiem gdzie indziej. To była gra ekonomiczna pełną gębą, wymagająca sprytu i inteligencji, a jednocześnie posiadająca łatwe do nauczenia się zasady. Monopoly trafiło do zakurzonych szuflad, bo nagle okazało się grą prymitywną i czysto losową, podczas gdy Gwiezdny Kupiec opierał się na strategicznym, wielowątkowym myśleniu. Żaden kolejny tytuł Encore, czy to Odkrywcy nowych światów, czy Wojna o Pierścień nie był w stanie zawalczyć z tą najdoskonalszą planszówką swoich czasów.
Jan Adamski zamknął firmę w 1997 r. Zaczął pracować w PLL LOT. Dzisiaj nie wraca już do dawnych dni, nie szuka starych wspomnień. Ma dorosłe dzieci, które kiedyś siadywały z nim przy planszy, ale obecnie zajęte są innymi rzeczami.
Moje wspomnienie po Encore to zakurzona plansza kupionego niegdyś w księgarni MAW na Wilczej Gwiezdnego Kupca, tkwiąca gdzieś głęboko w szufladzie domowego archiwum. Sporo także zostało w głowie. Mglista wizja tego jak rozgrywaliśmy partie, z których jak mi się wydaje, żadnej nie przegrałem. Plus obraz ruchliwego, zawsze uprzejmego Jana Adamskiego, który był znajomym Jacka Ciesielskiego i wpadał czasem do klubu Groteka w Pałacu Młodzieży.
Coś mnie chwyta za gardło, gdy sobie uświadomię, że to było ponad ćwierć wieku temu.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
parę lat temu nawet korciło mnie, żeby wskrzesić GK jako grę po necie, ale w dobie EVE to chyba nie ma sensu…
Ale jego chyba już nie ma w sieci? Chciałem podać linka i okazało się, że te sprzed sześciu czy siedmiu lat są już nieaktywne. Znasz jakiś działający? Mówię o GK a nie Star Traderze 🙂
Kupiłem sobie niedawno na pewnym portalu Gwiezdnego Głupca w stanie mint. 150 zeta. Chyba warto było 8)
nawet nie wiedziałem, że był w sieci – myślałem, że mój pomysł był oryginalny 🙂
tak czy owak – można napisać taką aplikacyjkę 🙂
Dla tych, którzy tu (choćby przypadkiem) trafią – trzecie (chyba) podejście reaktywacji GK udało się (żeby nie było – nie przeze mnie 😉 Ale im więcej osób trafi tym większa szansa zebrania „stołu”).
Gra dostępna jest pod adresem
http://gra.projekt-sekator.pl/index.php
Około roku 2000 miałem urządzenie Palm V i na nim właśnie taką grę. Rewelacja! Zasady były tak proste, że opanowanie rozgrywki zajmowało kilka minut. A potem kombinowanie gdzie zawieźć towar, czy warto mieć kontrabandę, ucieczka przed piratami lub policją… Ekran monochromatyczny, pikseli tyle, że można je było policzyć, procesor jak w myszy – a tyle zabawy 🙂
Ale to była polska wersja?
Poszukałem i znalazłem. Nazywało się „Space Trader”:
http://ticc.uvt.nl/~pspronck/spacetrader/STFrames.html
Na Wiki są linki do kodu źródłowego i wersji na Windows.
No no przecież pisałem o tym w artykule 🙂 To oryginał, którego Encore skopiowało niemal w stosunku 1:1.
Ta gra na palmy to była tylko gra inspirowana GK (czy w zasadzie oryginalnym ST).
Na gry-planszowe.pl toczy się (już drugie) podejście do przeniesienia GK do komputera.
Teraz to by się przydała wersja na komórki i tablety 🙂
A to co kiedyś wypuścił LK Avalon testowaliście?
http://stare.e-gry.net/gry/gwiezdny-kupiec
Avalon w swoim czasie to chyba wszystko zrobił.
W tamtych czasach gdyby nawet Encore chciało, to by nie mogło legalnie kupić licencji. Tak samo wprowadzano do Polski podróbki Lego czy puzzli.
Ja pamiętam wyjmowanie żetonów z takich dużych plansz. Trzeba je było łuskać.
Labirynt śmierci. Samo wspomnienie o nim budzi ciarki na plecach. Co by nie mówić, był pierwszą emanacją Dungeons & Dragons w Polsce!!
O ile pamiętam to dopiero Odkrywcy nowych światów byli pierwszą grą Encore według oryginalnego pomysłu.
Pudło. Także i to zostało zerżnięte z zachodu. A konkretnie z Voyage of the B.S.M. Pandora.
Żeby zrobić planszówkę, trzeba mieć zespół kilku testerów. To proces trwający jak na moje oko, rok albo lepiej. Zasad nie da się wymyślić ot tak z głowy, bo są one jakimś tam szlifem wynikłym z uporczywego testowania tematu. Tymczasem Encore to był Jan Adamski i kropka. Nawet gdyby chciał, nie miał możliwości wymyślania gier. Powiedzmy więcej: w Polsce nie było możliwości ich wymyślania. Dlatego Adamski miał do wyboru albo kopiować zachodnie wzorce, albo nie robić nic. Nawiasem mówiąc, przed 1994 r. nie obowiązywało w Polsce nowoczesne prawo autorskie, więc nie jestem pewien czy o Adamskim można w ogóle mówić, że wydawał te gry „nielegalnie” albo że „zrzynał pomysły”. Kopiowanie oprogramowania i sprzedawanie go było w tamtym ustroju całkowicie legalne, więc dlaczego przetłumaczenie i wydanie zachodniej gry miałoby być traktowane jako coś z innej bajki?
Poza tym trudno testować grę o takim poziomie komplikacji:
handel, przemyt, statki, magazyny, fabryki, sabotaże…
Trudno się dziwić, że Jan Adamski kopiował zagraniczne wzory, zamiast wymyślać samemu.
Oparcie gry na motywach kosmicznego handlu i ciekawy model dynamicznych zmian cen towarów stanowi o sile „Gwiezdnego kupca”. Konieczność częstego zerkania do rozmaitych tabel jest przynajmniej częściowo zrekompensowana czytelnym ich rozmieszczeniem na planszy. W chwili pojawienia się w Polsce na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych „Gwiezdny kupiec” osiągnął niesamowitą popularność. Prawdopodobnie nie byłoby to możliwe, gdyby musiał konkurować z innymi grami ekonomicznymi w rodzaju „Puerto Rico” czy nawet „Osadnikami z Katanu”. W Polsce „Gwiezdny kupiec” otrzymał na starcie spory kredyt zaufania, który zaprocentował, gdy gracze opanowali zasady. Wraz z „Magią i mieczem” stanowi sztandarowy tandem gier planszowych z minionego okresu.
W ogóle wielkim zbawieniem losu dla Encore było to, że nie trzeba było z nikim konkurować.
Na commodorka nadal można grać w Gwiezdnego Kupca z LK Avalon!! Rzecz do pobrania za darmo.
http://stare.e-gry.net/recenzje/gwiezdny-kupiec/gwiezdny-kupiec
To było COŚ !!!
…i te blokady pokoju z powodu nieskończonej partii (plansza zajmowała kawał podłogi) 😀
Jan Adamski w jednym z wywiadów mówił: „Gdy wydałem Labirynt śmierci, natknąłem się na barierę dystrybucji. Strategię działania oparłem wówczas na przekonywaniu partnerów o niezwykłości moich produktów. Nie dawałem łapówek, a jednak udało mi się pozyskać sojuszników dzięki którym zaistniałem na szerszym rynku. Mam tu przede wszystkim na myśli Świat Młodych i redakcję programów dziecięcych TVP. Udało mi się w końcu uzyskać zamówienia z Ruchu i Składnicy harcerskiej”.
W temacie gier Encore, mam chyba wszystkie schowane gdzieś w piwnicy, z żetonami popakowanymi w pudełka po papierosach. Moją ulubioną była Bitwa na Polach Pellenoru, graliśmy w to z kumplem do późnych nocy, plansze i instrukcje mam już taśmą posklejane, ale wspomnienia są niezatarte. Wojna o Pierścień to był jednak hit sezonu, zrobiłem do tej gry trzy podejścia: 1. Ok. godz. 17.00 z wielkim zapałem zaczęliśmy z kumplem rozcinać żetony, studiować instrukcje i ogólnie przygotowywać się do gry. Minęła 24.00 gdy nawet nie zaczęliśmy rozkładać żetonów i kumpel musiał iść do domu. 2. Zaczęliśmy rano, z wielkim pietyzmem rozkładamy żetony, mija 3 godzina przygotowań, gdy kumpel stwierdza, że Sauron (którym ja miałem grać) ma lepsze wojsko, doszło do ostrej wymiany poglądów ;), po czym on wyszedł a ja złożyłem plansze. 3. Tym razem próbuję zagrać z bratem, rozkładamy żetony, wpajam mu zasady, właśnie mamy zaczynać właściwą grę, gdy ktoś otworzył drzwi i zrobił się przeciąg. Bez komentarza.
Labirynt Śmierci nie miał okładki z SPI. Jednak tym większą kompromitacją, że pod okładką podpisał się pewien znany z światku fantastycznym grafik, a okładka przedstawia kadr z undergoundowego komiksu Phillippe Druillet’a (http://www.druillet.com/). Odkryłem to kiedyś przypadkiem będąc w antykwariacie…
To jest ten obrazek. 😉
http://www.druillet.com/galerie/peintures/pages/druillet/1992_yragael_02.htm
I dla porównania okładka LŚ
http://boardgamegeek.com/image/134644/citadel-of-blood
Trochę obciach z tą kradzieżą.
W chwili pojawienia się w Polsce na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych „Gwiezdny kupiec” osiągnął niesamowitą popularność. Prawdopodobnie nie byłoby to możliwe, gdyby musiał konkurować z innymi grami ekonomicznymi w rodzaju „Puerto Rico” czy nawet „Osadnikami z Katanu”. W Polsce „Gwiezdny kupiec” otrzymał na starcie spory kredyt zaufania, który zaprocentował, gdy gracze opanowali zasady. Wraz z „Magią i mieczem” stanowi sztandarowy tandem gier planszowych z minionego okresu.
Jakby ktoś chciał to udostępniam całą grę do wydrukowania:
http://jpg-studio.com/ftp/GwiezdnyKupiec.zip
Miłego grania