To warstwa rozgraniczająca osady kredy od paleogenu, która jest niczym całun owijający Ziemię dinozaurów po wielkim wymieraniu 66 milionów lat temu.
Powyżej granicy K-Pg nie znajdujemy śladów kopalnych dinozaurów nielotnych, więc cokolwiek stanowiło jej źródło, prawdopodobnie było związane z zagładą tychże zwierząt. Sama warstwa jest cienka, ale znajdujemy ją właściwie na całym świecie. W niektórych miejscach procesy geologiczne ją wypiętrzyły i jest widoczna gołym okiem, bez kopania.
W 1980 roku ekipa badawcza kierowana przez fizyka Luisa Alvareza odkryła, że w warstwie K-Pg występuję zwiększona ilość irydu, pierwiastka bardzo rzadkiego. W różnych miejscach koncentracja jest inna, we Włoszech 30-krotna, w Danii 160-krotna. Na tej podstawie Alvarez sformułował hipotezę, że źródłem osadu było uderzenie dużej, bogatej w iryd asteroidy lub kilku jej większych fragmentów, które wzbiło w atmosferę tumany pyłów na rozległych obszarach. Uderzenie można porównać do wybuchu milion razy większego od największej znanej bomby termojądrowej. Spowodowało wielkie zniszczenia bezpośrednie, wzbudziło olbrzymie fale tsunami, a pyły odcięły dopływ światła na długie lata, powodując wymieranie roślin, żywiących się nimi zwierząt, a także żywiących się roślinożercami wielkich drapieżników.
Bazując na stężeniu irydu w znanych meteorytach, Alvarez oszacował średnicę asteroidy na 10km, a krater lub kratery przez nią zrobione na 150-250km. Przypuszczalne miejsca uderzeń to między innymi znajdujący się na dnie Morza Północnego na wschód od Wielkiej Brytanii krater Silverpit, znajdujący się na Morzu Arabskim na zachód od wybrzeża Indii krater Shiva oraz krater Chicxulub położony na Półwyspie Jukatan i częściowo obejmujący Zatokę Meksykańską.
Swoją drogą, strach pomyśleć ile więcej okresów wymierania by było na Ziemi, bez solidnej tarczy obrotowej w postaci Księżyca. Wystarczy się przyjrzeć bliżej jego powierzchni, żeby zrozumieć, jak świetnie sprawdza się w tej roli.
Źródło grafiki: sciencebuzz.org
Co ciekawe, ślady tego zdarzenia mamy też w Polsce. W najbardziej znanych polskich odsłonięciach skał z pogranicza kredy i paleogenu koło Kazimierza Dolnego doszło bowiem do rozmycia kluczowych warstw geologicznych. Jednak Marcin Machalski z Instytutu Paleobiologii PAN od pewnego czasu wskazywał na przesłanki paleontologiczne i geologiczne świadczące o istnieniu bardziej kompletnego zapisu geologicznego z pogranicza K–Pg na wschodzie naszego kraju. Jednym z punktów wytypowanych przez niego do dalszych badań był nieczynny kamieniołom w Lechówce koło Chełma, gdzie eksploatowano niegdyś surowiec do produkcji dynamitu (tzw. opokę odwapnioną).
Kompleksowym badaniem stanowiska Lechówka zajął się zespół kierowany przez Grzegorza Rackiego z Instytutu Paleobiologii PAN, w skład którego weszli wspomniany już Marcin Machalski, Christian Koeberl z Universität Wien oraz Marian Harasimiuk z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W artykule zamieszczonym na stronie internetowej kwartalnika Acta Palaeontologica Polonica naukowcy donoszą o odkryciu anomalii irydowej w Lechówce.
Przeprowadzone w Austrii pomiary laboratoryjne wskazują, że koncentracja irydu sięga w Lechówce 10 ppb, jest więc mniej więcej taka sama jak w Gubbio. Jednak nie wszystko w Lechówce pasuje do sytuacji w Gubbio i innych stanowiskach z pogranicza K–Pg. Iryd wykazuje tu bowiem względnie dużą redystrybucję w stosunku do przypuszczalnego stanu pierwotnego wywołanego impaktem. Największa anomalia irydowa w Lechówce występuje nie w ile granicznym, ale 10 cm niżej, a więc jeszcze w skałach należących do okresu kredowego. Zespół Rackiego tłumaczy to skomplikowaną historią geologiczną rejonu Lechówki. Tutejsze skały zostały bowiem silnie zmienione (odwapnione) przez wody krążące w węglanowym masywie skalnym. Decydujące znaczenie dla tego zjawiska miał zapewne okres kilku milionów lat na początku paleogenu, gdy na obszarze Polski panował wilgotny, tropikalny klimat. To zapewne wtedy koncentracja „kosmicznych” pierwiastków, związana pierwotnie z warstwą iłu granicznego, została silnie zmodyfikowana na skutek ich wtórnej migracji.
Wyniki badań w Lechówce wskazują, że w pewnych warunkach iryd mógł przemieszczać się i ponownie koncentrować w poziomach niezwiązanych z impaktem i wielkim wymieraniem. Ten zaskakujący wniosek jest sprzeczny z powszechnie panującym poglądem o stabilności anomalii irydowej w zapisie kopalnym. Poznanie procesów migracji platynowców wymaga z pewnością dalszych badań. Jednak już teraz można stwierdzić, że polski wkład w odkrycie tajemnic wielkiego wymierania sprzed 65 mln lat będzie większy, niż się można było spodziewać.
To niesamowite, że ta teoria wciąż ściera się z konkurencyjną, że wymieranie dinozaurów było procesem, na który meteoryt miał tylko pomniejszy wpływ.
na jakiej głębokości można w Polsce znaleźć Granica K-T ?