Jest na Ziemi ukryte głęboko miejsce, w którym zachowały się nietknięte relikty świata sprzed miliona lat. Owa kapsuła czasu została w 2012 roku otwarta.
Jezioro Wostok znajduje się pod lodami Antarktydy. Dokładnie rzecz biorąc, cztery tysiące metrów pod powierzchnią. Odkryto je dopiero w 1996 roku na podstawie analizy zdjęć satelitarnych. Znajduje się ono na terenie należącym do rosyjskiej bazy badawczej. Po otrzymaniu wszystkich danych i prześwietleniu terenu falami radiowymi, oszacowano, że podziemne jezioro ma wymiary około 250 kilometrów na 50. Jego temperatura wynosi około minus trzech stopni Celsjusza, ale woda nie jest zamarznięta ze względu na ogromne ciśnienie oraz energię termiczną skał znajdujących się głęboko w ziemi. Jednocześnie oszacowano, że Wostok musi być bardzo bogaty w tlen i mineralne substancje odżywcze.
Od razu gdy stwierdzono obecność takiego ukrytego zbiornika, pojawiły się nadzieje na lepsze poznanie głębokiej przeszłości Ziemi. Wszakże w Wostoku musi się znajdować świat odcięty od współczesności, świat zahibernowany, dziewiczy. Już w 1998 roku międzynarodowy zespół postanowił podjąć pierwszą próbę uchylenia wieka tej krypty. Ogromne wiertło wbiło się na ponad trzy i pół kilometra w lód Antarktydy. Zatrzymano się 100 metrów od spodziewanej granicy Wostoka, żeby do wnętrza nie przedostały się zanieczyszczenia w postaci choćby resztek paliwa wiertniczego. Już w tym lodzie odnaleziono pierwsze mikroorganizmy, ale wszyscy czekali na dalszy ciąg zdarzeń.
W 2010 roku brakowało już tylko kilkadziesiąt metrów do granicy akwenu. W końcu dwa lata później, w lutym dowiercono się do podziemnych wód. Żeby uniknąć kontaminacji Wostoku, pobrana woda została zamrożona i powoli wyciągnięta na powierzchnię ziemi. Po miesiącach żmudnej pracy, pierwsze próbki trafiły na stół operacyjny.
W 2013 roku nagłówki gazet obiegła wiadomość, że wśród różnych bakterii znalezionych w podziemnym jeziorze, jest taka, której naukowcy nie mogą sklasyfikować. „Mystery bug” – krzyczały nagłówki. Mówiąc najkrócej, wyglądało na to, że odkryto nieznany dotąd rodzaj bakterii. Wkrótce po ogłoszeniu sensacyjnej informacji o bakterii, dyrektor laboratorium genetycznego Wladimir Koroljow zdementował te doniesienia. W wywiadzie dla agencji Interfax stwierdził, że nowa forma życia okazała się w rzeczywistości zlepkiem zanieczyszczeń. Czyli formalnie nadal nie jest potwierdzone odnalezienie żywych organizmów w Wostoku.
To dopiero jednak początek badań jeziora Wostok. Jeszcze niejedna tajemnica Ziemi może zostać dzięki niemu odkryta.
Obszerny dokument o jeziorze Wostok
Źródło grafiki: pixabay.com
To pewnie w Wostoku wegetują The Great Old Ones. Lovecraft to przewidział.
Nieznana bakteria bakterią, ale jeśli jednak coś znajdą w Wostoku, to powstaje pytanie: skąd to coś znalazło się 4 kilometry pod powierzchnią lodu? Dla mnie jako laika musi to oznaczać, że kiedyś Antarktyda była trawiastą, nieoblodzoną krainą.
@Romanus – no bo przeciez była, wiadomo to już od dawna. Są na to niezbite dowody.
Coś o tym czytałem, ale nie pamiętałem czy to w książkach z serii „100 największych tajemnic” czy w czymś bardziej oficjalnym 🙂 Antarktyda była zielona dlaczego? Bo się zmieniły bieguny magnetyczne?
„Dla mnie jako laika musi to oznaczać, że kiedyś Antarktyda była trawiastą, nieoblodzoną krainą”
-bakterie znajduje się nawet w miejscach suchych jak pieprz. Dlaczego to wg. Ciebie wynika z tego, że tam rosła trawa?
-po drugie: co w tym niezwykłego?
Źle zrozumiałeś. Nie pisałem, że akurat z faktu, że jest trawiasta wynika, że były tam bakterie. Mogła być pełna kaktusów albo pełna eukaliptusów.