W 1974 r. Motorola wypuściła na rynek ośmiobitowy procesor o nazwie 6800. W zespole pracujących nad nim inżynierów znajdowali się m.in. Bill Mensch i Chuck Peddle.
Cudowny układ 6800 stanowił wielką nowość, posiadał wszakże jedną wadę – był drogi. Nie tak drogi jak kosztujące drożej niż złoto wnętrzności Digital Equipment Corporation PDP-11, ale i tak 300 dolarów to było zbyt dużo, by rzecz wdrażać do masowej produkcji. Z tego powodu aż prosiło się, żeby pojawiła się konkurencja dostarczająca to samo, tyle że taniej.
W 1977 r. Steve Jobs (na zdjęciu jego dom w Palo Alto) wraz ze Steve’em Wozniakiem, mając już na koncie stworzonego w garażu Apple I, który sprzedał się w zupełnie śladowym nakładzie, przygotowali jego następcę, mającego trafić do szerokiej publiczności. Apple I (na zdjęciu) był w istocie układem scalonym, który należało umieścić w zdobytej we własnym zakresie obudowie, podłączyć do tego zdobyty we własnym zakresie monitor i dopiero wówczas cieszyć się jego dobrodziejstwami. Był to prototyp, sonda testująca ogrom technicznych możliwości Wozniaka, i jednocześnie utwierdzająca nowo powstałą firmę Apple Computer, że konkurencja na rynku jest na tyle mała, że warto z nią powalczyć.
Jobs z Wozniakiem wiedzieli, że bez solidnej kampanii marketingowej nie sprzedadzą następcy Apple I w takiej skali, jakby sobie tego życzyli. Udali się więc z propozycją współpracy do swojego dawnego szefa, Nolana Bushnella. Ówczesny numer jeden w Atari nie był zainteresowany propozycją w takim stopniu, by współfinansować projekt. Polecił on wszakże młodych przedsiębiorców kalifornijskiemu inwestorowi, Donowi Valentine’owi. Ten zgodził się poprzez swoich ludzi wypromować i sprzedawać Apple II – pierwszy w historii komputer domowy przeznaczony na rynek masowy. Dwaj byli pracownicy Intela, Mike Markkula oraz Regis McKenna, zatrudnieni właśnie w tamtym okresie, stworzyli legendę Apple’a. „O ile mi wiadomo, to oni wynaleźli marketing” – mówił o nich jeden z konkurentów. Markkula potrafił nawet słabsze, początkowo, wyniki sprzedaży przedstawić jako zwycięstwo. Apple szybko też reagowało na potrzeby rynku. Jako pierwsze wprowadziło do swojego komputera stację dysków, wyprzedzając na tym polu bezpośrednią konkurencję o cały rok.
Apple II okazał się najbardziej popularnym komputerem pionierskiej ery lat siedemdziesiątych. Szacuje się, że sprzedał się łącznie w nakładzie 5 mln sztuk. Na początku sprzedaży komputer ten kosztował, bez monitora i zewnętrznego dysku twardego, zabójczą sumę 1,3 tys. dolarów. Jobs wyznaczył cenę Apple I na poziomie 666,66 dolarów, co wzbudziło protesty niektórych środowisk jako rzekome odwołanie się do satanistycznych symboli. Jak widać, od początku swojej rynkowej drogi Apple wysoko się ceniło, ale jednocześnie dawało zarabiać sprzedawcom. Marże na sprzęt tej firmy zawsze były wysokie, a ceny stabilne, co powodowało, że kontrahenci, biorąc sprzęt od Apple, nie musieli się obawiać, że po roku będzie on o połowę tańszy.
Można wysunąć tezę, że do sprzedaży komputerów domowych pod koniec lat siedemdziesiątych, zapoczątkowanej właśnie przez Apple II, przyczyniła się premiera Gwiezdnych wojen. W filmie pokazano maszyny, co do których nie było co prawda pewności, czy stanowiły jedynie konglomerat światełek, czy pełniły jakąś znaczną rolę w życiu Imperium, ale ich wygląd wydawał się niezwykle pociągający. Nagle posiadanie w domu maszyny podobnej choć trochę do tej pochodzącej z „bardzo odległej galaktyki” stało się modne.
Apple II od początku był komputerem może nie tyle stworzonym do grania, co z pewnością wyjątkowo przyjaznym graczom. Wozniak wprost przyznawał, że wiele elementów Apple II zostało zaprojektowanych w taki, a nie inny sposób, ponieważ on sam pracował wcześniej przy Breakout. I dlatego pojawił się kolor, dźwięk, a nawet dwa „wiosełka”, stanowiące kontrolery do grania. Oprócz obowiązkowej wersji Colossal Cave Adventure, a także wypuszczonego przez Microsoft Olympic Decathlon, zaczęły pojawiać się na tym komputerze dzieła znacznie poważniejsze, przy produkcji których wiele sławnych w późniejszych latach postaci rozpoczynało swe kariery.
W 1979 roku Joel Billings założył Stategic Simulations Group (SSI), w zamierzeniu mające zajmować się produkcją strategicznych gier wojennych na Apple II. Najpierw zgłosił się do potentata rynku planszówek, Avalon Hill, ale ponieważ firma odrzuciła jego propozycje, postanowił realizować swoje pomysły w wersjach komputerowych. Pierwsze produkty na Apple II zaczęło też wydawać debiutujące Broderbund. Jeszcze większym motorem rozkręcającym sprzedaż Apple II stał się VisiCalc. Był to pionierski arkusz kalkulacyjny, którego pojawienie się w 1979 r. wyznaczyło symboliczną zmianę w społecznym postrzeganiu komputerów domowych. Wcześniej były one przeznaczone dla grupki entuzjastów, służąc do zabawy, podczas gdy na początku lat osiemdziesiątych okazało się, że mogą być również całkiem poważnym narzędziem biznesowym. VisiCalc spowodował, że Apple II wyrósł na komputer dla biznesu, który zupełnie przy okazji może również służyć do zabawy.
Dzieło Wozniaka okazało się fenomenem wyłącznie w Stanach Zjednoczonych. W Europie oraz Japonii, głównie ze względu na wysoką cenę, nie przyjęło się. Magazyn Computer Gaming World podał, że do 1982 r. mniej więcej połowa wszystkich dostępnych na rynku gier (zarówno komputerowych, jak i wideo) miała swoje wersje na Apple II. Nawet mimo tak korzystnych danych, było to urządzenie elitarne, używane przede wszystkim w szkołach oraz bogatszych domach. Takie firmy jak Apple dopiero badały rynek, spóźnione w stosunku do Atari o dobrych kilka lat. Szybko jednak nadrabiały dystans.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Apple II ze względu na brak interfejsu graficznego i toporny język BASIC, był dość trudny do opanowania. Użytkownik musiał pracowicie wklepywać komendy. Jobs dostrzegł tę niedogodność i na początku lat 80-tych skupił się na rozwoju produktów przeznaczonych dla masowego konsumenta. Po nieudanym eksperymencie z Apple Lisa, narodził Macintosh, czyli pionierski komputer, który można było obsługiwać za pomocą myszki oraz ikonek. Reszta jest już historią.
To było coś. Fajne na początku drewniane pudło później plastikowe w Apple 2. Szkoda że Steve umarł. Teraz aż mi się łezka zakręciła. Ach te dobre czasy..
Czy to szczęście że Wozniak poznał Jobsa? A może na odwrót… Ani Jobs nie szukał byle kogo ani Wozniak byle kogo obaj szukali „siebie”. Jeden szukał sprzedawcy drugi geniusza. Myślę, że gdyby nie spotkanie tych dwóch panów doszło by do spotkania innych dwóch. W tym lub kolejnym życiu a może na tej albo innej ulicy jeden lub drugi spotkał by tego kogo szukał. To szczęście że się spotkali oni, Esslinger, Ive itd.
Ale gdyby nie oni, myślę, że Jobs uparcie szukałby tego, kogo szukał. Dograli swoje intencje i to jest szczęście, że szukali uparcie 😉 Podejrzewam, że historia powstania ZX Spectrum czy Microsoft Basic jest podobna – zgrane intencje. Coś jest takie jakie miało być i trudno dyskutować, co było pierwsze jajko czy kura.
Kiedy juz jest jajko tylko kura potrafi znosić kolejne, każdy inny zrobi jajecznice i zje.
Smaczne – szczeście. Ale później ani kury ani jajka. Historia jednego przeboju.
Dziwnym zbiegiem okolicznosci Jobsa otaczali zdolni ludzie..tego który na niczym się podobno nie znał. Może znał się na szukaniu i patrzeniu na roboty kuchenne?
To jak widać prowadzi do sukcesu.