Dnia 28 lutego 2002 roku otwarto najbardziej kuriozalne muzeum świata. Znajduje się ono w Acambaro, na północny zachód od miasta Meksyk.
Można w nim obejrzeć prekolumbijskie wyroby ceramiczne, a wśród nich 50 rzeźb dinozaurów. Owe figurki wydają się mieć tysiące lat, czyli pochodzić z okresu, gdy ludzkość nie zdawała sobie sprawy z istnienia w przeszłości owych gadów.
Otwarcie zainicjowanego przez Amerykanina Dona Pattona i zarządzanego przez Daniela Reynaerta Lepere’a muzeum to niespodziewany happy end dramatu, który rozpoczął się w 1944 roku. W czasie gdy w jego europejskiej ojczyźnie szalała wojna, niemiecki emigrant, kupiec Waldemar Julsrud podczas konnej przejażdżki po Acambaro natknął się na fragmenty ceramiki, wymyte z ziemi przez deszcz. Ponieważ zawsze interesował się zabytkami sztuki, poprosił swego nadzorcę, aby przeprowadził inspekcję tego miejsca. Ten wraz ze swoimi ludźmi natychmiast zabrał się do pracy. W latach 1944-1952 w południowo-zachodniej części miasta odkopali 33 500 figurek i za skromną opłatą dostarczyli Jalsrudowi. Kupiec nieźle się zdziwił, gdy bliżej przyjrzał się rzeźbom. Wśród figurek ludzi różnych ras, jak na przykład Europejczycy i Eskimosi, poniewierały się statuetki dziwnych stworzeń, które w podejrzany sposób przypominały dinozaury.
W 1954 roku Narodowy Instytut Antropologii i Historii przysłał do Acambaro swoich przedstawicieli. W wewnętrznym sprawozdaniu archeolodzy stwierdzili, że wykopaliska przebiegały prawidłowo. Oficjalnie jednak wypowiedzieli się krytycznie na temat znalezisk. Wniosek, że pomiędzy ludźmi a dinozaurami istniało jakieś nieznane do tej pory powiązanie, wydawał im się zbyt śmiały.
Z kolei inne było stanowisko profesora Charlesa Hapgooda z uniwersytetu w New Hampshire. Próbował on na miejscu rozwikłać kulisy zagadki, gdyż był przekonany, że za tą sprawą kryje się o wiele więcej niż mu przekazali koledzy. Końcowe sprawozdanie z badań potwierdzało autentyczność figurek Julsruda. Naukowcy określili wiek jednej z przebadanych przez nich próbek na około 4000 lat.
W1999 roku na scenie wydarzeń pojawiła się kolejna kluczowa dla całej sprawy postać w osobie Dona Pattona. Jako pobożny chrześcijanin, Patton od dawna wątpił w stworzony przez Darwina obraz ewolucji. Wraz ze swoim współwyznawcą Dennisem Swiftem odbył on pielgrzymkę do Acambaro, aby wyrobić sobie własny pogląd na znaleziska. Kilka dni prowadzili rokowania z miejscowym dyrektorem do spraw turystyki. Wreszcie, podobnie jak Steede, uzyskali zezwolenie na rozejrzenie się w zamkniętym dla ogółu składzie figurek. W asyście policji obejrzeli setki rzeźb. Wieść o przybyszach szybko się rozeszła. Wkrótce pojawili się dziennikarze i fotografowie. W obszernych artykułach na pierwszych stronach gazet do znudzenia rozpisywali się o obu Amerykanach. Petycja Pattona do lokalnych władz, by wreszcie udostępnić kolekcję publiczności i uczynić z niej atrakcję turystyczną, okazała się nie lada gratką dla lokalnych paparazzi. Gdy Dennis Swift w jednym z wywiadów wspomniał mimochodem, że w składzie znajduje się około 6000 z pierwotnej liczby ponad 30 000 figurek, wybuchł skandal. Uznano, że najwyższy czas, aby coś przedsięwziąć. W tym celu obaj Amerykanie miesiącami prowadzili rokowania z miejscowymi władzami i Państwowym Instytutem Archeologii w mieście Meksyk, włączyli w to nawet amerykańskiego ambasadora.
Rezultat ich starań: po 50 latach w Acambaro wzniesiono dla kolekcji Julsruda budynek muzealny. Od lutego 2002 roku część dziwnych figurek dostępna jest dla zwiedzających.
Źródło grafiki: rense.com
Ja rozumiem, że można się fascynować alternatywną „nauką”, w tym również alternatywną „archeologią”. Niestety, warto się czasem zastanowić, na jakich podstawach opiera się nasze przekonanie o tym, co jest prawdziwe- w tym przypadku o autentyczność jakichś figurynek nie wiadomo skąd i kiedy wydobytych. Te przedmioty nie mają żadnej wiarygodnej dokumentacji potwierdzających ich autentyczność (proces wydobycia etc), a przynajmniej o takiej nie słyszałam. Zastanawiające jest, że zdecydowana większość tego typu „cudów archeologii” zostaje odnaleziona nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kiedy.
Wikipedia twierdzi iż wszystkie badania są nie do końca wiarygodne, a raczej nie tyle niewiarygodne co sprzeczne a ich słabością są niedoskonałości technologii badawczych. Innymi słowy, figurki z Acambaro są idealnym materiałem dla miłośników alternatywnych nauk – skoro nie da się ustalić prawdy lub fałszu zawsze można mówić „a może…” i na wieki snuć hipotezy. Nie można więc stwierdzić jak autorka artykułu iż „udowodniono” autentyczność figurek – jedni udowodnili, inni nie. 😉
Dwa naukowe wyjaśnienia mogłyby być takie:
1. Zbieżność wyglądu stworów z dinozaurami jest przypadkowa. Są to po prostu jakieś bóstwa a’la egipskie, których wizerunki miksują ludzi z jaszczurkami czy też innymi aligatorami. Być może stworzone pod wpływem wizji pejotlowych lub coś w tym stylu. Hipoteza mało prawdopodobna, ponieważ figurki do bólu przypominają prawdziwe dinozaury.
2. Twórcy figurek zainspirowali się autentycznymi znaleziskami (ludy pierwotne też coś tam grzebały w ziemi i mogły natrafić na szkielety ogromnych zwierząt) i odtworzyli ich wygląd na podstawie szkieletów. 4000 lat czy nie, mózgownice mieli na tyle rozwinięte żeby pokojarzyć iż szkielet = pozostałość zwierzęcia, w końcu chyba na coś świadomie polowali. A że szkielety były ogromne i pochodziły od nieznanych zwierząt jak wszystko co nieznane i ogromne zainspirowały religijne wizje – a te z kolei jak to często bywało sztukę.
Brzmi to wszystko fajnie, ale moim skromnym zdaniem, które jest zawsze anty- w stosunku do wszelkich atlantyd, meteorytów i innych tajemnic figurki wyglądają jak ulepione z plasteliny i są XX-wiecznymi wyjątkowo udanymi fake’ami. 😉
Wydaje się, że XX-wieczny fake to nie jest, bo na razie żadne badanie tego nie wykazało. Osobiście przychylam się natomiast do hipotezy, że figurki stanowią jakąś rozwiniętą wizualizację współczesnych gadów, ale nie dinozaurów. Co prawda Sitchin zakładał, że Anunnaki wylądowali jakieś 200 mln lat temu (piszę z pamięci), ale akurat w to nie sposób uwierzyć. Mówiąc krótko, ludzie od figurek nie mieli skąd wiedzieć o dinozaurach. Chyba że sami by wykopali ich szkielety, w co jeszcze trudniej uwierzyć.
„skoro nie da się ustalić prawdy lub fałszu…” To nie da się ustalić co jest prawdą a co fałszem.
https://www.youtube.com/watch?v=JrjbeplQyA8 – 1/5 filmu.
Warto poczytać, posłuchać, popatrzeć.
Doskonale pamiętałem podobną sprawę ze słynnymi „rytowanymi kamieniami” z Ica w Peru. Tam dr Javier Cabrera zgromadził kolekcję ponad 11 tys. kamieni pokrytych rytami nieznanej – jak twierdził – dawnej ziemskiej rasy ludzi, o wysoko zaawansowanej nauce i technice, której towarzyszyły dinozaury! Świat naukowy absolutnie nie dał wiary rytom, przedstawiającym operacje przeszczepów serca, transfuzje, teleskopy, pojazdy latające. Lecz kiedy zobaczyłem na własne oczy i dotknąłem tysięcy kamieni zalegających półki w domowym muzeum dr. Cabrery, zacząłem mieć wątpliwości. Miasteczko Ica to nie zbiorowisko anonimowych mieszkańców. Tutaj każdy przechodzi raz dziennie przez rynek, obok starego domu rodziny Cabrerów, i doskonale wie, czy pan doktor przyjmuje w tej chwili pacjentów, czy też pije kawę. Absolutnie niemożliwe byłoby ukrycie przed służbą domową i sąsiadami takiej „produkcji”, wymagającej, jak obliczono, co najmniej 20 lat wytężonej pracy. A przecież „śledztwo” przeprowadzone przez dziennikarzy peruwiańskich nic nie wykryło! To samo można było odnieść do figurek z Acambaro.