Kim był? Supertajnym agentem? Przypadkową ofiarą? Wysoko postawionym demiurgiem, któremu przydarzyło się nieszczęście? Pewne jest tylko to, że jego ciało istniało naprawdę.
Somerton Beach jest plażą przy australijskiej Adelajdzie. Szeroka, spokojna, piękna, ale bez specjalnych cech krajobrazowych. Ot, po prostu jedna z setek plaż, jakimi naznaczone są malownicze wybrzeża Australii. Dokładnie o 6:30 dnia 1 grudnia 1948 r. do tego bukolicznego miejsca zawitała groza. Na piasku spoczywało ciało mężczyzny, w koszuli, krawacie, bez widocznych obrażeń. Wraz z tym ciałem pojawiła się nierozwikłana do dzisiaj tajemnica.
Policja przejęła ciało i rozpoczęła śledztwo. Wyglądało na to, że mężczyzna był dobrego zdrowia, silny, bez żadnej rany na ciele. Oględziny narządów wewnętrznych sugerowały użycie jakiejś trucizny, ale żaden z lekarzy nie był w stanie wskazać konkretnego specyfiku. Brakowało dokumentów oraz metek od ubrania. Przesłuchiwani byli świadkowie, którzy przez cały dzień 30 listopada widzieli „człowieka z Somerton Beach”. Czyli nie był widmem. Tu kupił bilet, tam spożywał posiłek, ale najciekawszego znaleziska dokonała sama policja. W zaszytej kieszeni spodni nieboszczyka znalazła zwiniętą kartkę papieru na której znajdowały się dwa słowa „Taman Shud”. W języku perskim oznacza to „zakończony”. Po opublikowaniu tej wiadomości, na komisariat w Adelajdzie zgłosił się człowiek z egzemplarzem zbioru perskich XIX-wiecznych wierszy Rubaiyat. Według relacji znalazcy, książka należała do tajemniczego mężczyzny, który pozostawił ją w taksówce czy autobusie. Brakowało w niej ostatniej, wydartej strony. Jak sprawdzono, właśnie na tej stronie znajdowały się słowa Taman Shud.
Na książce znaleziono również zapisane ołówkiem słowa wyglądające jak szyfr. Nie udało się go rozszyfrować, choćby dlatego, że zapisanych słów było za mało. W książce było jednak coś jeszcze: numer telefonu, jak się okazało, istniejący. Należał on do pielęgniarki mieszkającej kilkaset metrów od miejsca gdzie znaleziono ciało. Wyparła się ona znajomości z człowiekiem z Somerton Beach, przyznała jednak, że miała egzemplarz Rubaiyat, który podarowała australijskiemu porucznikowi Alfredowi Boxhallowi. Policji wydawało się, że rozwikłała sprawę, do momentu gdy okazało się, że Boxhall jest cały i zdrów! To nie on był trupem z plaży. Co więcej, posiadał cały czas unikalny egzemplarz Rubaiyat i to z ostatnią stroną.
Żeby pogłębić tajemnice otaczającą tę sprawę, w okolicy w przeciągu kilku lat znaleziono dwa kolejne ciała powiązane z tą sprawą. Jeden z nieboszczyków miał znać człowieka z Somerton, drugi miał przy sobie Rubaiyat. Istne szaleństwo.
Dzisiaj większość badaczy tej zagadki sprzed ponad półwiecza jest zdania, że człowiek z Somerton był sowieckim szpiegiem, penetrującym ten teren, ponieważ nieopodal znajdował się tajny ośrodek australijskiego wywiadu. Został otruty, zaś jak to wywiady mają w swoim zwyczaju – namnożono ślepych tropów oraz dorobiono do tego niemal mistyczne story z zapomnianym przez świat perskim tomikiem wierszy. Kim rzeczywiście była owa zmarła w 2007 r. pielęgniarka? Czy zabójcą człowieka z Somerton mógł być zmarły w 1995 r. Boxhall? Odpowiedzi rozpływają się we mgle. A wraz z nimi stawiane są kolejne, kuriozalne już pytania: czy człowiek z Somerton nie był przypadkiem podróżnikiem w czasie?
Wywiady dobrze wiedzą jak nad daną sprawą roztoczyć gęstą chmurę dezinformacji.
Źródło grafiki: spookymrsboo.tumblr.comy
Widziałem zdjęcia z autopsji i na ruska to mi on nie wygląda.
Gdyby to był sowiecki agent, to by go najpewniej zwinęli i wymienili na swoich. Moim zdaniem koleś był local boyem, który coś mocno narozrabiał. Poza tym znał tutejszych ludzi (pielęgniarka).
Tygodnik „Forum”, powołując się na niemiecki magazyn „Telepolis”, przybliżył też jeszcze jedną teorię. Zgodnie z nią, zmarły w listopadzie 1948 r. przyjechał do Adelaide, aby odwiedzić kochankę, czyli właśnie tę pielęgniarkę. Podczas wizyty w jej domu miał nieoczekiwanie umrzeć. Zamężna kobieta, nie chcąc, aby o jej romansie dowiedział się mąż, „zapakowała” zwłoki do samochodu i wywiozła je na plażę.
Mało prawdopodobne. Kobitka miałaby tylko kilka godzin na sfabrykowanie historii z perskimi wierszami. Skąd tak szybko by wzięła ten unikalny tomik?
Też uważam, że otruty człowiek był szpiegiem. Jedna z teorii zakłada, że mężczyzna zginął tak naprawdę gdzie indziej, a jego ciało zostało przyniesione na plaże. Świadczyłyby o tym niezwykle czyste buty, nie było też śladów po wymiotach, co byłoby naturalnym efektem zatrucia. Teorie spiskowe idą dalej i sugerują, że wspomniany wyżej Boxall był pracownikiem służb specjalnych podczas wojny, a zabity mężczyzna radzieckim szpiegiem, zatrutym nieznaną substancją. Teorii tej sprzyja utajnienie personaliów kobiety, która doprowadziła do Boxalla. Co więcej, Adelaide mieści się blisko wioski Woomer, która jest siedzibą wojsk wywiadowczych. Jeden z mężczyzn, którzy zajmowali się dochodzeniem kim była ofiara został potem znaleziony niedaleko miejsca gdzie znaleziono wcześniej niezidentyfikowanego, wraz z synem, którego przyczyny śmierci również nie dało się odkryć. Mężczyzna nic nie pamiętał i wkrótce postradał zmysły, a jego żona była potem zastraszana.
To, że nie można do dziś dać ofierze imienia i nazwiska (choć w śledztwo były zaangażowane służby międzynarodowe), dowodzi, że nie tylko był obcokrajowcem, ale też prawdopodobnie szpiegiem. Późniejsze badania toksykologiczne sugerują, że mógł zostać otruty naparstnicą (w podobny sposób parę miesięcy później został otruty jeden z pracowników rządu amerykańskiego, oskarżony o szpiegostwo na rzecz ZSRR). Kolejną próbę zidentyfikowania ciała przeprowadzono w marcu 2009 roku. Badania DNA i próby złamania kodu z książki nie przyniosły jednak rezultatów.
Sprawa jest wciąż otwarta, ciężko ją będzie jednak rozwiązać, przez lata zaginęło bowiem wiele dokumentów, podobnie brązowa walizka, a próbki DNA również są prawie zniszczone przez niewłaściwe przechowywanie. Niezidentyfikowana ofiara zostanie jedną z największych zagadek współczesnej Australii, bo prawdopodobnie jest zbyt dużo osób, którzy nie są zainteresowani, aby prawda wyszła na jaw. Zamordowany człowiek musiał być ważnym graczem wywiadu, mającym różne powiązania ze znanymi politykami świata. Inaczej trudno sobie wyobrazić ciągłe zacieranie śladów mogących wyjaśnić tą tajemniczą śmierć.
To, że nie można do dziś dać ofierze imienia i nazwiska (choć w śledztwo były zaangażowane służby międzynarodowe), dowodzi, że nie tylko był obcokrajowcem, ale też prawdopodobnie szpiegiem. Późniejsze badania toksykologiczne sugerują, że mógł zostać otruty naparstnicą (w podobny sposób parę miesięcy później został otruty jeden z pracowników rządu amerykańskiego, oskarżony o szpiegostwo na rzecz ZSRR). Kolejną próbę zidentyfikowania ciała przeprowadzono całkiem niedawno, w marcu 2009 roku. Badania DNA i próby złamania kodu z książki nie przyniosły jednak rezultatów.
To ta opowieść zainspirowała S.Kinga do napisania książki pt. ” Kolorado Kid”
Dla wielu badaczy sprawy pielęgniarka Jessica jest jednak postacią równie tajemniczą co sam denat. Sierżant Lean, który był obecny przy tym, jak Thomson oglądała denata, w wywiadzie przeprowadzonym długo po sprawie stwierdził, że Jessica ”była wytrącona z równowagi, aż jej mimika zaczęła zdradzać, jakby miała zaraz zemdleć”. Technik, który wykonał odlew, stwierdził zaś, że Thomson natychmiast odwróciła od niego głowę i już więcej nie chciała na niego patrzeć. Pod koniec lat 40. poślubiła Prospera Thomsona. Z tego związku narodziła się Kate Thomson, która twierdzi, że jej matka kłamała policji i że znała tożsamość Człowieka z Somerton. Jessica Thomson miała jednak też drugie, starsze dziecko – Robina urodzonego w 1947 r. Kto był jego ojcem? Abbott twierdzi, że był nim właśnie denat z plaży. Robin Thomson zmarł kilka lat po matce, ale ma córkę Rachel, która została żoną… prof. Dereka Abbotta. Abbott odkrył, że Robin i Człowiek z Somerton mają dość rzadkie cechy. Ich małżowiny uszne są odkształcone w sposób charakterystyczny dla ok. 1- 2 proc. białej populacji. Obaj mają też szczególną deformację siekaczy – rzecz spotykana u raptem 2 proc. wszystkich ludzi. Jest mało prawdopodobne, aby był to przypadek.