Rovio potrafi zaskoczyć, po wielu tematycznych seriach wściekłych ptaków, przyszła pora na zmianę nie tylko tła, ale zmianę całej konwencji i przebranżowienie się głównych aktorów.
Niektórzy na samą nazwę Angry Birds reagują alergicznie. Tytuł który kiedyś wciągał jak diabli, nie tylko graczy, ale też zwykłych ludzi, biznesmenów i gospodynie domowe, od jakiegoś czasu przypominał zgraną płytę, której odświeża się okładki i serwuje co i rusz na nowo. Do tego człowiek ma wrażenie, że ptaki wcisnęły się wszędzie, są zabawki z ich podobiznami, kubki, gadżety. Szkoda byłoby taką markę zmarnować, pomyśleli sobie pewnie Finowie z firmy Rovio i wymyślili ptaki na nowo.
Angry Birds Epic to gra role-playing dostosowana do możliwości urządzeń mobilnych. Gracz zbiera drużynę ze znanych sobie żółtych, czerwonych, niebieskich, czarnych i białych pierzastych bohaterów. O ile w poprzednich wcieleniach wcieleniach ptaki służyły za mniejsze lub większe ciężarki do rozwalania konstrukcji, w których poukrywały się mniejsze lub większe zielone prosiaki, o tyle tutaj ich możliwości się zdecydowanie się rozwijają. Zarówno ptaków jak i prosiaków.
Gracz wędruje po mapie, na każdej lokalizacji są do zdobycia różnego rodzaju zasoby, ale trzeba pokonać specyficzną dla niej konfigurację przeciwników. Ze swojej drużyny można wybrać trzech śmiałków którzy stawią im czoła. Każdy ma inne umiejętności, ofensywne, lecznicze, trujące, chroniące, ściągające razy przeciwników, działające w jednej turze, bądź wielu, na jednego przeciwnika lub wszystkich. Do tego „klasę” danego ptaka można zmieniać przy pomocy zdobywanych w trakcie gry czapek, a jego siłę i zdrowie przy pomocy broni oraz tarcz, które można wytwarzać. Podczas rozgrywki, która ma tryb turowy, napełnia się papryczka wściekłości. Pełna papryczka pozwala na jeden atak ze zwielokrotnioną siłą, który może zdecydować o losach bitwy.
Drużynę trzeba przygotować do każdej walki inaczej, ponieważ prosiaki też potrafią zaskoczyć. Są takie, które czarami sprawiają, że nie można w nie trafić. Inne leczą się tym bardziej, im bardziej przywalą ptakom. Niektóre można uszkodzić tylko trafieniami powyżej pewnej ilości punktów, inne tylko poniżej. Zombiaki raz zabite ożywają po kilku turach, muszle potrafią zawołać kolejnych przeciwników. W pewnych lokalizacjach czeka nas kilka fal przeciwników, raz trzy innym razem pięć. Możliwości jest naprawdę bardzo wiele, początkowo proste walki, zaczynają wymagać coraz więcej główkowania. A to z zestawem ptaków i ich uzbrojenia, a to przygotowaniem leczniczych wywarów lub pizzy, która szybciej naładuje papryczkę wściekłości. Wygrana walka, po tym jak kilka razy dostało się lanie, sprawia niemałą satysfakcję.
Gra jest dostępna za darmo na urządzeniach z systemami Windows Phone, Android i iOS. Płacąc prawdziwymi pieniędzmi można zdobyć lepsze przedmioty lub inne udogodnienia, natomiast można też cieszyć się grą nie wydając ani złotówki. Uwaga, wciąga.
Źródło grafiki: amozonaws.com
Z jednej strony mamy tu więc niezwykle wciągającą mechanikę rozgrywki, która równie dobrze sprawdza się zarówno w małych dawkach (autobus, poczekalnia) jak i przy dłuższych posiedzeniach (fotel, kanapa). Niestety, nawet „staroszkolny” system walki, wytwarzanie własnych przedmiotów i cała reszta RPG-owej otoczki nie są w stanie ukryć, że nadal mamy tu do czynienia z tytułem zaprojektowanym z myślą o wciągnięciu gracza w pułapki mechanizmów przypominających raczej automaty do gier hazardowych niż lekkie, niewinne gry z bajkowymi bohaterami.
Jestem zadziwiony, że pozwalacie płynąć swojemu czasowi w towarzystwie tego czegoś.
W przerwach od ratowania królestw w „poważnych” grach, można pomóc ptakom nielotom. Poza drobną przyjemnością z samej gry, mamy tu unikalny przykład jak skazani w dłuższym okresie na bezrobocie bohaterowie od procy, przekwalifikowali się na rycerzy, czarodziejów i druidów. Każdemu życzę takiego awansu. 😉