Dlaczego to nie Epyx albo SSI przetrwały, tylko Electronic Arts? Przedsiębiorstwo powstałe z kalkulacji biznesowej Tripa Hawkinsa.
Przecież niespełna cztery dekady temu zupełnie inne firmy z Doliny Krzemowej dyktowały to, co się działo w grach wideo, tymczasem nie pozostały po nich nawet najmniejsze ślady. Epyx… absolutni bogowie początków ery gier komputerowych. Gdy w salonach gier dominowały ciągle automaty sprzed wielkiego krachu, oni w sądnym roku 1984 wypuścili Impossible Mission i Summer Games, które pod względem technicznym przewyższały nawet powstające równolegle płody Albionu.
Szukam dawnej siedziby Epyxu w Sunnyvale, blisko miejsca, gdzie w tamtym czasie działało już Atari. Kiel Court to luksusowy kwartał willowy. Bułkę czy mleko trudniej tu kupić niż na pustyni. Nie ma już śladu po biurowcach ani lokalach usługowych. Czy jest możliwe, żeby w budynku pod numerem 1043 działał kiedyś Epyx? Raczej nie, bo te wille nie mają więcej niż 20 lat. Teren musiał zostać zrównany z ziemią i na jego miejscu powstała nowa rzeczywistość.
Z kolei w Mountain View, gdzie swe strategiczne decyzje podejmowało niegdyś SSI, na Rengstorff Ave, w miejscu, gdzie powinny znajdować się dawne biura giganta, podają… McChickeny. Rozlokował się tu rozłożysty zakład firmy mającej w logo literkę M, przy czym bynajmniej nie chodzi tu o Maria. Szef SSI Joel Billings mimo skończonej właśnie sześćdziesiątki wciąż wygląda młodo i tryska dobrym humorem. A jednak po jego dawnej firmie pozostały hamburgery i lody z KitKatem i podwójną czekoladą. Plus wspomnienia tysięcy fanatyków, którzy utopili tysiące godzin w Panzer Generalu.
Ogromna siedziba Eletronic Arts w Redwood City jest dowodem, że im, startującym kilka lat później niż Epyx i SSI, jednak się udało. Przybywam w piątkowy wieczór, gdy 95% pracowników już nie ma w fabryce. Od głównej ulicy odbija się w Electronic Arts Drive, dojazdówkę prowadzącą na parking przed wejściem do głównego biurowca w kampusie. Tuż przed nim znajdują się stanowiska do ładowania samochodów elektrycznych. Stoi kilka Tesli, z których jedna, o bardzo charakterystycznej rejestracji z imieniem zamiast numeru, wskazuje na dyrektora odpowiedzialnego za inżynierię danych. Czyli również za wasze ukochane mikrotransakcje z Battlefronta 2! Tak jest, ten człowiek czuwa nawet w piątek o 20:00 na swoim stanowisku pracy. Może właśnie dzięki takiej dyscyplinie Electronic Arts przetrwało trudne czasy i nie zatrzymało się w rozwoju.
Wszystkie firmy, czy to w Dolinie Krzemowej, czy w Europie, łączy to, że od pewnego etapu muszą się stale rozwijać. Nie mogą ot tak po prostu zamknąć części aktywności, ponieważ skutkowałoby to lawiną doprowadzającą do spadku wartości akcji i załamania się wewnętrznej struktury zarządzania. Jedne zadania muszą zastępować innymi, zwolnionego pracownika wymieniać na dwóch kolejnych. I Electronic Arts potrafi to czynić bardzo sprawnie. Cały czas utrzymuje się jako jeden z liderów wyścigu, zachowawczy, nieskory do innowacji, a jednak dostarczający tytuły na wysokim poziomie. Wie znacznie lepiej od Atari, jak żyć i nie umrzeć w Dolinie Krzemowej.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski