Jedna z najbardziej zatrważających historii jakie zna świat. Tylko czy prawdziwa? Na spokojnie zrekonstruujmy wszystko co wiemy o tym rzekomym wydarzeniu.
Cała historia rozpoczyna się już po wojnie. Astronom i pisarz Morris K. Jessup jest autorem świeżo wydanej książki zatytułowanej Case for the UFO. Rozważa w niej hipotetyczne możliwości wykorzystywania napędów antygrawitacyjnych oraz manipulowania polem magnetycznym. W styczniu 1955 r. przychodzi do niego dziwny list. Jest podpisany przez Carlosa Allende, ale brak adresu zwrotnego. Jessup zaczyna go czytać i staje się coraz bardziej przerażony.
Autor listu opisuje w nim eksperyment w którym miał brać udział, przeprowadzony pod koniec października 1943 r. w okolicach stoczni w Filadelfii. Miał on stać się pokłosiem badań samego Alberta Einsteina (na zdjęciu) nad zakrzywianiem pola magnetycznego w celu uzyskania niewidzialności obiektów wojskowych. Materiałem, który rzekomo zdecydowano się poddać eksperymentowi, był niszczyciel USS Eldridge. Praktycznie nowa jednostka, z załogą na pokładzie. Na niszczycielu zainstalowano odpowiednią aparaturę, po czym po fazie testów zdecydowano się na uruchomienie pełnej mocy. Allende nie widział tego osobiście, ponieważ miał się znajdować na pokładzie zacumowanego w Norfolk w stanie Virginia okrętu USS Andrew Furuseth. Dodajmy, że oba miasta dzieli około 320 kilometrów.
Według Allende, nagle na oczach załogi pojawił się otoczony zieloną mgiełką USS Eldridge, by po pewnym czasie zniknąć. Po ponownym zmaterializowaniu się w Filadelfii, niszczyciel okazał się być w stanie idealnym, natomiast jego załoga – w stanie tragicznym. Część marynarzy miała ponieść śmiertelne obrażenia w wyniku zespolenia się z elementami okrętu, pozostali doznali nieodwracalnych zaburzeń umysłowych. To wszystko opiera się na relacji jednego (?) człowieka, który nigdy nie ujawnił swojej prawdziwej tożsamości.
Allende korespondował jeszcze dalej z Jessupem, podpisując się tym razem jako Carl M. Allen. Pisarz nie miał pojęcia co o tym sądzić. Podzielił się otrzymywanymi rewelacjami z czynnikami oficjalnymi i prasą, ale sam zaczął popadać w coraz większą depresję. W 1959 r. popełnił samobójstwo, zagazowując się w swoim samochodzie. Przynajmniej tak stwierdził koroner.
W 1990 r. na horyzoncie pojawił się nowy człowiek, Al Bielek, proklamujący się jednym żyjącym świadkiem Eksperymentu Filadelfia. Głosił on rzeczy na temat Roosevelta, Tesli i innych od których włosy się jeżą na głowie, ale jest tego za dużo, żeby umawiać to w tym miejscu. Bielekowi poświęcimy osobny artykuł w Tungusce. Dość powiedzieć, że wszyscy którzy badali wiarygodność Bieleka, twierdzili, że jest on hochsztaplerem. Piekielnie sugestywnym, dodajmy od razu.
USS Eldridge istniał naprawdę. Po zakończeniu II wojny światowej USA oddały go Grecji, gdzie pływał pod tą banderą jeszcze do lat 90-tych. Potem został sprzedany na złom. Jest wszakże niewytłumaczalna rzecz związana z tą jednostką, a mianowicie skoro została ona zwodowana latem 1943 r., oficjalnie nic złego się z nią nie działo, to dlaczego już trzy lata później została wycofana ze służby, a następnie tak szybko się jej pozbyto? Był to przecież zupełnie sprawny niszczyciel eskortowy, przydatny również w czasach pokoju. To faktycznie zastanawia i domaga się rzetelnego wyjaśnienia.
To wszystko co wiadomo na pewno w tej sprawie. Niewiele. W sieci można znaleźć setki tekstów pisanych mniej lub bardziej bełkotliwym stylem sugerującym, że mowa jest o wydarzeniach całkowicie realnych. Warto jednak na moment przeobrazić się w sceptyka i zapytać: skoro USS Eldridge został teleportowany, to jakim cudem znalazł się akurat w wodzie, akurat w innej stoczni, akurat w Ameryce na oczach rzekomych świadków, podczas gdy mógł się znaleźć w stu miliardach innych punktów przestrzeni? Trudno sobie z tym poradzić.
Czyli jednak hoax?
Słusznie, brednia. Po pierwsze pole magnetyczne nie zakrzywia światła w przeciwieństwie do pola grawitacyjnego, może tylko zmieniać jego polaryzację, po drugie, w każdym większym zakładzie przemysłowym występują większe pola i nic się nie dzieje, bo nie ma prawa się dziać.
Był słaby film fabularny pod tym tytułem, ale był też bardzo dobry film Final Countdown z Kirkiem Douglasem i Martinem Sheenem (znany u nas jako Jeszcze raz Pearl Harbor), w którym w twórczy sposób wykorzystano ten motyw.
Polem magnetycznym mogliby jedynie zakłócać łączność radiową.
Jest godne uwagi, że Albert Einstein pracował dla US Navy od 31 maja 1943 r. do 30 czerwca 1946 r. Wiele tajnych projektów wojskowych przeprowadzano w tym czasie w związku z Projektem Manhattan. Większa część tych projektów nadal sklasyfikowana jest jako Ściśle Tajne. Jako wybitny naukowiec swoich czasów Einstein z pewnością wiedział o Eksperymencie Filadelfijskim i być może odgrywał kluczową rolę w jego rozwoju. Nikola Tesla także był, rzekomo, jedną z kluczowych osób w tym eksperymencie. Podsumowując, stwierdzić można, że po II wojnie światowej przeprowadzano eksperymenty teleportacyjne i transportacyjne z użyciem zakrzywień czasoprzestrzennych. Dodajmy do tego niezwykły rozwój technologii w ciągu minionych 53 lat, a stwierdzimy, że eksperymenty te odbywać się dziś muszą bezpieczniej, niż zgubne próby z czasów wojny.