Trzecia część przygód Riddicka wraca do korzeni serii. Bohater, który jest poszukiwanym przestępcą i mordercą, ponownie znajduje się sam na obcej planecie.
Bohater musi przetrwać i uciec, zanim dopadną go miejscowe drapieżniki i ekipy łowców głów, podążające jego śladem.
Wizualnie planeta ma bardzo spartański charakter, pustynie, skały i dwie odmiany zwierząt. Ubóstwo tego świata ma nie tylko charakter artystyczny. Wyprodukowanie filmu zajęło twórcom dziewięć długich lat od ostatniej części, „Kroniki Riddicka”. Projekt miał problemy finansowe, Vin Diesel grający Riddicka dołożył sporo własnych pieniędzy pod zastaw swojego domu. Starczyło na komputerowo wygenerowanego psa o aparycji hieny oraz czegoś w rodzaju wodnego skorpiona, którego ogon przypomina kobrę.
Oczywiście ekosystem składający się wyłącznie z mięsożernych psów i skorpionów oraz okazjonalnie spadających z nieba kosmicznych rozbitków nie miałby wielkich na przetrwanie. Pytanie natomiast jest następujące, jaki musiałby być minimalny zestaw gatunków roślin i zwierząt, aby życie na planecie miało szansę na rozwój?
Źródło grafiki: Riddickofficialhomepage
Fakt. Powstaje pytanie, że skoro nie ma roślin, to czym się odżywia dolny szczebel linneuszowskiej hierarchii 🙂
Pytanie jest bliskie temu: czym się odżywiali robotnicy Imperium podczas robót na Gwieździe śmierci. Fani pewnie powymyślali odpowiedzi za twórców.
Niewielki budżet i niezależne studio nie przeszkodziły w tym, by film wyglądał porządnie – na tyle porządnie, by walczyć z blockbusterami i wyjść ze starcia zwycięsko. Przy takich samych dochodach Riddick zarobi na siebie znacznie więcej. Pierwsze minuty filmu to pustynne krajobrazy z filtrem HDR i samotnym Riddickiem walczącym z wygenerowanymi komputerowo kosmicznymi psami i obślizgłymi potworami, które prezentują zaskakująco wysoki poziom. Generalnie w filmie nie ma zbyt wiele tandety. Później pojawiają się łowcy głów i Riddick zaczyna prawdziwe polowanie – akcja nieco spowalnia, ale jest bardziej soczysta i satysfakcjonująca. Średnio wypadło za to zakończenie – przez zbytnią sztampowość i prostotę.
Dopiero wczoraj to obejrzałem. Środowisko akcji jest bardzo fajnie nakreślone, gotyckie, lekko teatralne. Miny Diesela momentami śmieszą, ale ogólnie jest dobrze. Zaraz po Pitch Black druga najlepsza część cyklu.
„Pytanie natomiast jest następujące, jaki musiałby być minimalny zestaw gatunków roślin i zwierząt, aby życie na planecie miało szansę na rozwój?”
Nie jestem pewien, czy dobrze rozumiem Twoje pytanie. „Ekosystem dwuskładnikowy”, że tak go nazwiemy, składający się z psa i skorpiona to raczej zbyt mało, aby te dwa „składniki” mogły się wyżywić 😉 Jasne, że okazjonalni rozbitkowie też tu niewiele zmienią. Oczywiste, że to fikcja filmowa. Nie wiem czy w istocie to pytanie nie jest pytaniem o rozwój życia w ogóle: co potrzeba, żeby życie się rozwijało – począwszy od najbardziej podstawowych białek i innych mikrobów, do złożonych form roślinnych i zwierzęcych. Już pomijam kwestię tego jak powstało to życie, bo nie mam zamiaru bawić się w zgaduj-zgadula 🙂
Zobacz, wystarczy dzisiaj jakaś na prawdę minimalna ingerencja w ekosystem i całe gatunki wymierają. Wygląda na to, że ten rozwój wymaga dosyć dużego skomplikowania….
Ale to tylko własne, prywatne dywagacje.