W amerykańskim kinie lat 50. zaczęły się pojawiać nieznane wcześniej lęki. Dominował strach przed radioaktywnym skażeniem, inwazją z kosmosu oraz… ze Wschodu.
Owe filmy s-f powstały w bardzo specyficznym okresie. Można postawić tezę, że w żadnym innym czasie nie mogłyby powstać – przynajmniej w takim kształcie. Jeśli wymieniać najważniejsze zdarzenia historyczne, które stały się źródłami wykorzystywanych w nich motywów, oprócz otwierającej erę atomową tragedii Hiroszimy, trzeba wymienić rok 1947 i początek tak zwanych obserwacji UFO. Trzecim, być może najważniejszym wydarzeniem, była osiągająca apogeum w latach pięćdziesiątych Zimna wojna oraz atmosfera polowań na czarownice epoki McCarthy’ego. Nawiasem mówiąc, wielu badaczy zajmujących się fenomenem UFO stawia hipotezę, że obserwacje UFO nasilają się wraz z zaistnieniem globalnych kryzysów społeczno-politycznych. Miałoby to tłumaczyć, dlaczego w atmosferze napięć między mocarstwami, notowano tak wiele obserwacji spodków. Hipoteza ta oczywiście zakłada, że UFO istnieje wyłącznie w sferze społecznej wyobraźni i jest fenomenem natury psychicznej. Przyjęcie jej upraszczałoby dwie wymienione źródła zasilające kino s-f lat pięćdziesiątych, moglibyśmy więc mówić tylko o jednej.
Wielu krytyków zwraca uwagę, że do klimatu zimnowojennej paranoi swoją cegiełkę dołożyła także wojna w Korei, podczas której opinia publiczna usłyszała o przypadkach ubezwłasnowolnienia żołnierzy i prania mózgu. Najbardziej widoczne stało się to w filmach, w których obcy z kosmosu potajemnie wcielali się w ludzkie ciała, na czele z „To przybyło z kosmosu” oraz klasyczną już „Inwazją porywaczy ciał”, opartą na napisanej w 1955 roku powieści Jacka Finneya. Przyglądając się konkretnym tytułom, dostrzeżemy filmowe odzwierciedlenia tych społecznych fobii. Ale ile by nie było owych fobii, widzowie zasiadając w salach kinowych stawali przed dwoma podstawowymi pytaniami: skąd tym razem przylecą i jacy będą?
CDN
Jest to pierwszy odcinek artykułu o amerykańskim kinie s-f lat 50-tych
Źródło grafiki: pixabay.com