W roku 1715 na morzu o życiu i śmierci często decydowała ilość szmat na masztach oraz waga żelaza, szrapnelu i łańcuchów, które okręt był w stanie wystrzelić w salwie burtowej.
Pilotowy odcinek nowego serialu 'Czarne żagle’ rozpoczyna efektowna sekwencja bitwy morskiej. Dowódca pirackiego statku, kapitan Flint (Toby Stephens) wraz z załogą dogania statek handlowy. Okrzyk żagle na horyzoncie w tym wypadku jest niczym wyrok, ponieważ bandera którą widać jest czarna ze skrzyżowanymi piszczelami. Statki krótko ostrzeliwują się, maszty się łamią, żagle się drą, pokład rozrywa w drzazgi. Piraci dokonują sprawnego abordażu. Po krótkiej, krwawej walce na noże i rapiery jest po wszystkim.
Kiedy kurz opada, zaczyna się buchalteria. Zdobyty pryz niestety okazuje się być dość lichy, to kolejna już nietrafiona wyprawa Flinta. Na domiar złego zanim kończy się przeładunek, na horyzoncie pojawia się królewski okręt wojenny i piraci muszą natychmiast zwiewać przed silniej uzbrojonym przeciwnikiem. Piractwo to nie sama przygoda, a piraci to nie tylko przerażająca, żądna krwi dzicz. To załoga jak każda inna, a załodze za pracę trzeba płacić.
Piraci zrabowany towar muszą gdzieś sprzedać, a przecież nie mogą podjechać jakby nigdy nic do najbliższego portu, robią to za ułamek wartości na czarnym rynku prowadzonym na wyspie Nowej Opatrzności, która skupia wszystkich podobnych im piratów, szmuglerów i różnej maści łotrzyków. Jeśli przynosisz zysk właścicielowi, jesteś tutaj mile widziany, choćbyś był pijany w sztok, klął jak szewc czy śmierdział jak skunks.
Kapitan Flint w tajemnicy przed załogą szuka tropu pewnego hiszpańskiego statku wyładowanego złotem. Bierze ubogie pryzy, nie dlatego że jest słaby czy się najadł strachu, ale dlatego, że w dziennikach pokładowych zdobytych statków szuka śladów prowadzących do pływającego skarbca. Załoga widzi to inaczej, stąd do wszystkich kłopotów Flinta, dochodzi do walki o przywództwo. W szerszym planie na Nową Opatrznością zbierają się czarne chmury, jako że możni tego świata postanowili wytrzebić piractwo raz na zawsze.
Serial kręcony jest w RPA w Kapsztadzie, co zapewnia piękne i autentyczne plenery. Tematyka morska jest trudna dla filmowców i ryzykowna dla inwestorów. Można tylko domyślać się, że producent Michael Bay postanowił spróbować sił w tej niszy na fali odnowionego zainteresowania tematyką po serii kasowych filmów o piratach z Karaibów. Z tą różnicą, że 'Czarne żagle’ mają większe ambicje fabularne. Rzecz na tyle spodobała się publiczności na pokazach w czasie imprez branżowych, że już przed styczniową premierą zapadła decyzja o finansowaniu kolejnego sezonu.
Źródło grafiki: spoilertv.com
Ogólnie po pierwszym odcinku jest to serial przeciętny, tragedii nie ma, ale do oceny bardzo dobrej sporo mu brakuje. Jest obecnie tyle świetnych seriali, że raczej nie warto po niego sięgać, no chyba, że mamy poważną słabość do klimatów pirackich czy w ogóle do filmów kostiumowych.
Co mi najbardziej przeszkadza. Nazywam to syndromem Herkulesa, w związku ze starym serialem z Polsatu. Mianowicie, jeżeli film dotyczy klimatów powiedzmy sprzed kilkuset lat (czy fantasy) i widzę umalowane laski albo modeli – przystojniaków, wszystkim zęby błyszczą bielą aż do oślepienia, wyrzeźbione do przesady męskie klaty, takie, że bez siłowni i trenerów-zawodowców takich nie wyrobisz, włosy jak po wyjściu od fryzjera, to trafia mnie szlag. Nie jestem w stanie tego oglądać, jest to tak niewiarygodne, że kojarzy mi się z oglądaniem bajki dla dzieci. Najczęściej takie filmy od razu wyrzucam na śmietnik.
Black Sails cierpi na ten syndrom, ale najgorsze, że ma parę postaci charakterystycznych, pokazujących, że spokojnie mógłby tego uniknąć. Jest kilku marynarzy naprawdę przekonujących. Najlepszy jest niejaki Singleton, który wygląda toczka w toczkę jak China Mieville, tylko ma widowiskową bliznę przez całą twarz i szyję. Jest też kilku czarnych aktorów, z tatuażami związanymi z nacinaniem skóry, gdzie skóra wygląda jak łuska. Jeden ma przypiłowane zęby na podobieństwo kłów, ale okazuje się to sztuczną szczęką (nie mam pojęcia, po co w filmie pokazują, że udaje, a nie jest prawdziwy). Niestety całkiem sporo postaci to współczesne modelki i modele, ubrani w historyczne fatałaszki (szczególnie młody John Silver oraz Eleanor Guthrie zaburzają klimat). Jednym słowem jak w filmach z Bollywood, źli są ponadprzeciętnie brzydcy (i nie umieją tańczyć ;), a dobrzy nad wyraz ładni.
Generalnie cały film powstał na założeniu: „skoro Gra o Tron osiągnęła taki sukces, to zróbmy film z cyckami, trochę przesadnej brutalności i przenieśmy go w pirackie klimaty – sukces murowany”. Niestety Gra o Tron ma jeszcze epicką skalę, wciągającą fabułę, bardzo charakterystyczne postacie oraz zwroty akcji wywracające historię do góry nogami. Tutaj sobie darowali te duperele. 🙂