Pod koniec lat 80-tych „Wielki błękit” młodego wówczas Luca Bessona stał się objawieniem. Bohater tego filmu nie był fikcyjną postacią.
Francuski film opowiadał historię urodzonego w 1927 roku w Szanghaju Jacquesa Mayola. Był on pierwszym nurkiem, który zszedł na głębokość poniżej 100 metrów i co więcej, swoich największych osiągnięć dokonywał już po przekroczeniu pięćdziesiątki. Fascynował się również delfinami, z którymi zdawał się porozumiewać bez słów i o których napisał książkę zatytułowaną Homo Delphinus. Po sukcesie „Wielkiego błękitu” stał się popularną osobowością i zaczął cieszyć się należną sławą (na zdjęciu). W grudniu 2001 roku na włoskiej wyspie Elba Mayol powiesił się. Zanim jednak to się stało, był odkrywcą czegoś niesamowitego.
Początek tej historii sięga pierwszej połowy XX wieku. Śpiący prorok, Edgar Cayce, podczas seansów hipnotycznych wypowiadał się wielokrotnie na temat Atlantydy. Opisywał w nich wygląd mitycznego kontynentu oraz codzienne życie nim. W 1938 r. wygłosił jedną ze swych najciekawszych przepowiedni. Powiedział mianowicie, że „Część świątyń zostanie odkrytych pod narosłą warstwą osadów niedaleko wód Bimini. Stanie się to w 1968 lub 1969 roku”. Bimini jest to łańcuch wysp wchodzących w skład Bahamów, oddalony o jakieś 80 kilometrów od brzegów Miami na Florydzie. Dodajmy na marginesie, że jest zarazem obszar należący do Trójkąta Bermudzkiego.
Cayce powiedział, że „Atlantyda wynurzy się”. Swoją śmierć przepowiedział z idealną dokładnością, można więc było oczekiwać, że również inne jego przepowiednie będą miały w sobie coś z prawdy. I oto 2 września 1968 roku Jacques Mayol wraz z dwójką nurków, nie znając rzecz jasna jakichś tam przedwojennych przepowiedni, relaksował się na słonecznym Bikini. Nurkując na głębokość kilku metrów, mijając ławice tropikalnych ryb, Mayol zobaczył dziwną strukturę. Wyglądało to jak kamienna droga zbudowana z ociosanych głazów. Ciągnęła się na długość niemalże kilometra, wystając z piaszczystego dna. Fragmenty tej drogi zawijały się w kształt litery J, tworząc skomplikowane geometryczne figury. Niektórzy byli zdania, że to mur jakiejś dawnej świątyni. Nazwano to miejsce Drogą Bikini.
Rozpoczęła się ogólnoświatowa dyskusja o tym czym jest owa struktura. Sceptycy oczywiście dowodzili, że to naturalny geologiczny twór, zaś radykałowie podkreślali, że prawdopodobieństwo, żeby taki twór ciągnął się z równą regularnością tak daleko jest równa zeru. W końcu na Uniwersytecie w Miami zbadano fragment Drogi Bimini metodą radiowęglową. Wynik był zaskakujący – średnia z różnych próbek wskazywała na wiek około 3500 lat. Trochę to nie pasowało do przyjmowanej często hipotezy, że zagłada Atlantydy nastąpiła 10,500 lat przed Chrystusem. Pasowało z kolei do teorii lokującej Atlantydę w miejscu obecnej greckiej wyspy Santorini, która dokładnie w tym czasie przeżyła największą udowodnioną naukowo erupcją wulkaniczną. Tylko skoro Atlantyda miała być na Morzu Śródziemnym, to jaki związek miała z nią położona o tysiące kilometrów Droga Bimini? Radykałowie przyjmują tę pierwszą teorię, tłumacząc datowanie na 3500 lat procesem narostu kolejnych warstw na położone pierwotnie kamienie.
Pewne jest, że brak na razie racjonalnego wyjaśnienia powstania Drogi Bimini. Nie do końca zrozumiały jest brak prac wykopaliskowych na tym terenie. Woda głęboka na 5 metrów, bo tam właśnie Jacques Mayol odkrył pierwsze kamienie, nie powinna być przeszkodą w poszukiwaniach.
Źródło grafiki: apanamaje.wordpress.com
W Grand Bleu konkurent grany przez Jeana Reno też był rzeczywistą postacią. To Enzo Maiorca, Włoch, który ma dzisiaj ponad 80 lat i dobrze się ma.
Muzyka Erika Serry…. każde pieniądze!
Osobiście nie mam problemu wyobrażenia sobie cywilizacji starszych niż 10000 przez prosty fakt ze eksplozja ewolucyjna ludzkości była zwyczajnie na globalna skale w tym samym czasie i postępowała zaskakująco szybko co trudno wytłumaczyć jakakolwiek popularna teoria migracji.
Tak dla zainteresowanych zerknijcie na youtube i poszukajcie Graham Hancock. Nie traktujcie tylko wszystkiego co mówi jak złoto. Czasem wypowiada się j jak rozsądny mainstreamowiec a czasem jak Daniken ale bez obcych w tle. Faktem wartym uwagi jest idea jak propaguje. Mianowicie istnienie całkiem nieźle rozwiniętych cywilizacji (jak na tamte czasy) pod koniec ostatniej epoki lodowcowej zanim poziom wód oceanicznych wzrósł o te sto coś tam metrów. Sami sobie posłuchajcie jego wywiadów.
Ślady oalców bogów. To była jego pierwsza książka jaką przeczytałem. Fajniejszy autor od nadpobudliwego Bauvala.
Jacques Mayol, był zakochany w morzu. Uwielbiał się z nim jednoczyć, czuć kontakt z naturą. Był pierwszym, który wprowadził jogę, jako element swojego treningu freedivingowego, który stale ulepszał. Zdawał sobie sprawę ze swoich ograniczeń, podobnie jak z tego, iż przyjdą po nim następni, którzy udoskonalając jego techniki treningowe i wykształcając swoje własne, osiągnął głębokości znacznie większe niż on. Dzisiaj tuzy freedivingowego świata, przekraczają granicę 200m i dopiero tutaj zaczyna się walka o rekord.
Zmarł Enzo…
http://film.wp.pl/wielki-blekit-enzo-maiorca-nie-zyje-6058426478896257a
Jacques Mayol …czyżby kolejny seryjny samo.bójca podobnie jak bankstrzy samo.bojcy? Może wiedział o czymś i zabrał ze sobą tajemnicę na zawsze