





W biznesie trzeba bardzo uważać co, jak i kiedy się mówi, inaczej słono można za to zapłacić. Historia zna przynajmniej trzy spektakularne przykłady słownych katastrof.
Tak zwana magiczna kula określana jest również jako „pristine bullet”, czyli kula w stanie nienaruszonym. Została znaleziona na szpitalnym łóżku gubernatora Dallas, Johna Connally’ego.
Róża Maria Leopoldyna Łubieńska, znana lepiej jako Rula Leńska. Aktorka, celebrytka, ale przede wszystkim córka Ludwika Lubieńskiego, oficera ze sztabu generała Sikorskiego.
Gdyby zapytać o najbardziej tajemniczą postać obecną 22 listopada 1963 r. na Dealey Plaza w Dallas, to od razu ciśnie się na usta kobieta w dziwnej chuście na głowie.
Zwolennicy wersji oficjalnej katastrofy gibraltarskiej powtarzają jak mantrę, że Liberatory były samolotami łamliwymi, dosłownie rozpadającymi się na kawałki w kontakcie z wodą.
Wyschnięte przestrzenie Nevady. Kępy trawy wyrastają z brunatnej ziemi. Przecina je autostrada Alien Highway 375. Ostatnim na niej przystankiem jest osada o nazwie Rachel.
Zdarza się czasem, że w oficjalnych raportach znajduje się passus, którego przywołanie zdaje się obalać główne tezy owego raportu. Dzieło komisji Warrena nie jest od tego wolne.
Jesse Marcel był pierwszym człowiekiem, który dotarł do rancha Brazela nieopodal Roswell w stanie Nowy Meksyk. Jego syn pielęgnował wiedzę o tym, co wydarzyło się tamtego dnia.
Zdaniem wielu badaczy to pewien Francuz oddał z trawiastego pagórka śmiertelny strzał do JFK. Wyglądał jak Maurice Ronet w filmie „Windą na szafot”, a nazywał się Lucien Sarti.
Każdy interesujący się śmiercią generała Sikorskiego wie jak ważną rolę w gibraltarskiej łamigłówce zajmuje postać polskiego kuriera Jana Gralewskiego.
Temat „snuffu”, czyli relacji na żywo pokazującej rzeczywistą śmierć człowieka objęty jest w kulturze masowej tabu. Żadna poważna stacja telewizyjna go nie dotknie.
Książkę Wacława Subotkina „Tragiczny lot generała Sikorskiego” wydano za czasów PRL. Autor nie zajmuje się snuciem teorii, a jedynie przytacza nieliczne dostępne dokumenty z ’43.
Większą niż Stu legendą jest Paul McCartney. Pod koniec lat 60-tych wybuchła plotka, że zginął on w wypadku samochodowym. I że Beatlesi, z jakiegoś niepojętego powodu, tego nie ujawnili i zastąpili go sobowtórem. Kanadyjskim policjantem. Plotka ta stała się strasznie popularnym mitem miejskim, a fani Beatlesów rzucili się robić prywatne dochodzenia w tej sprawie. Zaczęli szukać na okładkach płyt i w tekstach utworów znaków i sygnałów, które miałyby sugerować, że faktycznie jest z Paula trup.