Hellblazer Mike’a Careya
Hellblazer powstał nie z zamiłowania do demonów, ale ze wstrętu wobec monotonnej, robotniczej brytyjskiej rzeczywistości.
Hellblazer powstał nie z zamiłowania do demonów, ale ze wstrętu wobec monotonnej, robotniczej brytyjskiej rzeczywistości.
Uczestniczyć w przygodach nieustraszonego prymitywa z Cymerii to nic, jeśli nie czytało o jego wyprawie do prastarego miasta Xuthal.
Dawno temu chodziłem na warsztaty literackie w Staromiejskim Domu Kultury. Rzeczą, która zainspirowała mnie do siedzenia przed pustą kartą papieru była gra komputerowa.
Rzadko zdarza się widzieć parę aktorów swą osobowością tak daleko wyrastających ponad marny materiał, w którym przyszło im grać. Mowa o Christopherze Lee i Peterze Cushingu.
Dokumenty filmowe przez wiele lat były wiernymi relacjami z rzeczywistości. Nie chciały być wywrotowe, lecz informacyjne. W latach 60-tych wszystko się w tej sferze odmieniło.
Dzisiaj mija szczególny dzień. Dokładnie 50 lat temu Atari ogłosiło wprowadzenie na rynek automatu, który miał roznieść w puch konkurencję wraz z konsolą Magnavox Odyssey włącznie.
Był największą szychą w Hollywood, człowiekiem, który kreował i strącał gwiazdy z firmamentu. A potem sam został strącony. Kto dziś jeszcze pamięta o Michaelu Ovitzu?
Birmingham początku lat osiemdziesiątych. Region dotyka fala bezrobocia wywołana reformami Margaret Thatcher. Na ulicach czuć marazm i beznadzieję.
Drogie dzieci, jeśli byłyście dziś grzeczne, opowiem wam bajkę o praszczurze nie tylko platformówek, ale poniekąd wielu gier przygodowych.
W 1981 r. w całych Stanach Zjednoczonych automaty do gier przyniosły dochód w wysokości 5 mld dolarów. Spędzono przy nich około 75 tys. godzin roboczych.
W 2013 r. minęło pół wieku od śmierci Marilyn Monroe. Nie w albumach formatu A4, lecz na dwóch płytach DVD znajduje się bodaj najwierniejsze wspomnienie o aktorce.
Większą niż Stu legendą jest Paul McCartney. Pod koniec lat 60-tych wybuchła plotka, że zginął on w wypadku samochodowym. I że Beatlesi, z jakiegoś niepojętego powodu, tego nie ujawnili i zastąpili go sobowtórem. Kanadyjskim policjantem. Plotka ta stała się strasznie popularnym mitem miejskim, a fani Beatlesów rzucili się robić prywatne dochodzenia w tej sprawie. Zaczęli szukać na okładkach płyt i w tekstach utworów znaków i sygnałów, które miałyby sugerować, że faktycznie jest z Paula trup.