CERN jest zlokalizowane na rogatkach Genewy, a dokładniej w miasteczku Meyrin, czyli ichniejszym odpowiedniku warszawskich Janek. Dojeżdża tam z miasta tylko jeden autobus.
Gdzieś kawałek za wartownią, przy której osadzono obstawiany przez wartowników szlaban (na zdjęciu), znajduje się LHC, czyli Wielki Zderzacz Hadronów. Pytam strażnika, czy można tam wejść i pozwiedzać. On na to, że LHC znajduje się pod ziemią. Ja na to, że wiem, ale chciałbym zobaczyć wjazd do niego, jeśli to możliwe. Niemożliwe. Dopiero potem od spotkanego w autobusie Genewczyka dowiedziałem się, że w 2008 r. podczas inauguracji zorganizowano dzień otwarty i jedynie wówczas można było zjechać na dół.
Budynek centralny LHC, składający się z sześciu poziomów “nafaszerowanych od góry do dołu światłowodami, procesorami i układami scalonymi”, zbiegających do tunelu o obwodzie ponad 20 kilometrów. Wokół są pola uprawne, więc można było swobodnie kopać bez obawy, że wwiercimy się w jakąś zakopaną instalację. LHC od momentu powstania przez długi czas nie działał. Cały czas są z nim kłopoty techniczne. Potem przefruwający ptak zrzucił kawałek bagietki, która spowodowała spięcie w tej kosmicznej machinerii, pozwalającej spojrzeć na drugą stronę rzeczywistości. W jednym z artykułów przeczytałem, że pojawiły się teorie, jakoby był to efekt bozonu Higgsa, hipotetycznej cząstki elementarnej istniejącej krótko po Wielkim Wybuchu, która dała początek całej materii.
Wkrótce po początku Wszystkiego, zdaniem większości fizyków teoretycznych, cząstki elementarne poruszały się z prędkością światła. Zgodnie ze Szczególną Teorią Względności, wszystko co porusza się tak szybko, nie posiada masy. I właśnie bozon Higgsa pomógł stworzyć cząstki elementarne, z których składają się gwiazdy i wszystko inne co widzimy we Wszechświecie. Bozon Higgsa istniał przez zaledwie ułamek sekundy, ale zdołał wytworzyć tzw. pole Higgsa, które do dzisiaj nas otacza. Oddziałuje ono z prawie wszystkimi cząstkami, spowalniając je i nadając im masę. Dzięki temu w wyniku zderzeń mogą one łączyć się w cząsteczki.
Bozon Higgsa, zwany także czasem „boską cząstką” rzekomo nie chciał być odkryty (a LHA miał to umożliwić) i stwarzał nowe problemy. W końcu się jednak poddał. Ostatecznie 4 lipca 2012 r. ogłoszono dumnie, że LHC potwierdził jego istnienie.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Jeszcze lepsze jaja były gdy ogłoszono, że znaleźli cząstki szybsze od światła. Co to było? Wadliwy kabel?
Pisano, że bozon Higgsa to de facto grawiton, czyli poszukiwana cząstka odpowiadająca za grawitację. Obawiam się, że istnienia grawitonu nie da się eksperymentalnie potwierdzić, dlatego że porcje tej energii są zbyt małe, są wielkości które realnie istnieją natomiast ich wartości są podprogowe, dzisiaj nikt ich nie wykryje. Natomiast jestem pewien że grawitony realnie istnieją, w układzie materia – eter musi istnieć coś (grawiton) co przenosi energie między materią a eterem, inaczej grawitacja byłoby to czary mary. Moim zdaniem grawitacja to oddziaływanie w układzie materia-eter, a nie materia-materia.
Po pierwsze, nie istnieje sposób dowiedzenia, że kwarki są lub nie są niepodzielnymi składowymi materii. Czy to znaczy, że nie wolno szukać odpowiedzi na pytanie „czy kwarki są niepodzielnymi elementami materii”?
Kolejną oczywistością jaką zauważyłeś jest fakt, że model standardowy ma braki, a fizyka kwantowa nie wyjaśnia zjawiska grawitacji. I co z tego? Skoro obecna teoria nie jest idealna nie wolno tworzyć lepszych (czyli należy zaprzestać badań) i używać już istniejących? Model standardowy, pomimo braków doskonale wyjaśnia obserwowane zjawiska i pozwala przewidywać z bardzo dużą dokładnością. Jeśli chodzi o alternatywy dla modelu standardowego to możesz choćby odnieść się do teorii strun. Tam również znajdziesz wyjaśnienie zjawiska, które model standardowy określa mianem „bozony Higgsa”. A odpowiedź na pytanie „dlaczego prawa fizyki są takie a nie inne” jest warta kilku nagród Nobla. Problem polega oczywiście na na tym, że nikt jeszcze nie zaproponował teorii wyjaśniającej wartości różnych stałych i pochodzenie zasad fizyki.
Czemu Ziemia się kręci? Ma przecież PŁYNNE JĄDRO. Wiecie co to moment pędu? Zewnętrzne warstwy jądra ziemi trą o elementy o stanie stałym, i jednocześnie, przy obrocie Ziemi kumulują się po zewnętrznej stronie od osi obrotu – siła dośrodkowa. Żeby ruch obrotowy mógł nawet w idealnej próżni (której nie ma) trwać miliony lat, to planeta musiałaby mieć całkowicie stałe, całkowicie niesprężyste jądro. Wtedy wektor sił odśrodkowych byłby równy 0 w stosunku do osi obrotu. Jest dokładnie inaczej. Magma absorbuje energię i zmienia swoją gęstość, a dodatkowo kumuluje się na odśrodkowej, przez co każdy obrót naszej planety kosztuje ją niewyobrażalną ilość energii. To, że się udaje, że problem nie istnieje, nie oznacza, że faktycznie go nie ma. Naukowcy próbują odnaleźć bozon higgsa, a nadal nie mamy zielonego pojęcia, czemu w ogóle istniejemy (nie muszę chyba mówić, że gdyby nie nieznana nam siła, która utrzymuje nas w trajektorii sunęlibyśmy właśnie przez przestrzeń, na wprost, zamarznięci), Wiecie co to znaczy? Że możecie sobie całą astronomię i fizykę wsadzić w d***, bo zgodnie z tym co znamy Ziemia nie ma absolutnie żadnego prawa wykonywać ruch obrotowy. Eksperyment? Zakręćcie jajkiem niegotowanym, to zobaczycie co się powinno stać z ziemią, tylko w biliony razy mocniejszym wydaniu.
Coś tu jest pokręcone. Jeśli cząstka istniała ułamek sekundy i już jej nie ma, to co jest nośnikiem pola?
Odpowiedź jest taka, że trochę tych bozonów Higgsa – według teorii – miało przetrwać do naszych czasów. Jakkolwiek ironicznie to brzmi.
A co powiecie na równoważenie sił. Załóżmy że w samym środku ziemi w punkcie zero znajduje się nano czarna dziura produkująca przyciąganie grawitacyjne.Do stałej powierzchni ziemi .Ale siła odśrodkowa masy ziemi nie pozwala na zapadnięcie się planety do środka czarnej dziury.Czyli układ się równoważy gdy czarna dziura jest rozciągana przez masę ziemi na tyle by nie ulec rozpadowi a jednocześnie czarna dziura przyciąga masę ziemi.Tak o to po mojemu mamy grawitację i pole magnetyczne na naszej planecie.
No ale grawitacja nie jest zjawiskiem lokalnym, ale powszechnym we Wszechświecie. Natomiast istnienie czarnej dziury wewnątrz Ziemi byłoby zabójcze i raczej żadna siła odśrodkowa by jej nie zrównoważyła 🙂