Nowy telewizyjny detektyw na miarę naszych czasów, o aparycji, sposobie bycia i manierach Ferdka Kiepskiego ze zdolnością analizy Sherlocka Holmesa.
Everet Backstrom (Rainn Wilson) jest zaprzeczeniem typowych wyobrażeń o policyjnych detektywach. Nie jest przystojny, ani dobrze zbudowany, ani nawet gładko ogolony. Chodzi rozchełstany i zaniedbany. Wbrew kategorycznym zaleceniom lekarzy dalej pali cygara i pije whiskey, również w czasie pracy, mimo że z racji wieku i dotychczasowego trybu życia jest narażony w każdej chwili na zawał. SWoiście rozumie etos pracy w policji w myśl zasady cel uświęca środki. Potrafi podrobić nakaz rewizji, podrzucić kompromitujące materiały oskarżonemu, włamać się do mieszkania, nakłaniać kolegów do składania fałszywych zeznań, byle uzyskać to, co jest mu akurat potrzebne. Ma iście niewyparzony język, jest często chamski i bezczelny, widzi w ludziach raczej ich mroczne motywacje. Pod wszystkimi względami za wyjątkiem jednego jest idealnym antybohaterem.
Tą jedną rzeczą, która sprawia że mimo wszystko sprawdza się jako detektyw, jest jego umiejętność myślenia tak jak inni ludzie, podejrzani, ofiary, świadkowie. Backstrom często na głos mówi, że jest daną osobą i zaczyna krok po kroku, również na głos, dochodzić do prawdziwych motywacji, często do brakującego kawałka układanki. Wszystkie niedostatki szefa, jego chodzenie na skróty i wbrew procedurom, nadrabia jego zespół. Wyglądająca jak nastolatka detektyw Gravely dba o to, by ich sprawy obroniły się w sądzie. Czarnoskóry detektyw Almond jest niczym góra, spokojny, elegancki, w wolnym czasie jest pastorem, a w zespole głosem rozsądku. Detektyw Paquet ma korzenie francuski i jest specjalistką od komputerów. Detektyw Niedermayer, nienaganny w ubiorze, specjalizuje się w analizie dowodowej. Pomaga im też mundurowy policjant Frank Moto, który jest od wyczynów fizycznych, ale ma aspiracje, żeby również zostać detektywem.
Serial zbiera cięgi u recenzentów, że wtórny, że Backstrom to taki niedorobiony odpowiednik doktora House’a. Faktem jest, że jak to w nowych serialach, aktorzy dopiero się zgrywają i szukają wyróżników stylu swoich bohaterów, natomiast Backstrom nie zasługuje na potępienie w czambuł. Jest tu sporo ciekawych dialogów i spostrzeżeń o kondycji ludzkiej. W każdym z nas tkwi cząstka Backstroma, kiedy rozwaleni na kanapie trzymając piwo gapimy się w telewizor lub na lekkim kacu po wczorajszej imprezie musimy zebrać się i pójść do pracy. Wielu z nas chciałoby czasem być aż tak bezpośrednim, żeby powiedzieć komuś innemu w twarz, że jest osłem lub że wcale nie jest nam żal z powodu nieszczęścia, że sobie na nie zasłużyli, tylko brakuje odwagi, za silne są konwenanse, obawiamy się co inni pomyślą. Backstrom rzuca kawę na ławę i choć robi to w sposób daleki od kulturalnego, to często trafia w punkt. Przy tak silnej polaryzacji Backstrom kontra reszta zespołu, serial ma wiele możliwości rozwinięcia skrzydeł i pierwsze kilka odcinków pokazują, że sprawy idą we właściwym kierunku.
Źródło grafiki: extratv.com