Odkryto je w 2010 r. Nie są widoczne gołym okiem, więc ich rozpoznanie nastąpiło w wyniku analizy danych spektralnych.
Zaczęło się od obserwacji dokonanych przez niemieckiego satelitę ROSAT. Niedługo potem dokładniejsze pomiary poczyniło obserwatorium Fermi Gamma-ray Space Telescope, który bardzo wnikliwie zajrzał do centrum Drogi Mlecznej. W samym środku naszej galaktyki dostrzeżono bowiem coś dziwnego, promieniowanie, którego teoretycznie nie powinno tam być. Analiza danych wskazała, że źródła promieniowania zarówno w zakresie gamma, jak i rentgenowskim znajdują się w postaci dwóch tajemniczych formacji. Wyglądają one jak dwie przylegające do siebie kule, stąd więzła się ich nazwa – bąble – z dodatkiem „Fermiego”, od teleskopu, który je namierzył. Owa formacja rozciąga się na długość około 25 lat świetlnych. Ale czym są owe bąble, poza faktem, że stanowią źródło bardzo silnego promieniowania?
Pierwsza hipoteza określała genezę bąbli Fermiego jako pozostałości po tzw. dżetach, czyli strumieniach materii zasysanych przez znajdującą się w centrum Drogi Mlecznej super masywną czarną dziurę. W takich sytuacjach wciągana materia porusza się z ogromną prędkością, cząstki elementarne zderzają się ze sobą, przez co wydzielane są odpowiednio wielkie ilości energii, czyli promieniowania. Owych dżetów w momencie obserwacji już nie dostrzeżono i właśnie ów fakt budzi największe wątpliwości.
Druga hipoteza wiąże bąble Fermiego z ciemną materią. W rejonie występowania anomalii miałoby występować zderzanie się i anihilowanie ciemnej materii, co miałoby stanowić źródło promieniowania. Ale dlaczego akurat w tak stosunkowo niewielkim jak na skalę kosmiczną rejonie? Równie trudno to wytłumaczyć.
Na razie pewne jest, że bąble Fermiego przypominają promieniowanie „znikąd”. To znaczy, brak widocznej struktury, która byłaby źródłem owego promieniowania. Być może odkryta w 2010 r. anomalia zaprowadzi nas do nieznanej dotąd wiedzy dotyczącej Wszechświata? Być może dzięki tej obserwacji ukute zostaną teorie porównywalne do tych Einsteina?
Na razie w niektórych dyskusjach wymienia się bąble Fermiego jako największą ze współczesnych zagadek Wszechświata.
Źródło grafiki: pixabay.com
A miało być tak pięknie… Wtem okazuje się, że nasza ukochana Mleczna Droga jest już nieco rozklekotana. Już mało, że ziemia nie jest w centrum wszechświata, ale do tego okazuje się, nasza Galaktyka zdążyła parę guzów sobie ponabijać po drodze. Nie wykluczone, że w jej środku znajduje się monstrualnych rozmiarów czarna dziura, to do tego jeszcze te bąble? Uff, troszkę to wszystko zaczyna się zdawać mroczne 🙁
Może to pozostałość po obustronnej biegunowej erupcji materii przez kształtującą się galaktykę przed miliardami lat? To, co zostało z jetów? Takie coś powinny posiadać więc wszystkie galaktyki spiralne. U tych bardziej odległych (dla nas młodszych) – galaktyk aktywnych (wraz z kwazarami), to rzecz wiadoma.
Dalsze badania bąbli Fermiego, które jako pierwsi wykonali astrofizycy podczas poszukiwania ciemnej materii, mogą w rzeczywistości pomóc rozpoznać ciemną materię. To dlatego, że centrum galaktyki, skąd pochodzą pęcherzyki, jest uważane za jedno z najlepszych miejsc, gdzie można znaleźć dowody istnienia ciemnej materii. Można je wykryć jako nadmiar promieni gamma, wytwarzanych kiedy cząsteczki ciemnej materii zderzają się z innymi. Aby znaleźć ten nadmiar, astrofizycy będą musieli dokładnie zrozumieć bąble Fermiego.
W niektórych z najbardziej akceptowanych modeli ciemnej materii, naukowcy oczekują, że sygnały pochodzące z centrum galaktyki będą znacznie jaśniejsze niż gdziekolwiek indziej na niebie. Istnieją już wskazówki ciemnej materii pojawiające się w mapach gamma z centrum galaktyki – wskazówki, które mogą ostatecznie doprowadzić do odkrycia ciemnej materii.
Może to pozostałość po zderzeniu (połączeniu się) z inną galaktyką.
Stworzono właśnie model tłumaczący Bąble Fermiego. Motorem napędowym były dżety wyemitowane przez centralną czarną dziurę Drogi Mlecznej, czyli Sagittarius A*. Powstały one ok. 5 milionów lat temu. Wiek bąbli Fermiego jest zgodny z wiekiem wynikającym z ostatnich obserwacji promienowania UV pochodzącego z chmur o dużej prędkości, które znajdują się w pobliżu tych formacji. Model sugeruje, że całkowita energia wyemitowana do bąbli Fermiego przez supermasywną czarną dziurę jest bliska energii powstałej na skutek eksplozji ok. 20 tysięcy supernowych. Całkowita ilość materii zużywanej przez Sagittarius A* podczas tego zdarzenia wyniosła około 100 mas słonecznych. Co ciekawe, tak wysoka aktywność „naszej” czarnej dziury jest zaskakująca, bowiem w ostatnich latach była ona niezwykle spokojna.