Cały wiek XX obfitował w odnajdywanie obiektów nie pasujących do akademickiej historii. Część z nich słusznie uznano za fałszerstwa, zaś o pozostałych wolano nie mówić głośno.
Pisaliśmy już o mechanizmie z Antykithiry, którego pochodzenie próbuje się wytłumaczyć na mniej lub bardziej naukowe sposoby. Z kawałem aluminium z Aiud jest trochę innego rodzaju problem. Istnieją właściwie dwa wyjścia: albo uznamy go za współczesną podróbkę, albo w końcu będziemy musieli przyznać, że w historii świata istnieje jakieś zagubione ogniwo. Większość komentatorów przychyla się do tej pierwszej opcji, głównie ze względu, że odkrycie tego artefaktu skrywa swego rodzaju mgła tajemnicy.
Oto jest rok 1974, okolice liczącego sobie 700 lat miasteczka Aiud w Rumunii. Dodajmy na marginesie, że znajdujemy się w regionie dobrze znanym miłośnikom grozy, czyli Transylwanii. Grupa robotników prowadzi prace w brzegu rzeki Mures. Rozkopując piach, docierają do archeologicznego znaleziska. Jakieś 10 metrów pod ziemią spoczywa zgrupowanie trzech przedmiotów. Dwa z nich to kości mastodontów, liczące sobie po wiele tysięcy, jeśli nie milionów lat. Ale jest też coś więcej. Obok nich spoczywa bowiem metalowy przedmiot, przypominający z wyglądu główkę młotka z dwoma dziurami w środku. Zostaje on odesłany na dalsze badania do instytutu zajmującego się metalami w rumuńskim Magurele.
Uczeni badający artefakt z Aiud nie byli widmami. To całkiem realni ludzie, tacy jak doktor Florin Gheorghita. Biorąc na warsztat wykopany z rzeki ten pozornie banalny kawałek młotka, w najśmielszych snach nie spodziewali się do jakich wniosków dojdą. Okazać się miało, że artefakt stanowi bardzo skomplikowany stop ponad dziesięciu składników. Prawie 90% stanowiło aluminium, ale znajdowały się również domieszki silikonu, cynku, miedzi, a nawet minimalny udział srebra. Trzeba od razu dodać, że aluminium nie występuje samoistnie w przyrodzie. Metodę jego produkcji opanowano dopiero około 1825 roku, na masową skalę wdrażając pod koniec XIX wieku. Do procesu wytwarzania potrzeba temperatury nie mniejszej niż 1000 stopni Celsjusza.
Po badaniach artefakt z Aiud trafił do muzeum historycznego Transylwanii w mieście Cluj. Istnieją jego fotografie, są świadkowie którzy jeszcze w 1995 roku widzieli go w magazynie tegoż muzeum. Dzisiaj nie jest jednak jasne gdzie ów artefakt się znajduje. Jeśli został stworzony przez jakiegoś fałszerza i zakopany pod ziemią, to ów fałszerz musiał dysponować najnowocześniejszym warsztatem produkcyjnym, gdyż stworzenie metalu ze stopu kilkunastu składników nie jest możliwe dla amatora. Pytanie, po co fałszerz miałby to robić, skoro nikt nie czerpał korzyści z owego artefaktu? Z drugiej strony przypomina się też całkiem słusznie o skąpych źródłach opisujących odkrycie z 1974 r. Trzeba przy tym pamiętać, że wówczas w Rumunii rządził Nicolae Ceausescu, a komunistyczny reżim nie tolerował żadnych nowości. Jednocześnie nie da się zaprzeczyć, że taki przedmiot istniał. Co więc o całej sprawie myśleć?
Jeśli to co znaleziono w Aiud nie zostało zakopane 10 metrów pod ziemią przez jakiegoś super wyrafinowanego dowcipnisia, to nie mamy wyjścia i musimy przyznać, że Erich von Daniken i jego wyznawcy mogą jednak mają trochę racji.
Źródło grafiki: betterthanufos.blogspot.com
Naprawdę ciekawe. Trzeba by się dowiedzieć czy taki stop stosuje się obecnie np. w statkach kosmicznych, poznać jego właściwości itp. Do dzieła!
W Internecie można znaleźć komentarze jakoby była to część obcego statku kosmicznego 🙂 Największy problem z tym artefaktem jest wszakże taki, że nie wiadomo obecnie gdzie się znajduje. Brak również oficjalnych danych opisujących badania nad nim. Są jedynie zdjęcia oraz relacje osób, które go niegdyś widziały.
Ale skład chemiczny jest znany więc ktoś mógłby stworzyć taki stop i przebadać.
Na dobranoc zaryzykuję próbę strzału: ten artefakt to kawałek samolotu z II WŚ, stopy Al z Zn stosowano w lotnictwie już w latach 30-ch XX w., na dodatek miejsce znaleziska (rzeczny piach) sprzyja mieszaniu się warstw, aha mastodonty wymarły w Europie… 3 mln lat temu
Zastosowałeś sprytne rozumowanie: ponieważ nie mógł to być starożytny artefakt, musiało to być coś z czasów II wojny światowej 🙂 Faktem jest, że przedmiot z Aiud otaczają tajemnice, ale tak się działo z wieloma innymi znaleziskami, takimi jak dyski Dropa. Albo ci biedni ludzie wymyślają sobie takie mitomańskie historie i nie chcą przyznać, że znaleźli kawałek samolotu, który w ciągu kilkudziesięciu lat zakopał się 10 metrów pod ziemię, albo mamy do czynienia ze znaleziskami burzącymi fundamenty historii świata i jako takimi nie mogącymi być opublikowanymi.