Już nie straszą nas kometą Halleya ani kalendarzem Majów. Nie mówią też o końcu świata, lecz o hekatombie 100,000 razy straszliwszej od Hiroszimy.
To wszystko może się stać już w 2036 r. Źródłem obaw astronomów jest asteroida 99942, nazywana też Apophis. Ma średnicę około 380 metrów. Odkryto ją w 2004 r. i początkowo nie przywiązywano do niej większej wagi. Dopiero po kilku latach obserwacji i obliczeń podano nieśmiało, że owo ciało niebieskie, które znajdzie się w pobliżu Ziemi w 2029 i 2036 r. może stanowić pewne zagrożenie dla niebieskiej planety. Pierwsze oficjalne wyliczenia mówiły, że w przypadku tej pierwszej daty prawdopodobieństwo zderzenia wynosi 1:45, czyli nieco powyżej 2%. Niewiele, jednak powstał problem z tą drugą datą. W jej przypadku nikt nie odważył się podać publicznie prawdopodobieństwa impaktu.
Otóż to co się stanie w 2036 r. jest trudne do przewidzenia z powodu interakcji w jakie wejdzie Apophis z naszą planetą siedem lat wcześniej. Może to zmienić jego kurs i bardzo niebezpiecznie przybliżyć go do atmosfery Ziemi. Profesor z petersburskiego uniwersytetu, Leonid Sokołow powiedział wręcz, że „Apophis zbliży się do Ziemi na odległość 37 000 kilometrów 13 kwietnia 2036 roku. Tego dnia może nastąpić kolizja z naszą planetą”.
W Internecie snute są mniej lub bardziej fantastyczne teorie na temat rzekomej zmowy w informowaniu o kursie Apophis. Faktem jest, że o ile na początku roku NASA wykluczała możliwość kolizji asteroidy z Ziemią, teraz brak komentarza na ten temat. Powód – brak wystarczających danych. Dodatkowo, od 1 października wyłączono stronę internetową NASA – stało się tak z powodu problemów USA z ustaleniem budżetu, co poskutkowało wstrzymaniem finansowania m.in. na www.nasa.gov.
Ziemia ocalała z wielu różnych kataklizmów, miała szczęście w ciągu ostatnich stuleci, więc nie ma powodu bać się aż tak bardzo. Trzeba być czujnym. I patrzeć w niebo.
Historia kontaktów Ziemi z asteroidami
Źródło grafiki: pixabay.com
Jak ruskie straszą zderzeniem z ziemią, to z dużym prawdopodobieństwem należy mniemać, że zderzenia nie będzie 😀
Sama asteroida to pikuś, newsem jest zamknięcie NASA. To zdarza się chyba po raz pierwszy od jej utworzenia.
Stwierdzenie że jakas asteroida pędzi w kierunku naszej planety jest BŁĘDNE. Taka sytuacja nie moze mieć miejsca poniewaz planeta jest w ruchu. Pędzi ze znaczną predkością po orbicie. Jak wiec asteroida moze poruszac sie w kierunku Ziemi skoro nasza planeta zmienia swoje położenie. Prawidłowe stwioerdzenie to takie że asteroida jest na KURSIE KOLIZYJNYM Z ZIEMIĄ. Inaczej mówiac w pewnym momencie oba ciała znajda się lub mogą znaleźć w tym samym miejscu przestrzeni.
Rosja rozpoczęła program mający na celu stworzenie największej na świecie międzykontynentalnej rakiety balistycznej, o największym pułapie i zasięgu. Ma przejść testy w locie do 2029 r. Zdaje mi się, że gdy Stany Zjednoczone są w kryzysie, Rosja tworzy jedyny pocisk zdolny wynieść jakikolwiek ładunek w kierunku obiektu zagrażającego Ziemi. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby np. NASA w tajemnicy wspierała Rosję (również finansowo) w projektowaniu tej rakiety. Hasło ICBM (Międzykontynentalny Pocisk Balistyczny) może służyć odwróceniu uwagi pospólstwa od prawdziwego przeznaczenia rakiety – po co siać panikę, że jakaś asteroida jest na trajektorii kolizyjnej i prawdopodobnie zagrozi Ziemi w ciągu najbliższych 30-40 lat? Tak spekuluję.
Jestem katolikiem i powiem wam że śmieszą mnie ci biedni naukowcy, którzy sami przyznają się że nic nie wiedzą. Nie potrafią nawet powiązać tego uderzenia z przed kilkuset lat z masowym wymieraniem. A przecież wystarczy sięgnąć po Pismo Święte by znaleźć odpowiedzi na znacznie trudniejsze pytania. Ci biedni głupcy powinni przestać zajmować się takimi pierdołami a skupić się na wspieraniu Kościoła Katolickiego w walce ze znienawidzonym przez naszego miłosiernego Stwórcę ateizmem. W obecnej sytuacji budzą tylko śmiech i politowanie
Apophis po raz pierwszy zbliży się do Ziemi w piątek, 13 kwietnia 2029 roku. Naukowcy z Massachusetts Institute of Technology proponują pokrycie zagrażającej asteroidy białą farbą, aby wywołać efekt Jarkowskiego. Pod koniec XIX wieku ten inżynier polskiego pochodzenia ogłosił, że trajektoria małego obiektu kosmicznego zmienia się pod wpływem promieniowania termicznego wywołanego ciepłem powstającym na powierzchni tego obiektu – pod wpływem promieni słonecznych. Właśnie do tego miałaby posłużyć farba.
Piątek trzynastego okazałby się wielce pechowy… Schizofrenia związana z tym tematem jest również odzwierciedlana w dokumentach ONZ gdzie dla przykładu w piątym wydaniu sprawozdania IPCC AR5 “Climate Change2013: The Physical Science Basis” stwierdzono wyraźnie, że geoinżynierię prowadzi się na całej północnej półkuli, zalecając utrzymanie programów i jednocześnie stwierdzając, że takie programy nie mają miejsca. Podobnie ludzie na całym świecie są światkami programów geoinżynieryjnych, a mimo to rządy i państwowe agencje zaprzeczają, iż takowe działania mają miejsce.
Ile będzie szans na impakt? 1:1000000?
Trochę większa. Patrz artykuł. Około 2%.
Według obecnych danych planetoida w 2029 roku minie Ziemię w odległości ok. 38 000 km. Obiekt osiągnie jasność 3,3 magnitudo i będzie widoczny gołym okiem w Europie, Afryce i zachodniej Azji. Będzie to pierwszy tak duży obiekt w znanej historii, który minie Ziemię w tak małej odległości. Naukowcy uważają, że planetoida tej wielkości mija naszą planetę w podobnej odległości średnio raz na 1500 lat.