Nie tak dawno temu Boże Narodzenie mogło kończyć się spaleniem domu, a szczytem nowoczesności było 'drzewko’ zrobione z barwionych na zielono gęsich piór.
Zwyczaj ubierania choinek na Święta Bożego Narodzenia prawdopodobnie narodził się w Niemczech w XV wieku. Pierwsze ozdoby zrobione były z papieru, wieszano też na drzewkach słodycze. Legenda niesie jakoby podczas pewnego wieczornego spaceru Marin Luter, inicjator reformacji, spojrzał jak gwiazdy migoczą między świerkami i tak mu się to spodobało, że udekorował w domu drzewko zapalonymi świeczkami dla uciechy dzieci.
Ciężko dzisiaj stwierdzić czy pięćset lat temu z okładem inspiracją było tylko rozgwieżdżone niebo czy też Luter zobaczył oświetloną choinkę w zaprzyjaźnionym domu. Dość rzec, że w czasach bez elektrycznego oświetlenia grudniowe wieczory były długie i ciemne, stąd iluminacja na choince była świetnym pomysłem. Trzeba było tylko bardzo uważać, żeby drzewko nie zajęło się ogniem, a wraz z nim całe domostwo. Choinkę się zapalało i gasiło nie tylko ze względów bezpieczeństwa, świece też wtedy swoje kosztowały.
Pierwsze srebrne girlandy na choinkę powstały również w Niemczech, w roku 1610. Były nie tylko koloru srebrnego, ale wykonywano je z prawdziwego srebra, które maszynowo wyciągano w cienkie paski, z których tworzono ten rodzaj ozdoby. Srebro było wystarczająco trwałe, natomiast dość szybko śniedziało, szczególnie przy oświetleniu ze świec. Srebro jako surowiec do girlandów wykorzystywano aż do XX wieku, kiedy wynaleziono tworzywa sztuczne.
A pierwsze szklane bombki? Tak, też w Niemczech. Szkło jako tworzywo do ozdób choinkowych zaczął używać Hans Greiner początkowo w postaci małych paciorków. Nieco później sztuka ta rozwinęła się do postaci znanej dzisiaj. W 1850 roku Justus von Liebig opracował technikę srebrzenia szkła, dzięki czemu powstały błyszczące bombki bardzo podobne do tych, które teraz mamy w domu.
W związku z postępującym świątecznym przetrzebianiem lasów iglastych, praktyczni Niemcy początkowo wprowadzili prawny zakaz posiadania więcej niż jednego drzewka w danym domu, a następnie w roku 1880 wynaleźli sztuczne choinki. Pierwsze egzemplarze miały stelaże drewniane, a gałęzie wykonanie z piór gęsich barwionych na zielono.
W wieku XX zaczęto wykonywać sztuczne choinki z różnych innych materiałów. W Stanach wymyślono choinkę zrobioną z włosia zwierzęcego barwionego na zielono, wykonaną podobną metodą jak szczotki do toalet. Również w Stanach między 1958 a 1965 rokiem bardzo popularne były choinki zrobione z aluminium. Potem nastąpił czas plastikowych choinek z PVC. Oryginalnym i opatentowanym w USA pomysłem jest choinka zrobiona ze światłowodów, dwa w jednym – 'gałęzie’ i oświetlenie.
Amerykanie też sprawili, że mamy choinki oświetlone bezpiecznymi i efektownymi łańcuchami z lampkami. Pierwsze elektryczne oświetlenie na choince zamontował u siebie w domu Edward Johnson, współpracownik i wiceprezes w firmie Thomasa Edisona, wynalazcy żarówki. W grudniu 1882 roku przyozdobił swoje drzewko osiemdziesięcioma lampkami w kolorach niebieskim, czerwonym i białym. Wynalazek szybko przyjął się w witrynach sklepowych, ale był zbyt drogie dla przeciętnego domu, dopiero pięćdziesiąt lat później elektryczne lampki wyparły świece jako oświetlenie choinek.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Świętym, który, jak głosi legenda, miał uczynić z choinki przypomnienie Chrystusa był niejaki Bonifacy – misjonarz nawracający pogan. Zdarzyło mu się podobno ściąć święty dąb, który upadając połamał wszystko dookoła z wyjątkiem jednej, malutkiej jodełki. Dopatrzył się w tym znaku, że zawsze zielona jodełka jest wieczna i trwała, jak Bóg dający wieczne życie. Nie wiedzieć czemu, nawracanym poganom nie spodobało się to, co głosił. Przyczynili się więc do nagłego zejścia Bonifacego z tego „padołu łez” – w 754 roku. Jako męczennik zyskał tytuł świętego i Apostoła Niemiec. Później, na kilka ładnych lat o tradycji choinkowej (z takim poświęceniem ustanowionej) zapomniano. Pojawiła się znów „nagle” na początku XV wieku w szpitalu św. Ducha we Fryburgu. Ustawili ją członkowie Bractwa Czeladników Piekarskich. Udekorowana była piernikami, opłatkami i owocami. Nie zyskała sobie jakiejś szalonej popularności. Początkowo była jedynie fanaberią, atrybutem bogatych świąt w magnackich domach. I to też tylko niektórych. Kościół był jej niechętny ze względu na wyraźne pogańskie korzenie. Jednak systematycznie zyskiwała „wielbicieli”. Jednym z nich był Marcin Luter. To protestanci wypromowali choinkę w szerokim świecie.
Niektórzy uważają, że historia choinki sięga zdecydowanie dalej niż średniowiecza, jeszcze czasów pogańskich. W starożytnym Rzymie mieszkańcy podczas obrzędów, by udobruchać boga urodzaju, ozdabiali drzewa liściaste bluszczem i laurem. Celtowie z kolei upodobali sobie jemiołę. Egipcjanie świętując najkrótszy dzień w roku – przesilenie zimowe, znosili zielone liście palm daktylowych do swoich domów jako symbol „triumfu życia nad śmiercią”. Dla druidów żywe gałązki ostrokrzewu oznaczały wieczne życie, a w mitologii nordyckiej symbolizowały odrodzenie boga światła i piękna – Baldera. Choinki, głównie świerki i jodły pojawiły się znacznie później. Misjonarze często odwoływali się do pogańskich symboli i obrzędów, niejako adaptując je dla potrzeb nowej religii, a obchody chrześcijańskich świąt łączono z tradycjami pogańskimi.
Po prostu zwierzęta mówią ludzkim głosem a przyroda wkracza do domów.