W 1933 roku oficer francuskiej Legii Cudzoziemskiej, Brenand, odkrył w Afryce coś dziwnego, wymykającego się akademickiej nauce.
Brenand przebywał na terenie dzisiejszej algierskiej Sahary, na płaskowzgórzu Tassili, którego nazwa oznacza w lokalnym języku „miejsce, gdzie płynie wiele rzek”. Odkrył tam jaskinię, na której ścianach znajdowały się niesamowite rysunki. Według oceny Henri Lota, który w latach 60-tych ewidencjonował tę niezwykłą galerię przedhistorycznej sztuki, najstarsze rysunki pochodzą sprzed około 10 tysięcy łat. Mimo poważnego wieku i niszczącego działania burz piaskowych, tassilskie żyrafy, bawoły, słonie, hipopotamy, nosorożce i całe czeredy dziwacznie ubranych i ustrojonych ludzi do dziś urzekają swymi żółtymi, różowymi I brązowymi barwami – nie mówiąc już o precyzji rysunku.
Wśród bardzo precyzyjnie rysowanych ludzi zdarzają się raz po raz postacie o całkowicie okrągłych głowach z dziwnymi wzorami na ich górnej części. Głowy te bardziej przypominają jakieś hełmy nurków aniżeli nawet najbardziej nieporadnie rysowane twarze ludzkie. Czym to można u artystów tak wiernie i doskonale przedstawiających liczne zwierzęta tłumaczyć? Zwłaszcza słynną sylwetkę „marsjańskiego boga” (na zdjęciu), nazwanego tak przez pierwszych odkrywców. Dość nieporadne wytłumaczenia próbowały identyfikować okrągłą głowę z maską muflona, czyli jedynego dziś gatunku dziko żyjącej owcy.
Galeria tassilska to jednak nie migawkowe zdjęcia jakiejś wymarłej cywilizacji artystów. To również ciągnąca się na przestrzeni wielu setek, a może nawet tysięcy lat kronika zamieszkujących te okolice społeczeństw. Wyraźnie widać, jak na rysunki najstarsze nakładają się stopniowo coraz nowsze, aby stać się z kolei tłem dla twórczości ostatnich mieszkańców Tassili. Wraz z wiekami zmienia się także sposób przedstawiania otaczającego świata. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że talent tassilijczyków z wiekami się rozwijał. To właśnie najpiękniejsze, najbardziej dojrzałe rysunki wyryte są najgłębiej. Kultura Tassili znów pojawiła się nagle w pełnym rozkwicie. Epigoni żyjący na tym miejscu później potrafili operować już tylko schematycznym konturem, nieporadną kreską!
Może tę niezwykłą tajemnicę potrafią wyjaśnić nowe odkrycia, o których świat się dowiedział dopiero w listopadzie 1975 roku. Oto uczeni francuscy i algierscy odkryli w saharyjskich pieczarach nowe setki rysunków, znów mówiących o jakże odmiennym klimacie tego regionu. Znaleziono wśród nich podobizny aligatorów, ryb, szeregu innych zwierząt wodnych, a także pływających w wodzie ludzi. Dotychczas ustalono, że rysunki dokonane zostały około 7 tysięcy lat temu.
Obecnie bezsporne jest to, że w Afryce panował kiedyś zupełnie inny klimat niż obecnie. To może tłumaczyć naskalne wizerunki przypominające ryby i inne zwierzęta morskie. Ale czy jest to pewne? Nie i zapewne już nigdy nie będzie.
Źródło grafiki: trilulilu.ro
Trochę przypomina ośmiornicę 😉
Zwłaszcza że Realianie wyglądają trochę inaczej niż pan z rysunku 😉
Malowidła z Tassili podzielono na pięć faz chronologicznych. Pierwsza z nich to tzw. okres dużej fauny datowany na 12 tys. – 6 tys. BP, czyli przede wszystkim ryty naskalne. Uważa się, że są dziełem społeczności łowiecko-zbierackich saharyjskiej Afryki. Dominują tu przedstawienia dużych zwierząt, jak słonie, nosorożce, hipopotamy, żyrafy, bawoły, tury oraz antylopy. Występują również niewielkich rozmiarów postacie ludzkie. Następnie pojawia się styl określany mianem „okrągłych głów”. Są to przede wszystkim malowidła. Te najbardziej znane koncentrują się w okolicach miejscowości Djanet. Wiele przewyższa swym rozmiarem człowieka, a niektóre są nawet dwukrotnie większe. Figury ukazane są zwykle w profilu i sprawiają wrażenie unoszenia się w powietrzu, przez co niekiedy łączone są z pewnymi doznaniami charakterystycznymi dla zjawiska szamanizmu.
Skąd mamy wiedzieć, że pokazane tu postacie odbiegają charakterem od innych, skoro nie pokazaliście nic z tych „żyraf, bawołów, słoni, hipopotamów, nosorożców” i „precyzyjnie rysowanych ludzi”? Poza tym rysowanie i malowanie pod wpływem halucynogenów nie jest wynalazkiem Witkacego …
Bo i Witkacy tego nie malował…
„Epigoni żyjący na tym miejscu później potrafili operować już tylko schematycznym konturem, nieporadną kreską!” Zupełnie jak komentarz na temat europejskiej sztuki nowożytnej. Hmmm, żadna nowość, zubożenie artystyczne celem głębszego przekazu.