Pocenie się służy przede wszystkim do ochładzania organizmu, ale naukowcy poszukują jego dodatkowych, mniej oczywistych funkcji.
Fiński biolog Markus Rantala z Uniwersytetu w Turku prowadził badania mające na celu sprawdzenie obecności feromonów w męskim pocie. Jego hipoteza stanowiła, że feromony te wpływają na zwiększoną skłonność do pracy w grupie. W tym celu skonstruował eksperyment w którym wzięło udział 40 mężczyzn w wieku dwudziestu paru lat. Grupa w parach miała zdecydować jak podzielić między sobą pulę 10 euro. Gracze składali oferty turami, jeden gracz podawał ofertę, drugi ją akceptował lub nie. Jeśli nie, to role się zamieniały.
W kolejnej serii Rantala dał graczom do powąchania substancję o zapachu drożdży. Zapach ten maskował fakt, że połowa uczestników wąchała przy okazji postulowane męskie feromony, a połowa, będąca grupą kontrolną, same drożdże. Uczestnicy mający być pod wpływem feromonów składali oferty średnio o pół euro wyższe i jednocześnie akceptowali oferty średnio o pół euro niższe. Badacze sprawdzali poziom testosteronu u graczy i odkryli, że wśród „feromonowców” ci z wyższym poziomem testosteronu, byli bardziej skłonni do domknięcia transakcji, nawet na mniej korzystnych dla siebie warunkach.
Substancja którą podano do wąchania w eksperymencie to androstadienon, steryd który u mężczyzn występuje w pocie, ale też w krwi oraz nasieniu. Naukowcy nie są zgodni czy faktycznie jest on feromonem. W eksperymencie Rantala poszedł trochę na skróty, bo stosował stężenia androstadienonu wielokrotnie wyższe, niż te z którymi stykamy się przykładowo w męskiej szatni po meczu piłki nożnej w upalny dzień. Gdyby substancja była faktycznie feromonem to powinna działać na ludzi w stężeniach naturalnych, a nie tylko w destylacie. Drugim czynnikiem, który może wypaczać wyniki, jest kulturowe uwarunkowanie samych Finów. Naród który musiał przetrwać w trudnych północnych warunkach klimatycznych prawdopodobnie jest z natury bardziej skłonny do pracy w grupie. Jest może ziarno prawdy w stereotypie, że Fin jest małomówny, bardzo praktyczny, siła spokoju. Podejrzewam że gdyby taki eksperyment powtórzyć w Polsce, to wynik mógłby być nieco inny. W myśl zasady chłop żywemu nie przepuści pewnie byśmy się targowali do upadłego, byle drugi gracz nie otrzymał w podziale więcej niż my sami.
Źródło grafiki: pixabay.com
Zacny autor zaczynał karierę w 2004 od artykułu opublikowanego w Science pt „Dobry nos do owulacji” 🙂 Tutaj jest jego strona domowa http://users.utu.fi/mjranta/