Marvin Heemeyer pewne nigdy nie chciał być bohaterem walczącym z bezdusznością władzy. Właśnie mija 10. rocznica jego śmierci.
Heemeyer prowadził swój niewielki biznes w Granby w stanie Kolorado i prawdopodobnie myślał już o emeryturze, gdy na początku lat 90. przedsiębiorca Cody Docheff kupił działkę sąsiadującą z jego ziemią, a lokalne władze zezwoliły na wybudowanie tam cementowni. W miejscu tym przechodziła jedyna droga dojazdowa do sklepu Heemeyera.
Marvin – w przeciwieństwie do Docheffa, człowiek z zewnątrz, bez żadnych znajomości – protestował, pisał listy, w ciągu dwóch lat wydał ponad 100 tysięcy dolarów na prawników, pokazywał plany, według których w tym miejscu nigdy miało nie być dużych zakładów przemysłowych. Jedynym skutkiem były szykany ze strony władz miasta.
Niepokorny tłumikarz otrzymał np. urzędowy nakaz, by przyłączyć się do systemu kanalizacyjnego Granby. Niestety, aby to zrobić, Marvin potrzebował przekopać się przez niecałe trzy metry ziemi należącej do cementowni, na co zgody nie wyraził Cody Docheff. Miasto nałożyło zatem na Heemeyera karę pieniężną za nielegalne odprowadzanie ścieków.
Gdy natomiast Heemeyer poskarżył się policji, że jego kłopotliwy sąsiad składuje na działce sterty śmieci, odpadów i zużytego sprzętu, kontrola przyszła do… Marvina, który otrzymał kolejną grzywnę za wrak samochodu na swojej posesji. Dziwnym trafem inspekcja nie objęła działki Docheffa. A gdy Heemeyer kupił buldożer Komatsu, by za własne pieniądze wybudować alternatywną drogę dojazdową do sklepu, urzędnicy nie wyrazili zgody na budowę.
Wreszcie Heemeyer miał dosyć. Sprzedał ziemię firmie wywożącej śmieci, a umowa zakładała, że wyprowadzi się w ciągu pół roku. Wydawało się, że to koniec tej historii.
Tymczasem 4 czerwca 2004 roku, tuż przed upływem terminu opuszczenia posiadłości przez Marvina, obrazki z maleńkiego Granby pojawiły się we wszystkich amerykańskich stacjach telewizyjnych.
Okazało się, że zdesperowany tłumikarz nie przesiedział ostatnich sześciu miesięcy bezczynnie. W tajemnicy przygotowywał swój kupiony wcześniej buldożer Komatsu D335A do ostatniej podróży.
Osłonił go z każdej strony warstwami betonu i stali, których grubość sięgała nawet 30 centymetrów. Zainstalował kamery pozwalające obserwować sytuację dookoła pojazdu. Podłączył je do dwóch monitorów w kabinie i dodatkowo obłożył warstwą kuloodpornego tworzywa. Sterowane od wewnątrz wężyki ze sprężonym powietrzem rozwiewały kurz przed kamerami. Heemeyer zainstalował również system klimatyzacji, a w ciasnej kabinie znalazły się także zapasy wody i żywności oraz środki pierwszej pomocy. Marvin mógł spędzić w buldożerze długie godziny, doskonale wiedząc, co dzieje się na zewnątrz. Dookoła pojazdu rozmieścił również trzy karabiny.
Tak przygotowany wszedł do swojego Komatsu i zamknął właz. O godzinie 15:00 buldożer Heemeyera wyjechał przez ścianę garażu, w którym był zaparkowany, i od razu skierował się w stronę zabudowań sąsiada. Szybko okazało się, jak potężną maszynę zbudował właściciel sklepu z tłumikami.
Cody Docheff, widząc, co się dzieje, próbował bronić swojej własności, blokując drogę ładowarką i usiłując zerwać łyżką gąsienicę buldożera – Komatsu wyszło zwycięsko z tej konfrontacji wielkich maszyn, taranując ładowarkę, a sam Docheff musiał ratować się ucieczką. Po kilkunastu minutach teren cementowni został zrównany z ziemią, a Heemeyer ruszył w kierunku centrum Granby.
Gdy buldożer staranował budynek miejskiego ratusza, dookoła roiło się już od policjantów i oddziałów SWAT, próbujących powstrzymać Marvina. W kierunku jego maszyny oddano ponad 200 strzałów, jednak żaden nie zdołał przebić stalowo-betonowej zbroi. Konstrukcja okazała się zbyt mocna również dla pocisków z broni przeciwpancernej. W pewnym momencie policjant wrzucił do rury wydechowej maszyny granat błyskowo-hukowy – jednak buldożer toczył się dalej. By oślepić kierowcę, stróże prawa próbowali trafić w kamery, lecz kuloodporne tworzywo wytrzymało.
W akcie desperacji jeden z zastępców szeryfa wspiął się na pojazd, ale nie potrafił otworzyć włazu. Policjant kilkukrotnie strzelił w pokrywę, ale gdy po chwili ześliznął się na dół, o włos unikając zmiażdżenia przez gąsienicę, okazało się, że Heemeyer – przewidując rozwój wypadków – oblał buldożer smarem, który skutecznie uniemożliwił wspinaczkę po jego pojeździe.
Wreszcie do akcji wysłano dwie ciężkie zgarniarki, których celem było zatarasować przejazd i zablokować buldożer. Mimo że kierowcy ciągników użyli całej mocy tkwiącej w ich maszynach, Marvin po prostu przesunął je, jakby były tylko wielkimi plastikowymi zabawkami.
Podczas swojego rajdu buldożer zniszczył trzynaście budynków – w tym cementownię, ratusz, biuro lokalnej gazety, której inspirowane przez władze miasta artykuły regularnie przedstawiały Marvina w negatywnym świetle, dom należący do sędziego, który wydawał niekorzystne dla Heemeyera wyroki. Wszystkie miejsca ataku związane były z krzywdami, których w przeszłości doświadczył tłumikarz.
Jednak mimo że buldożer został uzbrojony w trzy karabiny, ani jeden z kilkunastu wystrzelonych przez Marvina pocisków nie trafił w człowieka. Biorąc pod uwagę, że Heemeyer był doświadczonym strzelcem, a dzięki kamerom miał świetny ogląd pola walki, można podejrzewać, że nikogo nie ranił, bo nie miał takiego zamiaru. Jego jedynymi celami były budynki. Szkody wyrządzone przez dwugodzinny rajd buldożera zostały później wycenione na 7 milionów dolarów.
Kilka minut po godzinie 17, gdy Komatsu przejeżdżał przez gruzy jednego ze zdemolowanych budynków, gąsienica pojazdu niespodziewanie ugrzęzła w niewielkiej piwniczce. Równocześnie uszkodzeniu uległa chłodnica maszyny. Buldożer znieruchomiał, a jeden z policjantów okrążających pojazd usłyszał huk wystrzału, który dobiegł z jego wnętrza.
Obawiając się, że maszyna może być zaminowana, policja przetransportowała ją za miasto i dopiero tam przystąpiła do prób otworzenia kabiny. Długich 12 godzin trwało, nim palnikiem tlenowo-acetylenowym zdołano wyciąć dziurę w pancerzu, by wydobyć na zewnątrz ciało Marvina Heemeyera. Właz do buldożera był zaspawany od środka, co jednoznacznie wskazywało, że jego właściciel, wsiadając do pojazdu, wiedział, że nie opuści go żywy.
Okazało się, że buldożer nie był zaminowany, a Marvin popełnił samobójstwo, strzelając do siebie z rewolweru. To jedyna śmiertelna ofiara ataku na Granby.
Zgodnie z życzeniem rodziny zmarłego miejsce pochówku Heemeyera nie zostało podane do publicznej wiadomości. Na wniosek władz Granby buldożer Komatsu rozebrano na części i zezłomowano w różnych miejscach tak, by nie pozostał po nim żaden ślad i żadna pamiątka.
Źródło grafiki: joebrower.com
Tutaj można zobaczyć Marvina bezpośrednio w akcji.
http://www.youtube.com/watch?v=Dd5BK_b3k0A#t=46
Sprawa była wątpliwa. z jednej strony facet miał grunt który kupił za około 40k$ i firma betoniarska chciała od niego go odkupić za 250k$. Byli ugadani ale sie gostek rozmyslił. Kolejne próby dogadania sie nie doszły do skutku.
W końcu miasto pozwoliło na rozbudowe betoniarni co sprawiło że gostek nie miał dojazdu do nieruchomości a miał tam warsztat.
I sie gostek wkurzył. Sprawa jest niestety niebiało czarna bo troche tam wszystkie trzy strony namieszały (gostek, wlasciciel betoniarni i urzędnicy miejscy).
Sprzątanie po jego sprzątaniu kosztowało ponoć 7 mln papierów :]
Jeśli cementowania nie była ubezpieczona, to ja jako burmistrz bym nie zwracał 😛
Już w kinach – BULLDOZER JUSTICE Liam Neeson jako Heemeyer, Michael Shannon jako właściciel cementowni, Jamie Foxx jako dobry policjant,
Samuel L. Jackson jako bezwzględny głównodowodzący SWAT.
Jako właściciela cementowni wolałbym Billa Nighy’ego 🙂
Widzę nie tylko nasze Państwo ma tendencje to niszczenia obywateli. Chociaż w tym wypadku chyba bardziej winne były układy w lokalnej społeczności. Tak czy siak, nietypowa sprawa. Pozdrawiam.
A jaka pewność że Heemeyer miał rację?
Nawet najlepsze prawo ma luki i trafia na sytuacje zupełnie nowe. Dosłownie dziś rano trafiłem na artykuł o bardzo podobnej sprawie:
„Rekordowa kara dla gminy! Bo weszli bez pozwolenia na prywatną działkę”
Sprawa nie jest wbrew pozorom prosta, a z opisu sytuacji oraz komentarzy wynika że zawiniło nie prawo czy wszechwładza urzędników tylko czynniki ludzkie; brak kapitału społecznego i przepływu informacji. Zamiast się dogadać obie strony konfliktu stają okoniem, jak Kargul i Pawlak.
Heemeyer i Docheff pewnie by się dogadali – nie jest tak trudno wytyczyć alternatywną drogę dojazdową oraz pozwolić komuś bez uciekania się do środków prawnych na przejazd przez posesję. Widocznie trafiło na dwa ciężkie charaktery.
Nie twierdzę że Heemeyer nie miał racji, tylko że ludzie łatwo ulegają emocjom i często ferują wyroki stając w obronie rzekomo poszkodowanego tylko dlatego że jest jednostką walczącą z rzekomym uciskiem systemu. Mnie się nie do końca chce wierzyć że amerykańskie prawo oraz praktyka, które wsadzają do więźnia nawet wielkich finansistów i celebrytów, ot tak po prostu, za sprawą jakichś mitycznych lokalnych układów (pachnie mi to chorą retoryką Kaczyńskiego) prześladowało obywatela niewinnego jak bobas. Po prostu, czasem prawo jest niedoskonałe, brakuje porozumienia międzyludzkiego, luzu, elastyczności.
Abstrahując, materiał na film świetny. Gdyby jeszcze robiono dobre filmy, można by pomyśleć o czymś pomiędzy Chinatown, Chińskim syndromem i Fasolową wojną, jeżeli ktoś jeszcze pamięta te filmy. 🙂
Zajrzałem do tej wiochy. Cementownia prosperuje, a Marvin gnije.
Po twoim poście wszedłem na Google Maps i zajrzałem do Granby, a dokładniej na Mountain Park Concrete, czyli dawną posiadłość Cody’ego. Z tego co widzę, to już tam chyba nie ma cementowni. Ale są dwie inne Concrete Belch Plant, więc może o to chodziło.
I znowu polska mentalność.
Wojna vs kooperacja.
Zawsze kooperacja jest lepsza niż wojna. To są prawdy znane od mileniów. Każda wojna prowadzi do nowej wojny, nowego starcia, i tak dalej. Dziś Hiszpanie się podłożyli Chile w ramach tej wojny, niemalże samouświadamiając fraktalnie chilijczyków. 🙂
Równowaga, Panowie, tylko równowaga. 🙂
Prawdziwy antysystemowiec, nie to co farbowane lisy w stylu Kukiza.