Wysłany przez NASA łazik Curiosity czyni dalsze obserwacje na Marsie. Kto wie czy tym razem nie epokowe? Prowadzące do konkluzji, której niektórzy boją się wymawiać.
Curiosity został wysłany w kosmos w listopadzie 2011 roku. Do Marsa wioząca go sonda dotarła dziewięć miesięcy później, bezpiecznie lądując w kraterze Gale.
Obecnie łazik operuje w rejonie Czerwonej Planety znanym jako Kimberley, którą to nazwę zaczerpnięto od zachodniej części Australii. Dokładnie 3 kwietnia ziemska maszyna zrobiła zdjęcie, które być może okaże się przełomem w dziejach ludzkości. Na fotografii widać górzystą powierzchnię Marsa, z licznymi kamieniami i kamyczkami. Na horyzoncie wznosi się łańcuch górski, ale szokujące jest to co widać o jego zboczy. Otóż bez żadnych wątpliwości jest to źródło światła osadzone przy samej powierzchni planety. Czy dowiemy się, że skały w pewnych warunkach są w stanie emitować światło? Chyba nie, choć Justin Maki z NASA już powiedział, że jego zdaniem powodem całego zamieszania jest „świecąca skała”, osadzona gdzieś pod ziemią. W przeciwnym wypadku musiałoby to oznaczać, że ktoś lub coś jest źródłem owego światła.
NASA jak na razie nie skomentowała oficjalnie odkrycia. Internet huczy: czy to jakieś nieznane nam organizmy są w stanie wyemitować taki snop światła, czy to ślad po ukrywającej się pod powierzchnią Marsa cywilizacji? Poważni komentatorzy zauważają, że misja Curiosity nie była nastawiona na odkrycie życia na Marsie, w związku z czym ma teraz pewien kłopot z interpretacją wydarzeń.
Sprawa będzie miała swój dalszy ciąg i z pewnością nie okaże się tak łatwo rozwiązywalna jak „kamień na Marsie, o czym wcześniej pisaliśmy na Tungusce. Czekamy na kolejne doniesienia. Jeśli okaże się, że wykonano kolejne zdjęcia nieznanego fenomenu, natychmiast o tym poinformujemy.
Źródło grafiki: nasa.gov
Teraz sytuację sprowadzono do takiego absurdu, że nawet gdy odkryją życie, to sceptycy podważą to znalezisko.
Celna uwaga. Do dziś dziwi mnie stwierdzenie jednego z najbardziej znanych astronomów Carla Sagana, który pisał swego czasu, że wizyta obcych jest niemożliwa (i podawał ogromne koszty takiej podróży jako poparcie tej tezy), i na pewno w przeszłości do tego nie doszło. Jest to przykład sceptycyzmu posuniętego do granic możliwości i wyjątkowo „geocentryczny” punkt widzenia. A gdyby obcy wylądowali jednak przed Bialym Domem, czy pan Sagan, tłumaczyłby im, że są rozrzutni? 🙂
Jeśli zaakceptujemy oficjalną hipotezę o liniowym rozwoju ludzkiej cywilizacji, to absolutnie musimy odrzucić tezę, że pięć-sześć tysięcy lat temu ludzie mogli opisywać wybuchy jądrowe i ich fizyczne, oraz biologiczne skutki (także orbitujące wokół Ziemi statki-miasta o których tu nie wspomniano). Nie jest znana kultura, której mity nie były by osadzone w znanej ich twórcom rzeczywistości – są tylko ilościowym, ale w znikomym stopniu jakościowym rozwinięciem znanej im rzeczywistości. Dowody? Ależ są takie dowody – np. w postaci silnie napromieniowanych szkieletów w Indiach. W postaci zeszklonego piasku w Afryce. W postaci zeszklonych kamiennych murów w wielu miejscach świata. Naturalne wybuchy jądrowe jako zjawisko przyrodnicze? Przypominam, że wszystkie opisane wybuchy miały miejsce na, lub nad powierzchnią Ziemi, a to stoi w oczywistej sprzeczności z wywodami sceptyków.
NASA „nie skomentowała”? Chyba skomentowała: http://nowaatlantyda.com/2014/04/08/swiatlo-na-marsie/
Nowa atlantyda, heh. Chyba tylko Infra jest gorsza 😀
No, dobrze, uszczypliwości między konkurencyjnymi stronami na bok: NASA skomentowała czy nie?
Jakie uszczypliwości? Tego się po prostu nie da czytać. Mam się pofatygować i zapodać stamtąd kilka cytatów, które rozkładają na łopatki? A z NASA toś się czepił jak rzep końskiego ogona, tyle że nie tego konia co trzeba. Nie pisałem o żadnym NASA.
Nie podzielam Twojego zdania na temat konkurencyjnego portalu, ale to nie miejsce i czas na tę dyskusję. Odchodzisz od tematu, ja odnosiłem się do tekstu, a nie do Twojego komentarza. W tekście napisano, że NASA nie skomentowała zjawiska, a jednak inne źródła podają, że jednak to zrobiła.
NASA skomentowała. Z tego co czytałem, oficjalne stanowisko wygląda tak, że jest to jakiś odbijający światło kamień. Szczerze mówiąc, wydaje mi się to prawdopodobne. Baza obcych emitowałaby jednak znacznie więcej światła niż jedną plamkę 🙂
Cytowany przez serwis news.sky.com Doug Ellison z NASA przekonuje, że źródłem światła jest prawdopodobnie promieniowanie kosmiczne, które spowodowało wystąpienie artefaktu na obrazie zarejestrowanym przez kamerę łazika.
Jak na fluorescencyjny kamień, to dość duża bryła. Czekam na kolejne info, jeśli Curiosity podjedzie bliżej.
Jest dodatkowe info w tej sprawie. Okazuje się, że źródło światła nie było już widoczne na zdjęciach zrobionych przez Curiosity sekundy później. Dosłowny cytat poniżej.
According to NASA, a bright spot appears in single images taken by the stereo camera’s „right eye” camera, but the spot doesn’t show up in images taken less than a second later by the left-eye camera.
Jajogłowi ogłosili, że to promieniowanie kosmiczne odbiło się na matrycy kamery Curiosity.
Pitu pitu. I ten „odblask” pojawił się nie w losowym miejscu, na przykład w przestrzeni, tylko na linii horyzontu? No popatrz co za przypadek.
Sceptycy zawsze wolą hipotezę obarczoną prawdopodobieństwem 1:1000000 niż przyznanie, że Oni istnieją 🙂
A tak moi drodzy wygląda zachód słońca na Marsie sfilmowany przez Curiosity
https://www.youtube.com/watch?v=f8Z7HqSW_4o