Zork był we wczesnych latach osiemdziesiątych synonimem poważnej, złożonej gry komputerowej. Tekstówki ze świata Zork stanowiły ambrozję spijaną przez wytrawnych graczy.
Dominium Zorka wymyślili już w 1977 r. Marc Blank i Dave Lebling. Działali na M.I.T. pod czujnym okiem Alberta Vezzy Pierwotną, liczącą niewyobrażalny jak na tamte czasy megabajt danych wersję stworzyli na komputer DEC PDP-10. Podobnie jak Will Crowther i jego Colossal Cave Adventure, nie mieli szans, aby na tak drogiej maszynie odnieść ze swym dziełem sukces kasowy. Dopiero po przenosinach do Incofomu zyskali szansę, aby przedstawić Zorka wielkiemu światu. Jednak na początku pojawił się problem – jak sprasować krainę Zorka, żeby zdołała się ona zmieścić na maszynie wyposażonej w 32 KB pamięci? To oznaczało konieczność mniej więcej trzydziestokrotnej kompresji! Stworzono język nazwany ZIL (Zork Interpretive Language), umożliwiający graczowi komunikację z komputerem za pomocą prostych komend. Grę skrócono o połowę, a cały program przepisano w nowy sposób, upraszczając polecenia wykorzystywane w wersji na DEC PDP-10. Niemożliwe stało się faktem, i tak pod koniec 1980 r. ukazały się na Apple II oraz TRS-80 odświeżone wersje Zorka.
Do legendy weszły pierwsze słowa, jakie pojawiały się na ekranie po uruchomieniu programu: „Stoisz na otwartym polu, na zachód od białego budynku. Obok niego znajduje się skrzynka na listy”. ZIL nie był bezmyślnym systemem. Gdy wpisało się komendę „otwórz drzwi”, a w danej komnacie znajdowały się więcej niż jedne, system zwracał się z pytaniem, o które konkretnie chodzi. Zork stał się ulubionym kąskiem wszystkich komputerowych intelektualistów, na co dzień pogardzających grami. Jego wielkim fanem deklarował się między innymi młody Bill Gates.
Słowo „zork” w żargonie hakerów z M.I.T. oznaczało nieukończony program. Produkty Infocomu z całą pewnością takie nie były. Na czołową postać firmy szybko wyrósł Steve Meretzky, którego tekstówki Planetfall (1983) oraz będący adaptacją prozy Douglasa Adamsa Hitchhiker’s Guide to the Galaxy (1984) stały się jednymi z ulubionych gier wszystkich miłośników science fiction. Owe produkcje powstawały trochę na przekór całej branży, szły również pod prąd masowym oczekiwaniom – słowem, były awangardą.
Prasa nie zawsze doceniała wysiłki Infocomu, traktując je często jako przerost formy nad treścią. Planetfall został przez „CRASH” oceniony zaledwie na 68%, a w podsumowaniu recenzent narzekał, że: „Program nie dostarcza odpowiednio dużo informacji, co trzeba robić, przez co można się poczuć jak zagubiony w kosmosie”. Było w tym trochę racji. Produkcje Infocomu były przeznaczone dla najbardziej wyrobionych graczy, nierzadko wychowanych na fabularnych systemach Dungeons & Dragons. Infocom działał niezależnie od zawirowań, jakie miały miejsce na rynku i robił coś, co wykraczało poza stereotypowe ramy tego, co postrzegano jako grę komputerową. Po latach spuściznę twórców kontynuowało Activision, wydając trzy gry osadzone w uniwersum Zorka, spośród których najlepszą okazała się przygoda opisana w Return to Zork.
Źródło grafiki: screenshot
W minionej dekadzie Zork obrastał legendą i powoli stawał się szacownym obiektem muzealnym. W 2007 podczas GDC zaliczono go do kanonu 10 najważniejszych gier wideo. Grue zainspirował przedstawicieli nurtu współczesnej muzyki zwanego nerdcore hiphop. Kilkustronicową instrukcję do pierwszego wydania Zorka sprzedano na Ebayu za ponad dwa tysiące dolarów. Anonimowy zwycięzca aukcji cieszy się oryginałem z autografami trójki autorów, ale pozwolił przegranemu Jasonowi Scottowi opublikować skan, który zainteresowani mogą sobie obejrzeć, a nawet skopiować za darmo.
1 kwietnia 2009 ruszyła strona Legends of Zork, na której najnowszą wersję Great Underground Empire można eksplorować we własnej przeglądarce. Zabrzmiało jak primaaprilisowy żart, ale okazało się prawdą. Activision sprzedał licencję firmie Jolt Online, a ta uruchomiła legendę w trybie casual. Zork wiecznie żywy?
Ta rzeczka wzbudza wspomnienia…