W 1934 roku w tygodniku Nature ukazał się artykuł Enrico Fermiego „Wytwarzanie pierwiastka o liczbie atomowej wyższej niż 92”. Przeczytał go cały naukowy świat.
Atom, podstawowy składnik materialnego świata, zawiera w sobie jądro zbudowane z protonów i neutronów, wokół którego krążą elektrony. Jako pierwszy ideę jądra atomowego, czyli małego centrum atomu przedstawił w 1907 roku Ernest Rutherford. Wykonał eksperyment nazwany potem jego nazwiskiem. W jego trakcie cząstki alfa przepuścił przez folię ze złota. Analizując rozkład rozproszonych cząstek, doszedł do wniosku, że prawie cała masa atomu (elektrony mają minimalną masę) znajduje się w bardzo niewielkiej objętości. To z kolei oznaczało, że atomy mają jądra o ładunku dodatnim. Najbardziej przydatnymi dla zastosowań militarnych miały okazać się neutrony.
I to właśnie Fermi zajmował się swej pracy procesami jakie zachodzą podczas bombardowania jąder atomów neutronami. W wyniku tego działania powstawały nowe radioaktywne pierwiastki. Neutrony o wiele łatwiej łączą się z dodatnio naładowanymi cząstkami innego atomu niż inne protony. W słynnym laboratorium w Instytucie Fizyki na rzymskim uniwersytecie La Sapienza, Fermi ze swoim zespołem zaczynali rozumieć, że zbliżają się do epokowego odkrycia. Bombardowali neutronami kolejne pierwiastki z tablicy Mendelejewa i obserwowali, jak się w tej sytuacji zachowują. Otóż gdy jądro atomu wchłaniało kolejny neutron, dochodziło do promieniowania i w ten sposób powstawały nowe izotopy, które w układzie okresowym znajdowały się w sąsiedztwie bombardowanych pierwiastków. Sprawa okazała się jeszcze ciekawsza, kiedy Fermi dotarł do pierwiastka o najwyższej liczbie atomowej jaki występuje w przyrodzie. Mowa tu o uranie, mającego liczbę atomową 92. Gdy Fermi zaczął bombardować atomy pierwiastka 92 neutronami, zaobserwował powstanie kilku substancji radioaktywnych, ale ani on, ani jego ludzie nie potrafili ich zidentyfikować. W tym momencie się zatrzymał, gdyż nie był w stanie w pełni ogarnąć swym umysłem konsekwencji takiego rozpadu atomowego.
Fermi był uciekinierem z faszystowskich Włoch. W 1939 roku dwoje uciekinierów z Niemiec, Otto Frisch i Lisa Meitner ogłosili, że jądro uranu absorbując neutrony rozpada się na dwie w przybliżeniu równe części, emitując przy tym kilka neutronów oraz dużą ilość energii. To bardzo ważna informacja. Otóż można sobie bowiem wyobrazić, że zgrupowawszy odpowiednią dawkę uranu, wystarczy wystrzelić w jądro jednego z atomów neutronem. W efekcie nie dość, że wyemitowana zostanie pewna dawka energii, to powstaną również dodatkowe wolne neutrony, które mogą zostać wchłonięte przez kolejne jądra uranu. W ten sposób rozpocznie się reakcja łańcuchowa, w wyniku której wyemitowana zostanie już nie duża, ale nieopisywalna ilość energii. Najbardziej straszliwa rzecz jaką tylko mógł wymyślić człowiek.
W przededniu II wojny światowej to Niemcy były najbliżej okiełznania struktury bomby atomowej, jednak proporcje sił zmieniały się błyskawicznie. W 1942 roku w stanie Nowy Meksyk, w miejscowości Los Alamos rozpoczął działanie Projekt Manhattan grupujący najlepszych fizyków z Europy i USA. Rozpoczęcie prac było w ogóle możliwe dzięki dostarczeniu z Kongo do USA 1250 ton bogatej rudy uranu. Z kolei w stanie Tennessee powstał inny tajny ośrodek, nazwany Oak Ridge. Było to centrum zaopatrzeniowe dla Projektu Manhattan. Na szczerych polach wzniesiono miasteczko z własną infrastrukturą, z ponad siedemdziesięcioma tysiącami mieszkańców, głównie kobiet. Działały sklepy, jeździły autobusy, w weekendy organizowane były potańcówki, wychowywano dzieci. W wolnych chwilach można było nawet zakupić sobie komiksy z Supermanem (na zdjęciu). Nawiasem mówiąc, po pięć centów za sztukę – dzisiaj te wydania byłyby warte tysiące! Domy dla ludzi budowano z półfabrykatów w takim tempie, że w szczytowym momencie prac kolejna chatka powstawała co pół godziny. Nad wszystkim czuwał wizerunek trzech małpek, które powiadały „Wszystko co tutaj widzisz i słyszysz niech tutaj pozostanie”.
Celem pracy w Oak Ridge było wytwarzanie Produktu, który z kolei miał posłużyć do budowy Gadżetu. Latem 1945 roku USA dysponowały trzema Gadżetami. Dwa z nich zostały wykorzystane w praktyce.
Źródło grafiki: theatlantic.com
Wiele mówiące zdjęcie. Sprzedawcą musiało być dziecko, bo wszyscy dorośli pracowali przy uranie.
O Oak Ridge opowiada książka „Atomowe dziewczyny”. Jedną z bohaterek książki jest Celia Szapka, Amerykanka polskiego pochodzenia, sekretarka przeniesiona z biura projektu w Nowym Jorku. Jak inne głęboko wierząca w sens swej pracy na drodze do rychłego i zwycięskiego zakończenia najbardziej wyniszczającej z wojen. Podobnie jak innym kobietom jadącym pociągiem do Oak Ridge, powiedziano jej, że praca ta będzie służyć wyłącznie temu celowi. Celia szybko przyzwyczaiła się do aury tajemniczości. Podpisała mnóstwo dokumentów, bez słowa protestu zgodziła się na pobranie odcisków palców i z cierpliwością wysłuchała kilku pogadanek o tym, że nigdy nie powinna rozmawiać o tym, czym się zajmuje.
Znaczenie kobiet dla przemysłu i gospodarki podczas wojny rosło w postępie geometrycznym. Ponieważ dwóch jej braci walczyło na froncie, Celia miała mocne poczucie obowiązku, które rozwiewało wszelkie wątpliwości. Jeśli jej wkład w tę wojnę wymagał wyjazdu do jakiegoś dalekiego, obcego i zapomnianego przez Boga miejsca, to niech tak będzie.