Była to akcja jak z amerykańskiego filmu sensacyjnego, takiego choćby jak „Inwazja na USA” z Chuckiem Norrisem. Tyle że zdarzyła się naprawdę.
Dekada lat 70-tych była bardzo burzliwym czasem w historii Egiptu. W 1970 roku zmarł prezydent Gamal Abdel Naser, człowiek, który stworzył nowoczesny Egipt i zapewnił relatywny spokój w tym kipiącym narodowościowo kotle. To on m.in. zbudował cud techniczny – Tamę Asuańską, która stanowi do dziś najważniejszy strategiczny obiekt w całym kraju. Naser zmarł młodo, bo w wieku zaledwie 52 lat, tyle że ta śmierć nie miała w sobie żadnych sensacyjnych podtekstów. Powalił go zawal serca, a choroba wieńcowa stanowiła jedynie jedną z kilku poważnych przypadłości, na jakie cierpiał. Dobry, zdrowy wygląd kompletnie nie współgrał ze stanem zdrowia prezydenta. Nie informowane o prawdziwym stanie rzeczy egipskie społeczeństwo było zaszokowane, gdy dowiedziało się o śmierci ukochanego lidera.
Schedę po Naserze przejął Anwar as-Sadat, były wojskowy, całkowicie lojalny wobec swojego dotychczasowego przywódcy. Była to sukcesja naturalna, dokonana poprzez wcześniejsze namaszczenie. Zaraz po dojściu do władzy nowy prezydent zaczął porządkować sytuację w kraju. Odszedł od monowładzy lansowanej przez Nasera, wprowadził też daleko posuniętą liberalizację do gospodarki, co zaowocowało to szybkim wzrostem ekonomicznym. Owo nowe otwarcie w gospodarce określano mianem „infitah”.
Gdy w miarę uspokoił sytuację w kraju, przeszedł do zadania ciosu największemu w tamtym czasie wrogowi Egiptu, czyli Izraelowi. Po wygranej za czasów Nasera wojnie sześciodniowej Izrael czuł się dość pewnie, tym większym zaskoczeniem było wspólne uderzenie na niego armii Egiptu oraz Syrii. Wojna Jom Kippur z 1973 roku zakończyła się rozejmem, po którym Egipt wspierany był mocno przez ZSRR. Po kilku kolejnych latach nadeszło historyczne wydarzenie. Oto prezydent USA, Jimmy Carter zgromadził Sadata oraz szefa rządu Izraela, Menachema Begina w ośrodku wypoczynkowym w amerykańskim Camp David. Doszło tam do porozumienia, którego finałem było zawarcie traktatu pokojowego pomiędzy Egiptem a Izraelem. Na prezentowanym zdjęciu widzimy od lewej Sadata, Cartera i Begina. Po podpisaniu epokowego jak się wówczas wydawało dokumentu Sadat i Begin otrzymali wspólnie Pokojową Nagrodę Nobla.
Ów traktat był pośrednio przyczyną śmierci Sadata, ponieważ nie spodobał się fundamentalistom islamskim. Radykalna organizacja Egipski Dżihad postanowiła przejść od słów do czynów. Jest 6 października 1981 roku, Kair. Odbywa się parada wojskowa z okazji rocznicy przejścia wojsk egipskich przez Kanał Sueski podczas wojny Jom Kippur. Po niebie fruwają samoloty, zostawiając za sobą kolorowe smugi. Maszeruje wojsko, przetaczają się czołgi. Na trybunie honorowej siedzą wszyscy najważniejsi ludzie w państwie oraz zaproszone delegacje z bratnich krajów. Jest oczywiście sam Sadat, obok niego siedzą wiceprezydent Husni Mubarak oraz minister obrony. Nagle jedna z ciężarówek uczestniczących w paradzie zatrzymuje się. Wśród jej załogi nie ma prawdziwych wojskowych, lecz zamachowcy, którym w wyniku spisku obejmującego ponad 20 osób, udało się przejąć kontrolę nad pojazdem. Z ciężarówki zeskakuje czterech żołnierzy, natychmiast zaczynających biec w stronę trybuny. W kierunku oficjeli lecą granaty, spośród których wybucha tylko jeden, ale i to wystarcza do zmasakrowania tłumu. Zamachowcy, znajdując się w odległości około 20 metrów, zaczynają strzelać z broni długiej. Gdy ochroniarze Sadata sięgają po broń i rozpoczynają ostrzał intruzów, do akcji wchodzi główny egzekutor, nazywający się Khalid Islambouli. To on ma zadbać o to, by Sadat nie wyszedł żywy z całej operacji. Wykorzystując rozpętane wokół piekło, przebija się przez grad kul i z odległości kilku metrów unosi lufę karabinu AK-47 w kierunku oszołomionego Sadata. Islambouli opróżni cały magazynek, dziurawiąc ciało prezydenta wieloma kulami. Cała strzelanina trwa kilkadziesiąt sekund, jest filmowana przez operatorów lokalnych telewizji. Zamachowcy próbują następnie odjechać, ale szybko zostają zatrzymani. Wbrew ich intencjom, w kraju nie dochodzi do ogólnej rewolucji.
Sadat umiera po kilku godzinach nie mającej szans powodzenia reanimacji. Oprócz niego zginęło jedenastu innych przedstawicieli elity władzy i to nie tylko egipskich, ale również z innych państw. Mubarak, choć ranny, zdoła przeżyć i to on zostanie kolejnym prezydentem Egiptu. Wiosną kolejnego roku osądzeni spiskowcy stają naprzeciw plutonu egzekucyjnego. Tak kończy się ten nieudany zamach stanu, którego konsekwencje stają się jednak znaczące. Przede wszystkim przekreślona zostaje wizja pokoju na Bliskim Wschodzie.
Telewizyjny materiał pokazujący zamach
Źródło grafiki: nypost.com
Prawdopodobnie nikt z nich nie poczuł się zagrożony, gdy ciągnący działko polowe Ził-151 wyjechał nagle z szeregu uczestniczących w paradzie pojazdów i zatrzymał się przed trybuną. Wszyscy myśleli, że pojazd ma awarię. No i zaczęło się.
Egipt otworzył się na kraje Zachodu. Symbolem tego stała się wizyta prezydenta w izraelskim Knesecie w 1977 roku. Dzięki temu otwarciu doszło pod egidą USA do rozmów w Camp David w 1978 roku, dzięki którym udało się odzyskać Egiptowi Półwysep Synaj w zamian za uznanie państwa Izrael. To czego nie udało się armiom, udało się dyplomacji. Z punktu widzenia państw arabskich Sadat był zdrajcą, na którego jak najszybciej należało wydać wyrok śmierci