Po tym jak Jack Tramiel odszedł z Commodore, firma zaczęła tracić na znaczeniu. Zmieniały się też czasy. Genialny C64 był już tylko reliktem minionej epoki.
Z kolei za rozkrzyczaną fasadą Amigi kryły się zadawnione konflikty personalne w samym Commodore. Jeszcze w 1987 r. roku Thomas J. Rattigan został zwolniony przez finansowego patrona, Irvinga Goulda, który następnie osobiście przejął kierowanie Commodore. Nieoficjalnie podejrzewano, że inwestor bał się, że rzutki prezes przygotowuje się do przejęcia firmy. Styl wyrzucenia Rattigana przypominał pozbycie się Jacka Tramiela: zakaz zabrania z biurka zdjęcia żony, zmienione zamki w drzwiach, a przede wszystkim zerwanie legalnie obowiązującego kontraktu. Rattigan nie odpuścił – wytoczył proces sądowy, żądając się odszkodowania, co spowodowało dotkliwy spadek akcji Commodore.
Prawą ręką Goulda był zatrudniony w 1986 r. Mehdi Ali. Główny udziałowiec Commodore ze względu na wiek nie był już tak aktywny jak dawniej, przekazał więc obowiązki prezesa Alemu. Nad firmą zaczynało krążyć coraz więcej sępów.
Oto w 1987 r. do Commodore zgłosił się 24-letni biznesmen nazywający się Robert Kotick. Chciał kupić całą firmę, głównie po to, by pozbawioną klawiatury i stacji dysków Amigę 500 przerobić na pierwszą na świecie szesnastobitową konsolę. Irving Gould odniósł się niechętnie do tego pomysłu i tym sposobem Kotick wraz ze swoim partnerem zainwestowali gdzie indziej. Wkrótce kupili 25% udziałów w Activision.
W tym momencie los Commodore był już i tak przypieczętowany. Późniejsze zyski ze sprzedaży C64 (na zdjęciu) i Amigi były trwonione na nieukończone projekty i prestiżowe prezentacje nowych technologii, które finalnie nie wchodziły do masowego użytku. Irving Gould w końcowej erze działalności Commodore podjął wiele niezrozumiałych decyzji. Jedną z nich było rozpoczęcie prac nad komputerem C65, mającym być kontynuacją C64 o parametrach zbliżonych do Amigi. Czas pędził jednak zbyt szybko i prace nad takim sprzętem w 1990 r. były całkowicie pozbawione sensu. W efekcie projekt został wstrzymany, a na rynek nie trafiła ani jedna sztuka C65. Dopiero w połowie lat 90-tych z magazynów wyciekło kilkaset sztuk tego prototypowego komputera, czyniąc go dla kolekcjonerów niebywałą gratką. Dzisiaj C65 jest określany mianem świętego Graala wśród komputerów.
W 1990 r. wypłynęła sensacyjna informacja: ojciec Atari, Nolan Bushnell, pracuje dla Commodore! Stary mistrz wraz z zespołem inżynierów przygotowywał maszynę technologicznie wyprzedzającą swoją epokę. Podczas letniej edycji targów CES zaprezentowano Amigę CDTV. Sprzęt wyglądem nie przypominał konsoli ani tym bardziej komputera, bardziej kojarzył się z późniejszymi o wiele lat odtwarzaczami DVD. W środku znajdowała się płyta główna Amigi 500, lecz zamiast czytnika dysków twardych CDTV została wyposażona w pionierski czytnik dysków CD. Na premierę w 1991 r. czekała pula ponad 50 gier przygotowanych przez czołowych producentów w branży. Byłoby to bajką, gdyby nie to, że bezpośrednia konkurencja, wypuszczona przez Philipsa konsola CD-i, pokazała równie dobre tytuły. Rynkowy żywot CDTV okazał się epizodem, nawet jak na standardy Commodore. Zresztą niewiele lepiej wiodło się CD-i. Z CDTV łączyła je jedna wada – oba produkty pojawiły się na rynku zbyt wcześnie, o przynajmniej trzy lata wyprzedzając nadejście ery CD. Producenci gier ani odbiorcy nie byli jeszcze gotowi na owe medium.
Kilka miesięcy po premierze takich gier nowej epoki jak 7th Guest czy Journeyman Project, Commodore ruszyło do ostatniego boju. Wprowadzona na rynek jesienią 1993 r. Amiga CD32 była pierwszą 32-bitową konsolą wyposażoną w czytnik CD-ROM. Została skonstruowana na bazie podzespołów z Amigi 1200. Na premierę Commodore Electronics dostarczyło Defender of the Crown II, będącego de facto nieco poprawioną wersją oryginału. Było ponad sto innych gier, jednak archaiczne wnętrzności konsoli nie były w stanie obsłużyć grafiki 3D, przez co maszyna ta nie miała najmniejszych szans, by nawiązać rywalizację z PC. Schyłkowy pomysł Commodore, by odświeżyć Amigę i spróbować połączyć się do multimedialnego wyścigu był może sprytny w zamyśle, ale kompletnie pozbawiony odniesienia się do rynkowych uwarunkowań.
To był ostatni hardware skonstruowany przez Commodore. W kwietniu 1994 r. firma ogłosiła bankructwo.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
C-65tk chodzą dziś po wiele tysięcy dolarów. Mint (o ile takie jeszcze są) byłby wart ze 100 tysięcy albo i lepiej.
C65 to najdroższy komputer osobisty świata.
Aukcje tego komputera dochodzą do astronomicznych cen.
Ostatnio na ebayu skończyło się 20K eurasków.
„Schyłkowy pomysł Tramielów, by odświeżyć Amigę …”
Hmm w tym czasie to Tramielowie już byli od 10 lat w Atari i robili Jaguara i Falcona. Coś nie tak z tym artem.
Masz oczywiście rację. Przejęzyczenie, już poprawione. Trudno uwierzyć, ale sam właśnie chciałem to poprawić, a tu widzę nowy komentarz 🙂