Co by się stało, gdyby w obecnym systemie podatkowym wprowadzono drakońskie zachęty do zakładania rodziny oraz posiadania dzieci wymyślone w okresie międzywojennym?
Podatek zwany popularnie bykowym został przygotowany przez ustawodawcę w okresie międzywojennym i wprowadzony dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej z 3 września 1939 roku. Wprowadzono domiar podatku dochodowego dla osób niezamężnych lub nieżonatych i nie mających na utrzymaniu żadnego członka rodziny w wysokości 20% dochodu rocznie. Jeśli osoba nie będąca w związku małżeńskim miała na utrzymaniu co najwyżej jednego członka rodziny, np. matkę lub ojca, domiar wynosił 10%. Dla osób w małżeństwie od ponad dwóch lat, ale nie posiadających dzieci ani innych członków rodziny na utrzymaniu również 10%.
Po wojnie od 1946 zasadniczo podatek został bez zmian jeśli chodzi o wymiar, natomiast wprowadzono minimalne progi dochodowe od których obowiązywał oraz zaczęto pobierać podatek początkowo tylko od 18 roku życia, potem od 21 roku życia, a jeszcze później od 25 lat. Bykowe zostało zniesione 1 stycznia 1977.
Wyobraźmy sobie teraz, że bykowe w podobnym kształcie zostało przywrócone 1 stycznia 2014. Masz 25 lat, ale nie masz męża albo żony, płacisz podatek nie 19% lub 30%, ale 39% lub 50%. Boli, oj jak bardzo, bardzo boli, ale życie bez trosk kosztuje. Zawsze możesz zdecydować się wziąć na utrzymanie jednego z rodziców albo dziadków, żeby zejść do nieco niższego opodatkowania na poziomie już tylko 29% lub 40%.
A jak nie chcesz mieć domiaru wcale, to utrzymujesz dwóch członków rodziny i po sprawie. Ewentualnie na dwa lata możesz uciec spod podatkowego noża wstępując w związek małżeński, ale jeśli nie postarasz się o dzieci to potem jesteś znowu kropce. Jesteś więc związku, masz dzieci, trosk trochę więcej, ale domiar jak odjął.
Nie wnikamy tutaj czy podatek jest sprawiedliwy, czy nie. Nikt nie lubi płacić podatków. Ciekawa jest za to skala zmian jakie by w społeczeństwie i gospodarce spowodował powrót bykowego. Ile więcej ludzi starszych miałoby zapewnioną opiekę ze strony swoich dzieci i wnuków jeśli nie z dobroci serca, to z pobudek oszczędnościowych? Ile więcej małżeństw byłoby zawieranych, jeśli nie z miłości, to z rozsądku? Ile więcej dzieci by się rodziło i miało swój dom? Ile więcej ludzi znalazłoby dodatkową prace przy tych wszystkich ślubach, chrzcinach, komuniach, w szkołach, w służbie zdrowia, w produkcji żywności czy w sklepach?
Prawdopodobnie dużo więcej niż teraz.
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Dzisiaj to by nie przeszło. Różne grupy i lobby zgłosiłyby bykowe jako projekt antytolerancyjny, będący wymierzone w mniejszości seksualne 😉
Według tego co podaje Wiki, bykowe zostało zniesione w 1973, a nie 1977.