O słynnym jąkale, królu brytyjskim Jerzym VI oglądaliśmy niezły film. O jego młodszym bracie raczej nie należy się spodziewać wielkich dzieł kinematografii.
Książę Jerzy, diuk Kentu urodził się w 1902 r. jako syn Jerzego V. Bycie Windsorem znajdującym się na drugim planie było dla niego dość korzystne. Ponieważ uwaga opinii publicznej skierowana była na Jerzego VI, junior mógł spokojnie szaleć. Apetyt seksualny diuka był ponoć niespożyty. Przez jego alkowę przewinęły się podobnież takie sławy jak powieściopisarka dla dzieci Barbara Cartland, dramaturg Noel Coward, późniejszy sowiecki „kret” w MI5 Anthony Blunt czy roztańczony Fred Astaire. Co ciekawe, z Cartland miał córkę, której pasierbica nazywała się Diana Spencer. Tak jest – ta sama Diana!
Diuk Kentu nie stronił również od narkotyków. Podczas licznych eskapad poza obręb Pałacu Buckingham, często zdarzało mu się znaleźć w nieodpowiednich miejscach o nieodpowiednim czasie. Policja brytyjska wkraczała do akcji, ale zorientowawszy się z kim ma do czynienia, czym prędzej dostarczała diuka z powrotem do pałacu, tak aby bulwarówki nie zdołały się o niczym dowiedzieć. Jerzy nie sprawiał wszakże wrażenia wampira seksualnego ani człowieka wyniszczanego przez nałogi. Wręcz przeciwnie – wysoki, uśmiechnięty, sympatyczny i uprzejmy, robił znakomite wrażenie. O wiele lepsze niż jego starszy, rządzący wówczas Koroną brat.
Latem 1937 r. junior (na zdjęciu) wraz z żoną przybył do Polski. Był m.in. w Krakowie, Katowicach i Łańcucie. Media na całym świecie odnotowały to niezwykłe wydarzenie. Oto członek brytyjskiej rodziny królewskiej po raz pierwszy w historii znalazł się na polskiej ziemi! Wpływowy amerykański magazyn Life zamieścił relację z tego wydarzenia, prezentując czytelnikom zdjęcia jak diuk Kentu składa kwiaty na wawelskim grobie marszałka Piłsudskiego.
Gdy wybuchła II wojna światowa, diuk ponad dziesięciokrotnie spotkał się z Władysławem Sikorskim. Podczas tych rozmów generał złożył Brytyjczykowi dość zaskakującą propozycję. Mianowicie, przedłożył pomysł utworzenia monarchii w skład której weszłyby Polska oraz Czechosłowacja, a której koronę miałby objąć właśnie diuk Kentu. Sikorski konsultował się także w tej sprawie z przebywającym na emigracji prezydentem Czechosłowacji Edwardem Beneszem. Owa informacja pod koniec 1939 roku oficjalnie dotarła do brytyjskiego Foreign Office. Została tam przeanalizowana dość pobieżnie. Komentarz wyspiarskich dyplomatów brzmiał: „Generał to nieuleczalny romantyk”.
Faktycznie, Polska wówczas nie istniała, Czechosłowacja również. Wielka Brytania prowadziła „dziwną wojnę”, pomagając swojemu nadwiślańskiemu sojusznikowi jedynie iluzorycznie. Pomysł generała Sikorskiego był jakimś dramatycznym political fiction, czymś co w żadnym razie nie mogło dojść do skutku. Przez tysiąc lat historii Anglosasi nie mieli nad Wisłą żadnych wpływów, więc jakim cudem nagle miałoby się to zmieniać? I to w czasie gdy trwała wojna światowa. Ten pomysł pokazuje niestety jak bardzo oderwanym od rzeczywistości politykiem był generał Sikorski.
Diuk Kentu nie przeżył wojny. Zginął w sierpniu 1942 r. na pokładzie samolotu określanego mianem „latającej łodzi”, który rozbił się w Szkocji. Nigdy nie wyjaśniono przyczyny tej katastrofy, mającej miejsce podczas bardzo dobrej pogody, z dala od mogących zagrażać samolotowi sił niemieckich. Jakkolwiek tajemnicza była to śmierć, bulwarówki nie podchwyciły tematu, gdyż Korona toczyła wówczas ciężki bój z III Rzeszą. Śmierć Windsora była pierwszą od pięciu wieków nienaturalną śmiercią członka rodziny królewskiej. Dopiero po latach zaczęto ją porównywać z niedoszłą śmiercią Charlesa de Gaulle’a, który tylko cudem uszedł z życiem po awarii brytyjskiego samolotu, którym leciał. Do tego dodawano rzecz jasna dwie awarie brytyjskich samolotów, którymi poruszał się generał Sikorski.
Po śmierci Jerzego juniora oraz mającej miejsce dziesięć lat później śmierci Jerzego VI na tron brytyjski wstąpiła Elżbieta II.
Źródło grafiki: npg.org.uk
Brytyjski następca tronu był także transwestytą. Razem z Cowardem, w kobiecych ubiorach i pełnym makijażu, lubił odwiedzać nielegalne kluby gejowskie – Packenham i Nut House. Biseksualizm dziś mało kogo dziwi, ale przed II wojną światową w Anglii można było za to trafić za kratki. Diuk z partnerami – także męskimi prostytutkami – został parę razy zgarnięty przez policję w centrum Londynu. Gdy okazywało się, kim jest naprawdę, szybko zwalniano go do domu (czyli do pałacu).
Szkoda, że nie doszło do realizacji tego pomysłu. Nie trzeba by teraz wyjeżdżać na zmywak do UK 😉