Jeff Bezos, szef firmy Amazon ogłosił niedawno, że pracuje nad usługą Prime Air, doręczaniu towarów za pomocą automatycznych latających dronów prosto do domu klienta.
W Polsce cieszymy się, że mamy pierwsze paczkomaty, które umożliwiają wygodny odbiór towarów zakupionych w sklepach internetowych o dowolnej porze dnia i nocy, o ile ktoś oczywiście mieszka w pobliżu takiego urządzenia. W USA poważnie myślą już nad następnym krokiem i w zasadzie tylko przeszkody prawne stoją na drodze do realizacji, bo technologia w zasadzie jest już dostępna.
Amazon zamierza realizować usługę Prime Air za pomocą oktokopterów. Są dostępne konstrukcje z mniejszą ilością śmigieł, lżejsze i mniejsze, natomiast ta zapewnia działanie fruwającego robota przy awarii nawet dwóch z ośmiu śmigieł. A bezpieczeństwo jest na celowniku urzędników zawiadujących przestrzenią powietrzną i opracowujących przepisy dla cywilnego użytku dronów, które być może wejdą w życie w Stanach już w 2015 roku.
Drony będą miały udźwig pozwalający na doręczanie paczek o wadze około 2.5kg i wielkości zbliżonej do pudełka na buty. Można więc będzie przewozić mniejsze książki, płyty, gry, drobną elektronikę. Podobno takie wielkości paczki stanowią aż 86% wszystkich dostaw Amazon, więc potencjał jest olbrzymi.
Robocik ma być w pełni autonomiczny, podleci pod wskazany adres, zostawi pudełko pod domem klienta i wróci do bazy. Założenie Amazona jest takie, że klient w USA ma dostać paczkę w 30 minut od momentu kiedy została ona podwieszona pod drona. Jest to podyktowane nie tylko wygodą klienta, ale przede wszystkim pojemnością baterii, które muszą starczyć na drogę w obie strony oraz mieć odpowiednią rezerwę na nieprzewidziane sytuacje. W praktyce odległość do klienta nie będzie mogła być większa niż kilkanaście kilometrów.
Obecnie przy tradycyjnej dostawie kurierskiej trzeba się umawiać na mniej więcej czterogodzinne okienko, kiedy jesteśmy w zasadzie uziemieni w mieszkaniu. Dostawa półgodzinna to mniej wiecej tyle ile trzeba czekać na dowóz pizzy. Jest to na tyle szybko, że nie powinno być problemu z odbiorem paczki zostawionej przez drona pod domem, nawet jeśli mieszkamy w bloku. Po prostu wyjdziemy na chwilę na zewnątrz.
Głównym wyzwaniem prawdopodobnie będzie okres szczyty świątecznego, jak zapewnić by roje dronów firm oferujących błyskawiczne dostawy, bo przecież natychmiast pojawią się konkurenci, nie powpadały na siebie. Spadające żelastwo ze stu metrów o wadze kilku kilogramów i wirującymi ostrzami, znaczy śmigłami mogłoby komuś zrobić krzywdę.
Źródło grafiki: amazon.com
Większość ludzi to osoby z ograniczoną lub zerową umiejętnością krytycznego/logicznego myślenia, co oznacza że pole do popisu dla wszelkiej maści szarlatanów / duchownych / polityków / celebrytów / „wizjonerów” i agresywnych marketingowców zawsze będzie szerokie. Natomiast to, że tak szanowany w USA program telewizyjny jak „60 Minutes” robi w szczycie zakupowego sezonu 15-minutowy „wywiad” z szefem Amazona nie zadając ani jednego trudniejszego pytania (np. o tak głośną ostatnią sprawę warunków pracy w Amazon), bez jakiegokolwiek komentarza nt. niepewnej i odległej przyszłości komercyjnych dronów, a prowadzący „wywiad” dziennikarz przypomina prowincjonalną gąskę, która piszczy na widok swojego idola… to kolejna kompromitacja coraz bardziej zidiociałych mediów.