Liverpoolski Psygnosis mocno związał się z rynkiem Amigi. Na przełomie lat 80-tych i 90-tych był w ogóle jednym z najsilniejszych, obok Oceanu i US Gold brytyjskich wydawców gier.
Psygnosis powstał w 1984 r. z prochów Imagine Software. Część programistów z likwidowanej firmy, z Ianem Hetheringtonem na czele postanowiła założyć nowe studio. Nazwę wzięli od tytułu gry na C64, Psyclapse, nad którą pracowali jeszcze jako Imagine Software. Projekt nie został ukończony, ale tytuł wydawał się interesujący. Zamiast „clapse” dodano „gnosis” (co oznacza gnozę, czyli ruchy religijne późnego antyku). W efekcie stworzona została być może najbardziej tajemnicza nazwa spośród wszystkich producentów gier.
Logo firmy stała się mądra purpurowa sowa, symbolizująca skuteczną politykę realizowania wyłącznie produktów najwyższej jakości. Po kilku latach działalności, wielki sukces przyszedł wraz z premierą Barbarian. W dziale sprzedaży pracowały wówczas dawne sławy Atari, tacy ludzie jak Joe Keenan czy Gene Lipkin, zaś współpracownikiem był twórca Tank Steve Bristow. To był prawdziwy dream team, prowadzący Psygnosis jasną drogą ku przyszłości.
Tytuły w stylu Obliteratora wyznaczały nowe trendy. Gra rozpoczynała się krótkim wprowadzeniem pokazującym wojownika przyszłości z ogromnym laserem, celującym wprost w ekran. Uśmiechał się złośliwie i nagle wypalał z lufy ogniem! Niektórzy krytycy twierdzą, że było to pierwsze w historii animowane intro, lecz wydaje się, że już w Maniac Mansion można mówić o czymś podobnym. Tym niemniej animacja z Obliteratora rzeczywiście pokazywała dużą postać, a z takimi animacjami nie spotykało się w grach na komputery ośmiobitowe.
Rozpędzony świat zatrzymał się na moment, gdy na Amigę w 1989 r. ukazał się Shadow of the Beast. Dostojne trójwymiarowe wzgórza, obłoki na niebie, gotyckie monstra, a do tego kilka płaszczyzn przesuwającego się tła sprawiających wrażenie przestrzenności oznaczały nową jakość zabawy. Soczysta paleta kolorów, krew, szybka akcja i jak zawsze znakomita elektroniczna muzyka Davida Whittakera – oto co oferowała Amiga w tej najlepszej w swoim czasie zręcznościówce. Nawet po wielu latach od powstania Shadow of the Beast nie prezentuje się archaicznie.
Okładkę do pudełka z grą, jako jedną z wielu dla Psygnosis, zaprojektował Roger Dean, artysta znany z robienia okładek dla grupy muzycznej Yes oraz obrazów przedstawiających nieziemskie krajobrazy. To również Dean wymyślił mistyczne logo Psygnosis z sową.
Epoka sięgania gwiazd skończyła się w 1993 roku, kiedy to Psygnosis zostało kupione przez Sony i skierowane do robienia gier na PlayStation. Przekształcane i redukowane, w 2012 r. zamknęło swe progi.
Tunguska galeria okładek Psygnosis
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Skoro wspomniałeś, Miczu, Rogera Deana, warto też przypomnieć Tima Wrighta, autora niezapomnianej muzyki do drugiej oraz trzeciej części „Bestii”, ale także Lemingów czy Wipeouta. Czyli człowieka również dość mocno związanego z Psygnosis.
Miałem całkiem niedawno przyjemność go pozdrowić online, pojawił się bowiem sam z siebie i ku zaskoczeniu wszystkich, na jednym z amigowych forów. Powodzi mu się całkiem dobrze, tworzy muzykę elektroniczną i używa pseudonimu CoLD SToRAGE.
http://www.coldstorage.org.uk/
Drogi eMTe, nie mogę jeszcze podawać nazwisk, ale wiem już kto będzie na przyszłorocznym Pixel Heaven w Polsce. Znane nazwiska. Dość powiedzieć, że odżyją amigowe czasy. Dla każdego lubiącego się pławić w nostalgii, piękna sprawa. W ogóle często wieczorem patrzę sobie na te stare okładki gier i mimo że same gry były dość prymitywne, to na ich coverach objawiała się prawdziwa SZTUKA.
Synonim jakości na Amidze to dla mnie: Bitmap Brothers, Psygnosis oraz Team17. W takiej kolejności. A okładki – to prawda… Giną (właściwie zginęły) na naszych oczach.
Tylko jeszcze można zapytać: czemu nie LucasArts czy Bullfrog? Obie firmy były długo bardzo wierne Amidze. Co innego na przykład Origin, który zawsze preferował pecety. Co czyni firmę „amigową”? Pytam z ciekawości, bo sam się nad tym zastanawiam 🙂
Sprawa pewnie subiektywna, ale pod skórą czuję, że jak nazywać jakieś firmy „amigowymi”, to na to miano zasługują właśnie Psygnosis i Bitmap Brothers. Stanowi jakość grafiki i dźwięku, która wówczas robiła mocne wrażenie. Że wspomnę Speed Ball 2, Chaos Engine, czy serię Shadow of the Beast. Nie było takiej jakości przed nimi.
Tak sobie teraz na gorąco kojarzę, że Psygnosis po prostu przez kilka lat wypuszczał gry wyłącznie na Amigę, może czasem na ST, ale nie na peceta. Agony czy Obliteratora nie widziałem na pececie. Shadow of the Beast był chyba od dwójki, ale w jakichś gorszych edycjach. Czyli firmą amigową byłaby taka, która robi gry w pierwszej kolejności na Amisię.
Na to wychodzi. Amiga, a potem się zobaczy:)
Umarło Liverpool, niech żyje Psygnosis! chciałbym aby teraz ta firma, ludzie, kiedy już są wolni i nie zależni od PSN i tego co mogło im narzucać, reaktywowali Psygnosis. Sony potrzebowało Psygnosis, bo mało kto wiedział w tamtych czasach jak wypełnić płytę cd danymi po brzegi i zrobić to tak, aby wyglądało ładnie.
Benefactor to dla mnie zdecydowanie najlepsza gra na Amigę (miałem nadzieję, że na nowych generacjach konsol coś podobnego bądź kontynuację zrobią, ale chyba niestety nie). Lomax też świetna platformówka z niewiarygodnym soundrackiem (muza genialna). Zresztą kiedyś jak się odpalało dyskietkę i wchodził napis Psygnosis już ciarki przechodziły.