Największe na świecie skupisko firm komputerowych i internetowych. Swoje siedziby mają tu Apple, eBay, Facebook, Google, Intel czy Yahoo! Kiedy to wszystko się zaczęło?
Dolina Krzemowa leży w północnej Kalifornii, w części Doliny Santa Clara. To właśnie od niej oraz od stanowiącego podstawowy materiał z którego wytwarzane są mikroprocesory wzięła się słynna nazwa, wymyślona w 1971 r. przez dziennikarza Dona Hoeflera. Nieformalną stolicą całego regionu jest miasto San Jose. Jest to teren typowo rolniczy, na którym panują ciepłe temperatury. Jak głosiła piosenka „Nigdy nie pada w Kalifornii”. Dodajmy do tego, że nie widuje się tu również śniegu. Idealny teren dla nielubiącego ekstremów sprzętu elektronicznego oraz dla lubiących imprezować programistów. Ale żeby zrozumieć skąd się to wszystko wzięło, musimy się cofnąć w czasie o prawie 200 lat.
Jeszcze w latach 40-tych XIX wieku nic nie zwiastowało późniejszego rozwoju tego regionu. Przebywało na nim kilkanaście tysięcy amerykańskich osadników, był jednak pewien problem – Kalifornia ciągle jeszcze należała oficjalnie do Meksyku. Nazywana była „Republica de California” lub „Bear Flag Republic”, czyli republiką niedźwiedziej flagi od sympatycznego czerwonego grizzli, którego miała we fladze. Tendencje odśrodkowe były na tyle silne, że w 1846 r. wybuchła rewolta, co w połączeniu z trwającą wówczas ogólną wojną USA z Meksykiem doprowadziło do proklamowania niepodległości, a w 1850 r. wcielenia Kalifornii do granic USA. Meksykanie podpisując traktat z pokojowy w Guadelupe Hidalgo nie zdawali sobie sprawy ile stracili.
Słoneczne połacie Kalifornii wkrótce bowiem przyciągnęły wzrok całego świata, gdy w okolicy odkryto pierwszą grudkę złota. Dziennikarz z San Francisco, Samuel Brannan, jako pierwszy poczuł zew pieniądza. Wykupił wszystkie łopaty i zaczął je reklamować jako niezbędne do wydobywania „Złota z amerykańskiej rzeki”, stając się pierwszym w Kalifornii milionerem. W 1853 r. emigrant z Niemiec, Levi Strauss założył pierwszą manufakturę dżinsów, dostarczających poszukiwaczom złota odpowiednich do ich pracy, trudno drących się spodni. Rodziła się kalifornijska gospodarka, oparta na czymś, co w dzisiejszych czasach wydaje się herezją, a mianowicie na poszanowaniu wolności pracy oraz akceptowaniu bankructw. Mówiąc krótko, zarówno częste zmiany stanowisk i pracowdawców, jak i zasada nie nękania niewielkich dłużników stały się osnową potęgi tego regionu. Praca była tu wszędzie, ludzie byli chętni by pracować, władze podatkowe nie niszczyły biznesów – słowem, raj na ziemi!
Gorączka złota przeminęła, ale nie zniknęły zakorzenione na tym gruncie zakłady pracy i lokalne powiązania. Jednen z przedsiębiorców działających w Kalifornii, Leland Stanford korzystając z majątku wypracowanego na handlu z poszukiwaczami złota, zainwestował w linie kolejowe. Kalifornię zaczęły przemierzać nie tylko dyliżansy, ale również dymiące parowozy. Pech chciał, że syn będącego już wówczas gubernatorem Stanforda zmarł przedwcześnie i stojący nad grobem bogaty człowiek nie miał komu przekazać majątku. Postanowił więc oddać swe mienie na ufundowanie uniwersytetu w położonym niedaleko Palo Alto mieście Stanford. Uczelnia ruszyła w 1891 r., ponownie pobudzając ruch w interesie. Do tego dochodziły niskie ceny gruntów, co zachęcało absolwentów do osiedlania się na tej ziemi i tworzenia własnych biznesów. W 1906 r. miało miejsce jedno z najbardziej tragicznych zdarzeń w historii USA. Wybrzeże Kalifornii nawiedziło potężne trzęsienie ziemi, które obróciło w gruzy San Francisco. Spośród około 400,000 mieszkańców ponad połowa utraciła dach nad głową. Sytuacja zmusiła ich do emigracji, także w region Doliny Krzemowej, która paradoksalnie z powodu tego nieszczęścia uzyskała dopływ nowej siły roboczej.
Po II wojnie światowej rozpoczęła się istna bonanza. Za ojca nowoczesnej Doliny Krzemowej uważa się Williama Shockleya, który najpierw pracował nad radarami, a w latach 50-tych we współpracy z naukowcami ze Stanfordu działał nad stworzeniem tranzystora z krzemu. Jego despotyczny styl bycia zrażał współpracowników, ale jednocześnie spowodował, że szybko rozmnożyła się konkurencja. Niezadowoleni ze współpracy z Shockleyem ludzie założyli firmę Fairchild Semiconductors, która wyprodukowała najdoskonalsze w tamtym czasie tranzystory krzemowe. Opracowała też pierwszy komercyjny układ scalony, cały czas dokonując kolejnych miniaturyzacji wytwarzanych komponentów.
W 1965 r. Fairchild Semiconductors stwierdziło, że co 18 miesięcy liczba elementów na jednej płytce krzemowej podwaja się. Przewidywano, że ten trend utrzyma się przez co najmniej dekadę. Nie było to dobre oszacowanie skali rewolucji. Trend ten uległ jeszcze większemu przyśpieszeniu i trwa rzecz jasna do dziś.
Oprócz szalonego rozwoju technologicznego następowała również dywersyfikacja funkcjonujących podmiotów. Z Fairchild Semiconductors zwolniło się dwóch ludzi, którzy założyli firmę Intel. W 1971 r. zaprojektowali pierwszy procesor, który w całości mieścił się na jednej płytce krzemowej. Inni uciekinierzy z Fairchild Semiconductors założyli firmę AMD. Steve Wozniak wraz ze Steve’em Jobsem zaprojektowali w garażu zlutowaną płytę nazywaną szumnie komputerem Apple I. Był to pierwszy na świecie komputer przeznaczony dla ludzi, a nie milionerów lub uczelni.
A potem nadeszła Sieć a wraz z nią świat, który tak dobrze znamy. Dolina Krzemowa dobiła do swego punktu szczytowego jeśli chodzi o rozwój. Zaczęto mówić 0 „nowych Dolinach Krzemowych” – w Chile, Kenii czy Bangalore w Indiach. Pamiętajmy przy tym jednak, że oryginał jest tylko jeden.
Tunguska galeria Doliny Krzemowej
Źródło grafiki: (C) Piotr Mańkowski
Dolina Krzemowa wzięła się… z wojska. Spośród czterech mocarstw, które walczyły w II wojnie światowej tylko Rosja nie jest dziś mocarstwem ekonomicznym. Niemcy, USA czy Japonia to kraje ludne i bogate. Jak to możliwe, że dwa z nich przegrały wojnę, a dziś przodują w ekonomicznym rozwoju? Żaden cud ekonomiczny nie był potrzebny. Państwa te miały największy park maszynowy na świecie. W końcu wojna to wyścigi na produkcję. Niemcy czy Japonia tylko odkurzyły z gruzów swoje fabryki i przestawili się z produkcji wojskowej na cywilną. Umiesz robić dobrą ciężarówkę wojskową, zrobisz i cywilną. Umiesz robić dobre czołgi, zrobisz i dobrą koparkę; umiesz robić dobre motocykle, zrobisz i… itd itp. Stany Zjednoczone wyszły oczywiście na tym najlepiej, gdyż po wojnie zgarnęli niemieckich inżynierów przemysłu lotniczego i rakietowego co umożliwiło im szybsze zdominowanie tych nowych gałęzi gospodarki. Wystarczy tylko wspomnieć ojca rakiety Saturn5 i lotu na Księżyc. To Wernher von Braun, były dyrektor Peenemünde, konstruktor V2 (A4), SS-man i rekruter więźniów do obozu koncentracyjnego Dora. Pokłosiem wojny jest dominacja gospodarcza głównych potęg w niej uczestniczących (pomijając Rosję rzecz jasna) oraz przewaga technologiczna. Nawet wydawałoby się tak owiana legendą przedsiębiorczości Dolina Krzemowa ma swoje korzenie stricte wojskowe. Należy wyzbyć się wszelkiej naiwności co do mitu założycielskiego miejsca, skąd de facto pochodzi dzisiejszy rozwój Internetu.
Czy wy wiecie że przed wojna secesyjną Stany Zjednoczone Ameryki nazywane były Unią. Wiecie że przed wojną ta Unia przypominała bardziej zlepek państw niż jeden organizm państwowy. Czy wiecie że wojna secesyjna nie wybuchła z powodu problemu niewolnictwa. Stany Północne chcąc chronić swój nowy kształtujący się przemysł wprowadziły cła na artykuły przemysłowe z Europy. Więc Europa wprowadziła cła na artykuły amerykańskie wraz z bawełną i trzciną cukrową głównym towarem eksportowym południowych stanów. Stany południowe miały mniej ludności więc w tzw demokracji nie miały wyjścia jak tylko WYSTĄPIĆ Z UNII. Czy wiecie że wystąpienie z unii było czynem zgodnym z ówczesnym prawem stanowym i konstytucyjnym. Czy wiecie że stany południowe broniły swojej niezależności a stany północne działały w sposób imperialistyczny chcąc być porostu większe. Czy wiecie że brak niewolnictwa w stanach północnych był wynikiem innego modelu ekonomicznego (kapitalizm) a nie samoświadomości na temat praw ludzkich. Prawda jest taka że mieszkańcy stanów północnych w równym stopniu co południowych uważali kolorowe populacje ludzi za podludzi. Sprawdźcie nie kłamie. Odnieście teraz taką sytuację do naszej UE. Odnieście do propagandowych amerykańskich filmów. A teraz hipotetycznie załóżmy że Unia tym razem europejska dowali(podwyższy) cła na samochody chińskie i amerykańskie chcąc chronić rodzime przemysły samochodowe. Reakcją są cła na produkty rolne co jest głównym towarem eksportowym biednych krajów europy środkowej. Po 10 latach sytuacja jest na tyle zła że państwa europy środkowej rezygnują z karty członkowskiej. Hmmm jaka byłaby reakcja europy która wpakowała tyle forsy w nasz region.
Dzisiaj Krzemowa Dolina to już trochę mit. Dużo firm przeniosło się na północ stanu lub do sąsiedniego Oregonu, czy jeszcze wyżej – do Waszyngtonu. Na przykład miasto Sunnyvale, w którym siedzibę miał swego czasu taki gigant jak Atari, świeci obecnie pustkami.
Większość ludzi z Doliny Krzemowej mieszka w San Francisco. Dziesiątki luksusowych autobusów każdego ranka przemierzają miasto. Jeżdżą na zlecenie firm, takich jak Google, Apple, Facebook czy innych internetowych gigantów. Prawie wszystkie mają własne linie, aby codziennie przewieźć kilkadziesiąt tysięcy swoich pracowników do oddalonej o mniej więcej sześćdziesiąt kilometrów Doliny Krzemowej. Tam koncerny mają swoje centrale, wielkie, podobne do studenckich campusów obiekty, które zaspokajają wszelkie potrzeby pracujących tutaj ludzi, pełne restauracji, kin, miejsc do uprawiania sportu.