Założyciel Amazona, Jeff Bezos jest uznawany za największego znawcę handlu internetowego. Po publikacji BBC obraz jego firmy nabrał nieco mniej różowych kolorów.
Amazon działa od 1995 r. Zaczynał jako księgarnia internetowa, stopniowo wzbogacając swą ofertę o inne media. Zaczął też budować swe oddziały w innych niż USA państwach. Właśnie w jednym z takim oddziałów, a konkretnie w Wielkiej Brytanii zrobił się skandal. Poszło o warunki pracy w tamtejszym centrum dystrybucyjnym Amazona.
W programie Panorama, BBC pokazało warunki pracy w centrum logistycznym Amazon w Swansea. Bohaterem reportażu był pracujący tam 23-letni Adam Littler. Zatrudnił się tam na okres siedmiu tygodni i szybko zobaczył, że robota była dość wymagająca. Jego zawód można określić mianem „zbieracz” albo „dostawca”. Otóż Littler musiał znajdować w magazynie zamówione przez klientów przedmioty. Teren do penetracji był dość pokaźny – 800,000 stóp kwadratowych.
Pracodawca wyposażył Littlera w krokomierz. Pracownik dysponował również ręcznym skanerem, dzięki któremu mógł wyznaczyć sobie najkrótszą drogę dotarcia do poszukiwanego przedmiotu. Ów skaner nie tylko podpowiadał, lecz przede wszystkim rozkazywał! Littler dostawał zadanie odnalezenia 110 przedmiotów w ciągu godziny. Dwa przedmioty na minutę! I to każdy z nich trzeba było ściągnąć z często wysokiej na kilka metrów „półki”. Zadanie iście zabójcze. Jak zeznawał Littler, w czasie najbardziej pracowitych kilkugodzinnych zmian, miał za sobą przebyty dystans 18 kilometrów. Oferowana pracownikom tymczasowym w Swansea stawka wynosiła 6,50 GBP za godzinę, zaś na nocnej zmianie 8,25 GBP. Najmocniejszy cytat z Littlera brzmiał: „Praca tego rodzaju powoduje zwiększone ryzyko powstania choroby psychicznej”.
Jak na rzetelne medium przystało, BBC zapytało samego Amazona o komentarz w tej sprawie. Przedstawiciel giganta powiedział, że warunki pracy w jego centrach nie odbiegają od tych, jakie są w konkurencyjnych firmach. Odrzucił sugestie nadmiernej eksploatacji pracowników.
W niemieckich centrach Amazona w Bad Hersfeld i Lipsku rozpoczynają się strajki. Od dawna zapowiadany polski oddział giganta ma powstać na bazie trzech centrów logistycznych na terenie naszego kraju.
Źródło grafiki: pixabay.com
U nas szefem Solidarności w Amazonie powinien został Karol Guzikiewicz i żadna wysyłka by nie ruszyła 😀
Urządzenie „rozkazuje”, co człowiek ma robić. Hmm… W sumie tworzyłem z kolegą taki program dla jednego z klientów. Działa do dziś. Komputer mówi co i gdzie, a człowiek jeździ z wózkiem i realizuje. Błędna operacja sygnalizowana jest nieprzyjemnym dźwiękiem i miganiem czerwonego „oka” na terminalu. Ale do tej pory jeszcze nikt się tam nie oflagował.
Kiedy jeździłem Oplem Manta, spotkałem się z wieloma dowcipami na temat jego właścicieli. W Niemczech „manciarze” nie byli postrzegani zbyt serio i uważano ich za głupków. Jeden z dowcipów brzmi tak: w kosmos wystrzelili dwie świnie i „manciarza”.
– Baza do świni nr 1: uruchomić doświadczenie z roślinami. Wyniki zapisać.
– Tak jest!
– Baza do świni nr 2: naprawić wymiennik ciepła w module mieszkalnym.
– Tak jest!
– Baza do „manciarza”: nakarmić świnie. I niczego nie dotykać!
Wkrótce komputery i kilka „świń” może spróbować sprowadzić ludzkość do poziomu „manciarzy”…
W co drugiej polskiej fabryce są o wiele gorsze warunki pracy.
Chcemy mieć wszystko jak najtaniej, no to mamy efekty.