W 2013 r. obserwujemy niespotykaną od lat aktywność sejsmiczną. Budzą się wulkany, które od stuleci były nieczynne. Co powoduje, że odzywają się zapomniane moce Ziemi?
Praktycznie każdy dzień przynosi kolejne informacje o aktywności wulkanicznej w różnych zakątkach świata. Patrząc na te przypadki z osobna, jak na serwowane przez agencje codzienne newsy, nie dostrzega się szerszego kontekstu tego zjawiska. Kontekstu sugerującego, że na Ziemi coś zaczęło się dziać. Czy to z powodu wzmożonej aktywności na Słońcu, czy z jakiegoś innego, Ziemia po prostu drży, o czym trąbią wszystkie agencje prasowe.
Wielka akcja trwa na Indonezji. Władze ewakuują tysiące ludzi z miasta Berastagi położonego u podnóża wysokiego na 2500 metrów wulkanu Sinabung. Wydobywające się z niego mruczenie słychać z odległości kilkunastu kilometrów. Ze stoków wulkanu spływa lawa, która zbliża się do pól uprawnych. Już teraz opadają na nie popioły, niszczące zbiory w tym i tak biednym rejonie. Poprzednia erupcja Sinabunga miała miejsce ponad 400 lat temu i brak dokładnych danych o jej skutkach. Dlatego lokalne władze nie są w stanie przewidzieć skali nadchodzącej katastrofy. Dodajmy do tego, że na pobliskiej Jawie odezwał się wulkan Merapi. Towarzyszyła temu chmura popiołu sięgająca wysokości dwóch kilometrów oraz donośny hałas.
Odezwała się również słynna sycylijska Etna. Na jej stokach zagościły dawno niewidziane fontanny lawy. Turyści traktujący ją jak zabawną atrakcję, czym prędzej wzięli nogi za pas. Rzeka rozżarzonej lawy sięgnęła miejscowości Zafferana, łechtając na razie tylko lokalne zabudowania. Wprawione w obchodzeniu się z Etną włoskie władze są gotowe do przeprowadzenia ewakuacji.
Także Rosja, jakby miała za mało problemów wewnętrznych, boryka się z zaskakującą aktywnością swoich wulkanów. Na Kamczatce na 13 kilometrów w górę wybuchła Kluczewska Sopka, której wyziewy spowodowały problemy w ruchu lotniczym. Nad Morze Beringa zmierzają z kolei popioły z wulkanu Szywiełucz. Innym zbudzonym wulkanem z tamtych stron jest Płoski Tołbaczik. Rosyjscy naukowcy są zdania, że na Kamczatce mamy do czynienia z największą aktywnością sejsmiczną od początku XX wieku.
Po drugiej stronie oceanu, w zachodnim Meksyku z wulkanu Colima sączą się para i popiół. W Ekwadorze wybuchł na kilka kilometrów wulkan Reventador. Z kolei w Japonii nastąpiła erupcja nieczynnego od trzech dekad podwodnego wulkanu Nishino-shima. Po raz pierwszy w historii jego krater wyłonił się powyżej powierzchni morza. Nowy ląd ma 200 metrów średnicy i wysokość około 20 metrów.
Co dalej? Jeszcze tylko czekać aż obudzą się Kilimandżaro i Popocatepetl i będziemy mieć pełen obraz zgrozy. Patrzmy nie w niebo, bojąc się asteroid, lecz w szczyty wulkanów, bo to tutaj coś się zdaje szykować!
Źródło grafiki: pixabay.com