Patrząc na sposób załatwiania naszych najpilniejszych potrzeb w różnych środkach transportu, można mieć wrażenie, że przełom technologiczny jest jeszcze przed nami.
W pociągach jest zakaz załatwiania potrzeb fizjologicznych na stacjach. Jest ku temu prosty powód, wszystkie nieczystości z toalety są spuszczane prosto na tory. Pędzący pociąg zapewnia pewne rozrzucenie materiału. Jest to sposób prosty i tani, choć niezbyt higieniczny. Z zalet toaleta w pociągu rzadko się zapycha, a nawet jeśli, to łatwo ją udrożnić. Natomiast jeśli ktoś lubi spacery po torach, to lepiej uważać.
Na jachtach, statkach pasażerskich i promach w większości zastosowano podobne rozwiązanie. Nieczystości są pompowane prosto za burtę do morza. Nie można tego robić w portach i w odległości trzech mil morskich od lądu. Nie można bezpośrednio, bo po podstawowym uzdatnianiu już tak. Mała jednostka, mały problem, natomiast jak ktoś plażuje w pobliżu tras wielkich statków pasażerskich, powinien wiedzieć, że dziennie spuszczają one do morza sto tysięcy litrów 'brudnej wody’ z samych toalet, a blisko sześć razy tyle ze wszystkich umywalek i pryszniców. Na statkach instalacja jest nieco bardziej skomplikowana niż w pociągu, naprawa jej bardziej kosztowna, dlatego z reguły używa się specjalnych rodzajów papieru toaletowego, które w kontakcie z wodą ulegają rozpuszczeniu.
Pytasz się jak jest problem załatwiany w samolotach? Na pewno nie warto oglądać startujących samolotów z otwartą buzią, ale to bardziej z uwagi na przelatujące ptaki, niż same samoloty, choć i tu może zdarzyć się niespodzianka. Toalety w samolotach pasażerskich działają na podciśnienie. O ile w domu spuszczając wodę leci ona rurami w dół napędzana siłą grawitacji, o tyle w samolocie wykorzystuje się do tego różnice ciśnień w kabinie i na zewnątrz. Materiał jest aktywnie wysysany, stąd charakterystyczny odgłos, natomiast nie jest on wydalany na zewnątrz, tylko do pokładowego zbiornika. Zaletą toalet ciśnieniowych jest to, że zużywają one trzy razy mniej wody niż tradycyjne toalety. Woda waży, mniejsza waga do przewiezienia wymaga mniejszej ilości paliwa lotniczego, a to przekłada się na bardzo wymierne oszczędności. Aby takie samolotowe szambo opróżnić, trzeba odkręcić zawór na zewnątrz maszyny, więc można zrobić to tylko na ziemi. Zdarza się, co prawda dość rzadko, że instalacja przecieka. Wtedy na kadłubie widać ślady niebieskiego lodu. Kolor pochodzi od barwy płynu uzdatniającego.
Najbardziej rygorystycznie podchodzi się do problemu na orbicie, na stacjach kosmicznych. Po pierwsze, w warunkach bardzo małej siły ciążenia w toalecie trzeba się przypiąć pasami. W toaletach w kosmosie nie spłukuje się wodą, służy do tego powietrze, które wsysa materiał do toalety. Odpadki stałe w postaci szczelnie zamkniętych torebek wyrzuca się za burtę jak na statkach morskich, tzn. wystrzeliwuje się w przestrzeń kosmiczną. Odpadki płynne są w pełni uzdatniane i zasilają zbiorniki wody pitnej. Pewnie jest psychologiczny opór przed piciem wody, o której wiemy, że przechodziła niedawno przez nerki kolegi lub własne, ale wynoszenie tak ciężkiego surowca jak woda na orbitę jest tak drogie, że po prostu nie ma innego wyjścia.
Źródło grafiki: pixabay.com
z punktu samolotu : kupa/kał/gówno to obiekt najmniej potrzebny na pokładzie , niestety nie można go zrzucac , bo posłużyłby jako bomba ekologiczna , wiec trzeba ją składować w samolocie , dopiero jak doleci się do ziemi ,to kupker można spokojnie opróżnić , ze specjalnie stworzonej skrzyni , która miesci sie w luku bagażowym , jednak większym zagrożeniem w samolocie są pierdy grubasów
Czytałem kiedyś o przypadku, gdy kolesiowi spadł na pole zamrożony ładunek o którym mowa w artykule.