We wrześniu 1982 r. cenzorska ekipa z Mysiej na moment przysnęła i przepuściła na łamy Świata Młodych komiks pokazujący imperialistyczny świat w pełnym jego powabie.
Trudno to sobie uzmysłowić, ale w latach 70-tych i wcześniej czytelnicy otrzymywali do rąk niemal w stu procentach komiksy polskich autorów. Od 1976 r. ukazywał się magazyn Relax, w którym znalazły się pierwsze obrazkowe historyjki zagranicznych twórców, takie choćby jak znakomity czechosłowacki Zamach o ataku bojowników na Reinharda Heydricha, ale ciągle brakowało mięsistych komiksów rodem z Zachodu. I nagle w środku stanu wojennego, buch – dzieciaki zaglądają na ostatnią stronę Świata Młodych i widzą tam jak ogromny most zamienia się w pył, a jadąca po nim ciężarówka spada w przepaść. Rzecz ochrzczono jako SOS dla planety. Kapitan Nemo zaśpiewa chwilę później piosenkę o takim samym tytule. Dokładnie pamiętam moment, gdy zobaczyłem pierwszą planszę tego komiksu, pachnącą jeszcze kiszoną kapustą po wyjęciu z siatki z warzywami, w której Mama przyniosła Świat Młodych. Nie bardzo rozumiałem o co w tym wszystkim chodzi, ale wiedziałem jedno: czegoś takiego jeszcze nie było!
SOS dla planety był przedrukiem 9 odcinka Luca Orienta zatytułowanego oryginalnie „24 heures pour la Planete Terre”, czyli „24 godziny dla planety Ziemia”. Opowieść ukazała się we francuskojęzycznym tygodniku komiksowym Tintin w 1972 r. Pierwotnie liczyła 46 plansz, w polskiej wersji skrócono ją do 28, ale nawet w takiej formie robiła piorunujące wrażenie. Oprócz historii o najeździe obcych sił na Ziemię, był tam wiernie zrekonstruowany świat zgniłego Zachodu. Niewysokie apartamentowce z drewna i szkła, wnętrza wieżowców z nowoczesnymi telefonami na biurkach, szybkie samochody, zegarki jakże inne od sowieckich urządzeń marki Elektronika; to była rekwizytornia, jakiej polski odbiorca po prostu nie znał.
SOS dla planety stworzyli Belgowie, scenarzysta Edouard Paape (1920-2012) i rysownik Michel Regnier (1931-1999) ukrywający się pod pseudonimem Greg. Ten drugi był najlepiej znany z serii Achille Talon. W SOS dla Planety obaj twórcy osiągnęli coś, czego brakowało w wielu innych komiksach – stworzyli atmosferę kontaktu z czymś prawdziwie Obcym, syczącym lodowato w kluczowym momencie „Czekam na ciebie, Luc Orient z Ziemi. Czekam ja i twoja śmierć!”
A jednak Luc Orient kończył komiks wspaniale pompatycznym bon motem zapożyczonym z filmów sci-fi z lat 50-tych: „Moja Ziemio, znów będziesz pełna życia”. Po skończonej lekturze z trudem się powracało do ponurej rzeczywistości stanu wojennego.
Źródło grafiki: Świat Młodych
Aaaa, tak. Ta wielka plansza pokazująca zwalającego się TIR-a. Tego nie dało się przeoczyć. Miałem wtedy 6 lat. Boże.
Odświeżyliście mi jedną z najgłębszych tajemnic przeszłości!
Ha! Ostatnio wpadł mi w ręce oryginalny komiks „24 heures pour la Planete Terre”. Wrażenie niesamowite. Z jednej strony podróż w przeszłość dzięki przypomnieniu sobie tych najbardziej robiących wrażenie kadrów (Statua Wolności!), z drugiej obcowanie z czymś jednak innym, obszerniejszym, kompletniejszym.
Faktem jest, że zdarzył się „cud” i polscy czytelnicy mieli możliwość poznać postać tego zachodniego herosa. Sporo zostało wycięte, w dodatku wydrukowane na bardzo kiepskim, gazetowym papierze. Mimo to komiks został niemal od razu zauważony i niezwykle ciepło przyjęty. Był tym, czego w tamtych czasach brakowało na rynku. Pamiętam, że kupując kolejne odcinki bardzo często z kolegami rozmawialiśmy o przygodach Luca Orienta. Nie wszystko było dla nas zrozumiałe. Przed każdym odcinkiem było streszczenie, które dawało pozory spójności historii, ale mimo to niektóre rzeczy wydawały się scenariuszowo nieprzemyślane i bez sensu. Nie zdawaliśmy sobie wówczas sprawy, że jest to historia w dużej mierze „sklecona” przez redakcję „Świata Młodych” i ile z oryginalnego komiksu zostało wycięte – a ile zmieniono w treści. Mimo to historia ta była numerem jeden wśród wydawanych w tamtych czasach w „ŚM” komiksów.
Któreś wydawnictwo powinno podjąć wyzwanie i wydać Luca Orienta, najlepiej w postaci integrali. Pierwszy ustawiłbym się w kolejce